Epidemiolog zrezygnował z badań nad COVID-19. Był zastraszany

Świat
Epidemiolog zrezygnował z badań nad COVID-19. Był zastraszany
pexels.com
Szkoły w wielu krajach pozostają zamknięte. Szwedzki naukowiec uważa, że to niepotrzebne

Profesor epidemiologii klinicznej z Instytutu Karolinska, Jonas Ludvigsson, przerwał swoje badania, bo otrzymywał "gniewne wiadomości przesyłane przez media społecznościowe i e-maile". Grożono mu nawet śmiercią. Naukowiec spotkał się z krytyką, bo w opublikowanych badaniach dowodził, że koronawirus nie jest niebezpieczny dla dzieci i nastolatków.

Swoje wnioski z badań przeprowadzonych od 1 marca do 30 czerwca, naukowiec przedstawił Szwedzkiemu Stowarzyszeniu Lekarzy. "The British Medical Journal" przetłumaczył tekst badacza i 18 lutego opublikował na swoich łamach. Wówczas na Ludvigssona spadła fala krytyki, z którą mężczyźnie trudno było sobie poradzić.

 

ZOBACZ: Czechy. Będą obowiązkowe testy na koronawirusa w zakładach pracy

 

Epidemiolog utrzymuje, że w mailach i wiadomościach otrzymanych przez media społecznościowe, dostawał nienawistne komentarze i groźby, w tym także te dotyczące pozbawienia życia.

 

W związku z sytuacją lekarz zaczął obawiać się o swoje bezpieczeństwo i zrezygnował z dalszego prowadzenia prac nad występowaniem COVID-19 u dzieci.

 

"To zagrożenie dla demokracji"

 

- Jest to głęboko niepokojące, gdy naukowcom grozi się do tego stopnia, że ​​nie mają odwagi, by dalej wykonywać swoją pracę. Nie jest to nowe zjawisko, ale obserwujemy wzrost zagrożeń dla naukowców związanych z badaniami nad koronawirusem. Kiedy ludzie są uciszani, jest to zagrożenie dla wolności słowa i naszej demokracji - powiedziała minister szkolnictwa wyższego Matilda Ernkrans w rozmowie z "British Medical Journal".

 

Przekazała, że rząd planuje zmienić ustawę o szkolnictwie wyższym. Ma to zapewnić "ochronę edukacji i badań, aby umożliwić naukowcom swobodne odkrywanie, badania i dzielenie się wiedzą". 

 

ZOBACZ: Niemcy. Politycy mieli dyktować naukowcom, jak ma wyglądać raport ws. pandemii. Chodziło o lockdown

 

Sytuację skomentował także Ole Petter Ottersen. - Ostra debata i różnorodność opinii opartych na faktach i dowodach są niezbędnymi elementami nauki i publicznego dyskursu, ale nie można tolerować nienawistnych i pogardliwych oskarżeń oraz osobistych ataków. Widzimy, że badacze wycofują się z debaty publicznej po groźbach lub szykanach, a w mojej własnej instytucji czołowy naukowiec właśnie z tego powodu postanowił zrezygnować ze swoich badań nad COVID-19 - mówił prezes Instytutu Karolinska.

 

Zaapelował do naukowców, aby "zachowali przyzwoity ton w debatach i dyskusjach" i nie zmuszali innych badaczy do milczenia oraz "trzymania się z daleka od kontrowersyjnych badań".

 

University World News w listopadzie donosił, że skandynawskie uczelnie - "w obliczu rosnącej obawy, że wolność akademicka na całym świecie ulega erozji" - zamierzają naciskać na rząd, aby przyjął przepisy mające na celu "ochronę wolności akademickiej".

 

Badania Ludvigssona

 

Badania Ludvigssona koncentrowały się na dzieciach w wieku od 1 do 16 lat. Naukowiec - na podstawie analizy danych z wiosny, kiedy wybuchła pierwsza fala pandemii koronawirusa twierdził, że koronawirus nie stanowi zagrożenia dla dzieci, a szkoły powinny być otwarte.

 

ZOBACZ: Niemcy. Lockdown do 28 marca, ale w lżejszej wersji?

 

Epidemiolog wykazywał, że spośród kilkuset tysięcy przebadanych dzieci, na oddział intensywnej opieki medycznej trafiło 15, w tym 4 cierpiące na inne, poważne schorzenia. Żadne z nich nie zmarło.

 

W opublikowanym raporcie poinformował, że COVID ciężko przechodzi mniej niż jedna na 100 tysięcy młodych osób - według niego wskaźnik ten wynosi 0,77 na 100 tysięcy przypadków.

 

Nie stanowią zagrożenia dla innych

 

Ludvigsson przekazał także, że dzieci nie stanowią zagrożenia dla innych. Wywnioskował to z faktu, że pierwszej fali pandemii na oddziały intensywnej opieki medycznej trafiło 30 nauczycieli.

 

ZOBACZ: Zamknięte szkoły. UNICEF: miliony dzieci bez obiadu

 

Oznacza to, że ciężki przebieg choroby zaobserwowano w 19 na 100 tysięcy przypadków.

 

Poinformował przy tym, że dzieci nie nosiły maseczek i stosowały jedynie ogólne zalecenia, które obejmowały głownie konieczność utrzymywania dystansu społecznego. 

rsr/prz/ NY Post, The College Fix
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie