Ukraina. Turyści kupowali fałszywe zaświadczania o wyniku testu na koronawirusa

Świat
Ukraina. Turyści kupowali fałszywe zaświadczania o wyniku testu na koronawirusa
zdjęcie ilustracyjne, Pixabay/Skitterphoto
Ze wstępnych ustaleń wynika, że tylko od lutego grupa sporządziła i sprzedała co najmniej 80 podrobionych dokumentów.

W Kijowie wykryto grupę sprzedającą fałszywe zaświadczenia o wynikach testu na Covid-19 - poinformowała w czwartek kijowska prokuratura. Z usługi korzystali m.in. turyści wyjeżdżający za granicę. Zaświadczenie kosztowało 900-1500 hrywien, czyli 125-210 złotych.

Prokuratura przekazała, że w proceder zamieszanych było dwóch mieszkańców stolicy. Jeden z nich poszukiwał osób planujących wyjazd za granicę i proponował im sprzedaż zaświadczenia o negatywnym wyniku testu na Covid-19 bez konieczności przechodzenia badania. Druga osoba to pracownik jednego z prywatnych laboratoriów, który wydawał taki dokument.

 

Cena zaświadczenia o pożądanym wyniku testu na Covid-19 zależała od terminu jego wydania. Były też przypadki przerabiania za opłatą wyniku testu - podała kijowska policja.

 

Ze wstępnych ustaleń wynika, że tylko od lutego grupa sporządziła i sprzedała co najmniej 80 podrobionych dokumentów.

 

Biuro podróży fałszowało dokumenty

 

To nie pierwszy przypadek sprzedaży fałszywych zaświadczeń o wyniku testu na Covid-19 na Ukrainie. W ubiegłym tygodniu policja poinformowała, że w obwodzie rówieńskim właścicielka biura podróży podrabiała dokumenty mające świadczyć o negatywnym wyniku badania na Covid-19, potrzebne przy wyjeździe za granicę. Tam taka usługa kosztowała 400-500 hrywien, czyli ok. 55-70 zł.

 

W lutym wiceszef MSW Ukrainy Anton Heraszczenko poinformował, że wszczęte zostały dwie sprawy karne związane z podrabianiem takich zaświadczeń. Pierwsza z nich - jak dodał - dotyczyła sprzedaży fałszywych zaświadczeń przez internet "komukolwiek" za 500 hrywien. Drugą wszczęto w związku z procederem w Kramatorsku na wschodzie kraju, gdzie w biurach podróży klientom mówiono, aby oddali próbkę śliny do testu PCR.

 

- Ludzie myśleli, że robią im prawdziwy test. Ale nikt go nie robił, po prostu wydawali zaświadczenie - przekazał wiceminister.

dsk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie