Szwedzi zmienili zdanie. W razie potrzeby wprowadzą lockdown

Świat
Szwedzi zmienili zdanie. W razie potrzeby wprowadzą lockdown
PAP/EPA/HENRIK MONTGOMERY
Antylockdownowy protest w Sztokholmie

Szwedzkie władze rok od wybuchu pandemii koronawirusa uznały, że strategia polegająca na dobrowolnych zaleceniach nie sprawdziła się, i dopuściły wprowadzenie lockdownu. Ostatecznie zgodzono się też, że należy nosić maseczki.

- Jeśli zajdzie potrzeba, nie cofniemy się przed zamknięciem społeczeństwa - oświadczył pod koniec lutego premier Stefan Loefven. W marcu w związku z ponownym wzrostem liczby zachorowań na Covid-19 i fali zakażeń koronawirusem zmniejszono limit osób mogących przebywających jednocześnie w sklepach, skrócono godziny otwarcia restauracji i zakazano serwowania alkoholu wieczorami. Pierwsze poważne restrykcje wymierzono w centra handlowe. W miejscach publicznych może spotykać się maksymalnie osiem osób.

 

ZOBACZ: Szwecja. Szczepionka AstraZeneca odpowiednia dla osób powyżej 65 lat

 

W lutym rząd zdecydował, że wjeżdżający do Szwecji muszą posiadać na granicy negatywny wynik testu. Od stycznia zalecono najpierw noszenie maseczek w godzinach szczytu w transporcie publicznym, a następnie w wielu regionach kraju w każdej sytuacji, gdy nie można zachować dystansu. Jeszcze w grudniu zeszłego roku główny epidemiolog kraju Anders Tegnell mówił, że zasłanianie ust i nosa "daje fałszywe bezpieczeństwo" i nie przynosi efektu.

 

Wiosną znaczne zmniejszenie kontaktów

 

Z prognozy opracowanej na początku marca przez szwedzki Urząd Zdrowia Publicznego wynika, że w związku z rozprzestrzenieniem się bardziej zaraźliwego brytyjskiego wariantu koronawirusa wiosną konieczne będzie znaczne zmniejszenie liczby kontaktów do poziomu z okresu świąt Bożego Narodzenia. Władze zdrowotne "rekomendują likwidację ryzyka wystąpienia tłoku w restauracjach, centrach handlowych i transporcie publicznym, a także testowanie na Covid-19 w miejscach pracy". Aby móc zamknąć prywatne sklepy i inne niepubliczne instytucje, rząd w ekspresowym tempie przyjął specjalną ustawę pandemiczną. Na jej przygotowanie od dawna nalegała opozycja.

 

Raport Urzędu Zdrowia Publicznego przewiduje również, że wiosną i latem nie ma co liczyć jeszcze na efekt programu szczepień. Może on wpłynąć jedynie na mniejszą liczbę zgonów wśród osób starszych, ale nie zmniejszy dynamiki zakażeń. W Szwecji pensjonariusze domów są grupą priorytetową.

 

ZOBACZ: Szwecja zamyka granicę z Norwegią. Powodem ognisko brytyjskiego szczepu koronawirusa

 

Według wirusologa i eksperta ds. chorób zakaźnych prof. Bjoerna Olsena z Uniwersytetu w Uppsali, władze Szwecji muszą wprowadzić surowe restrykcje z uwagi na "problematyczne nowe wersje koronawirusa" i groźbę wystąpienia największej od początku pandemii fali Covid-19. W niektórych regionach Szwecji brytyjski szczep stanowi ponad 50 proc. wszystkich zakażeń koronawirusem. "Wystarczy niewielka ilość takiego wirusa, aby doszło do zakażenia. Jeśli będziemy zachowywać się tak jak teraz, czeka nas rozwój kolejnych wariantów i epidemia będzie nie do zatrzymania" - podkreśla Olsen.

 

Nie przyznają się do eksperymentu

 

Oficjalnie władze Szwecji nie przyznają się do eksperymentu, jakim było dopuszczenie w ubiegłym roku do rozległego rozprzestrzenienia się koronawirusa. Ocenia się, że brak decyzji o choćby częściowym zamknięciu społeczeństwa przyczynił się do śmierci na Covid-19 wielu starszych osób w domach opieki. Oficjalny raport komisji ds. oceny postępowania władz w związku z pandemią wykazał błędy władz centralnych i regionalnych.

 

Minister ds. socjalnych Lena Hallengren uważa, że "szwedzka strategia zawsze polegała na dobrowolnych zaleceniach oraz restrykcjach i to normalne, że zmienia się ona w czasie". W wywiadzie dla telewizji publicznej SVT powiedziała, że władze zdrowotne zawsze zalecały stosowanie maseczek. Opozycja uznała wypowiedź za kłamstwo i zgłosiła ją do parlamentarnej Komisji Konstytucyjnej, która nadzoruje pracę rządu.

 

ZOBACZ: Szwecja: premier i minister odwiedzili centra handlowe... wbrew własnym apelom

 

Zmiany szwedzkiej strategii przez ubiegły rok bezskutecznie domagała się grupa osób, które w wyniku Covid-19 straciły bliskich lub tego się obawiały. Społeczność o nazwie "SaveSwedenCov19" powstała najpierw na Facebooku, a później organizowała demonstracje pod gmachem Urzędu Zdrowia Publicznego oraz na centralnym placu Sergela w Sztokholmie. Jej założycielka, 27-letnia Andreia Rodrigues, nie doczekała się prawdziwych restrykcji i po wielu latach mieszkania w Szwecji zdecydowała się na powrót do rodzinnej Portugalii. Aktywistka skarżyła się na hejt i pogróżki, jakie otrzymywała.

 

W Szwecji liczba ofiar śmiertelnych Covid-19 przekroczyła 13 tys. W sąsiedniej Danii zmarło 2,3 tys. osób, a w Norwegii 632 osoby. W Szwecji poziom rozprzestrzeniania się koronawirusa jest czterokrotnie wyższy niż w Danii. Zarówno Dania, jak i Norwegia od początku pandemii stosują surowe restrykcje.

ac/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie