Urszula Kuczyńska z Razem oskarżana o transfobię: to nagonka środowisk związanych z seksbiznesem

Polska
Urszula Kuczyńska z Razem oskarżana o transfobię: to nagonka środowisk związanych z seksbiznesem
Facebook/@urszulakuczynskazenergia
"Będę miała proces o czary" - mówi Kuczyńska, pytana o przyszłość w Razem

Za nagonką za mną stoją środowiska związane z seksbiznesem - powiedziała PAP działaczka Lewicy Razem Urszula Kuczyńska, która w ostatnich została oskarżana o transfobię.

Kuczyńską spotkała fala krytyki w mediach społecznościowych pod koniec ubiegłego tygodnia. Działaczce Razem zarzucono odmianę transfobii - "terfizm" - od angielskiego skrótu TERF: trans-exclusionary radical feminism/feminist, czyli radykalna feministka/feminista wykluczającą osoby transpłciowe.

 

ZOBACZ: Rafał Trzaskowski zakażony koronawirusem

 

Argumentem przemawiającym za tym miał być m.in. wywiad w "Wysokich Obcasach" z grudnia ub.r., gdzie Kuczyńska wyrażała swoje wątpliwości dotyczące tego, czy dążenie co do zamieniania "kobiet" na "osoby z macicami" albo "osoby menstruujące", a także polubienie przez rzekomo transfobicznych wpisów i profili w mediach społecznościowych.

 

W czwartek Kuczyńska przestała być asystentką społeczną posła Lewicy Macieja Koniecznego.

 

"Każdy przecinek, która postawię, będzie transfobiczny"

 

W rozmowie z PAP działaczka Razem przyznała, że nagonka, która miała miejsce w ostatnich dniach, odbija się na niej personalnie. - W internecie są grupki osób, które przeszukują moje lajki dwa lata wstecz, opowiadają o tym, że dwa lata temu na jakimś wydarzeniu słyszały, że ja coś szepczę, a są "życzliwe" mi osoby, które podsyłają mi wszelkie obelgi na mój temat, żebym tylko czegoś nie przeoczyła - podkreśliła.

 

Według Kuczyńskiej "to jest po prostu tak absurdalne, że to przechodzi ludzkie pojęcie i nie ma sposobu, żeby się przed tym obronić". "Każdy przecinek, która ja w tym momencie postawię, będzie transfobiczny" - dodała.

 

ZOBACZ: 18-latka musiała uciekać z Mołdawii przed stalkerem. Odnalazł ją w Polsce

 

Pytana, jakie środowiska, grupy stoją za tymi atakami, Kuczyńska odpowiedziała, że "stoją za tym środowiska związane z seksbiznesem". W tym kontekście działaczka wymieniła m.in. Sex Work Polska, czyli koalicji - jak ją określa - "na rzecz dekryminalizacji sutenerstwa, kuplerstwa i stręczycielstwa". SWP w mediach społecznościowych po utracie stanowiska przez Kuczyńską oficjalnie wyraziło radość.

 

Kuczyńska wymienia także kolektyw Stop Bzdurom, który w mediach społecznościowych dziękował za zorganizowanie w internecie ataku na nią. Dopytywana, skąd akurat te środowiska miałyby ją atakować, odparła: "Bo jestem feministką antyprostytucyjną i byłam w Razem najsilniejszym głosem w tej kwestii".

 

"Będę miała proces o czary"

 

- To wszystko zaczęło się od publikacji mojego tekstu na temat poczynań Sex Work Polska w czasopiśmie fundacji Transform Europe" - powiedziała. Jak dodała, wyciąganie wywiadu z "WO" po tylu miesiącach jest pretekstem do ataku. - Środowiska sex worku, które ja nazywam seksbiznesem albo handlem seksem, wiedziały, że nie mają takiej siły mobilizacji i dostały do ręki dodatkowy pretekst, żeby walnąć personalnie we mnie, a tak naprawdę chodzi o Razem - oceniła.

 

Kuczyńska przyznała też że nie wie, jak wygląda teraz jej sytuacja w Razem. - Oficjalnie nadal jestem członkinią partii i wiem, że wobec mnie zostało złożonych masa wniosków o postępowania w sądzie koleżeńskim, więc będę miała proces o czary, natomiast kiedy i jak on się skończy - nie wiem i czy moja partia ostatecznie zdecyduje się na wyrzucenie mnie ze względu na poglądy, to zobaczymy - powiedziała.

ml/PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie