Niemcy. Politycy mieli dyktować naukowcom, jak ma wyglądać raport ws. pandemii. Chodziło o lockdown

Świat
Niemcy. Politycy mieli dyktować naukowcom, jak ma wyglądać raport ws. pandemii. Chodziło o lockdown
wikimedia/Michael Lucan
Za działania odpowiedzialny miał być Horst Seehofer, który od 2018 roku stoi na czele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych

Dziennik "Welt am Sonntag" dotarł do tajnej korespondencji między przedstawicielami rządu Niemiec a badaczami z Instytutu Roberta Kocha, który przygotowuje raporty o stanie pandemii w kraju. Z pism wynika, że niemieckie MSW w marcu 2020 roku "zatrudniło" naukowców, aby uzasadnić konieczność podtrzymania lockdownu po świętach Wielkanocnych.

Dziennikarze odnotowują, iż dramatyczny referat przedstawiony przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, który miał "legitymizować twarde działania polityczne", był w rzeczywistości efektem politycznych nacisków, a nie rzetelnych badań.

 

"W ludzkich umysłach należy tworzyć takie obrazy"

 

"W ludzkich umysłach należy tworzyć takie obrazy: "Wielu ciężko chorych ludzi trafia do szpitala, bo zarazili się od swoich krewnych, ale są oni odsyłani i umierają w straszliwych męczarniach w domu, z trudem łapiąc oddech" " – cytuje treść korespondencji "Welt am Sonntag".

 

ZOBACZ: Niemcy. Merkel chce przedłużenia lockdownu do początku marca

 

E-maile zostały przesłane do redakcji przez prawników. To ponad 200 stron wiadomości, z których wynika, że eksperci naukowi pracowali na polityczne zlecenie, aby wesprzeć rząd w działaniach mających na celu utrzymanie zamknięcia kraju po świętach Wielkanocnych.

 

Udostępnione przez redakcje dokumenty przynoszą dowody na to, że naukowcy "chętnie poszli za wezwaniem" władz i realizowali cele wyznaczone im przez polityków. Do "maksymalnej współpracy" wezwał ich sekretarz stanu Markus Kerber, mający to uczynić na polecenie ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera.

 

Warto zaznaczyć, że szef Instytutu Roberta Kocha Lothar Wieler i wirusolog Christian Drosten ostrzegali szefa MSW przed zbyt wczesnym otwarciem gospodarki jeszcze przed rozpoczęciem tajnej współpracy. Przekonywali, że będzie ono skutkowało dramatycznymi konsekwencjami dla służby zdrowia. Seehofer zgodził się z ich wnioskami i do współpracy oddelegował Kerbera. 

 

Działania utrzymywane w tajemnicy

 

Polityk poprosili badaczy o zachowanie omawianych zagadnień w tajemnicy. Przekazał, że ustalenia  "poza instytucjami operacyjnego zespołu kryzysowego" powinny pozostać poufne. "Bez biurokracji. Maksymalna odwaga" – napisał Kerber. Zebrał on czołowych naukowców kilku uniwersytetów i instytutów badawczych, aby wspólnie opracowali dokument mający legitymizować działania rządu.

 

ZOBACZ: Niemcy: są przypadki infekcji u osób zaszczepionych dwiema dawkami

 

Miał on umożliwić wywołanie "pożądanego efektu szoku" w społeczeństwie i pozwolić władzom na utrzymanie bez przeszkód "środków o charakterze prewencyjnym i represyjnym", a także pomóc w "zachowaniu bezpieczeństwa wewnętrznego i  porządku publicznego w Niemczech".

 

"Bardzo trudne zadanie, ale ze szczęśliwym zakończeniem dzięki maksymalnej współpracy" zostało zrealizowane przez naukowców w zaledwie cztery dni później, kiedy poufny referat, utrzymywany w budzącym grozę tonie, przedłożono Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Dowodzono w nim, że ponowne otwarcie kraju może spowodować nawet milion zgonów w wyniku zakażenia koronawirusem.

 

Nadzorowali powstanie dokumentu

 

Korespondencja, która w bardzo wielu miejscach została zaczerniona, pokazuje, że Kerber, wraz z innymi wysokimi rangą urzędnikami, śledził powstawanie dokumentu. W trakcie prac Ministerstwo Spraw Wewnętrznych (BMI) udzielało naukowcom "telefonicznych instrukcji" odnośnie jego konstrukcji. Maile pokazują, że nawet zarys artykułu został stworzony przez urzędników.

 

ZOBACZ: Niemcy zamykają szpitale. Mimo pandemii w 2020 r. w kraju zamknięto 21 placówek

 

Badacze zasugerowali z kolei rozwiązania polityczne i napisali, że "powszechne uczucie bezsilności musi być kontrolowane przez wrażenie silnego interwencjonizmu państwowego",  co przyczyni się do zminimalizowania problemów społecznych związanych ze "strachem społeczeństwa".

 

Cel został osiągnięty. 23 marca Keber napisał do badaczy: "nasz referat został bardzo dobrze przyjęty i dzięki swojej wysokiej jakości trafi teraz do gabinetu kryzysowego rządu".

 

Nie udzielają komentarzy

 

- Nie potrzebowaliśmy obszernego traktatu teoretycznego – tłumaczył się Keber w rozmowie z "Welt am Sonntag". - Mieliśmy na uwadze konkretne problemy i stanęliśmy przed zadaniem zapobieżenia najgorszemu scenariuszowi – wyjaśnił.

 

Rozmawiać z czasopismem nie chcieli przedstawiciele Instytutu Roberta Kocha. "To były wewnętrzne dokumenty do dyskusji" - krótko odpisali redakcji. Swojego zaangażowania w prace nie komentują również badacze z Leibniz Institute for Economic Research. Utrzymują jedynie, że nie było żadnych politycznych nacisków odnośnie wyników badań.

 

Opozycja żąda wyjaśnień

 

Opisany sytuacja wywołała burzliwą dyskusję w Niemczech. Konstantin Kuhle z FPD zapowiedział, że zwróci się do komisji spraw wewnętrznych Bundestagu, aby wyjaśniła działania ministerstwa. Żąda także, aby całość korespondencji została odtajniona i opublikowana.

 

- Nauka dostarcza wiedzy, a decyzję podejmuje polityka. Jeśli powstanie wrażenie, że politycy nakazują badaczom naukowym, aby uzasadniali ich działania, zaszkodzi to reputacji niezależnej nauki i kontroli pandemicznej – powiedział "Die Welt" polityk.

 

Dietmar Bartsh z lewicowej partii "Die Linke" mówi o "krzywdzie wyrządzonej" nauce  przez Seehofera. - Uważam podejście Ministerstwa Spraw Wewnętrznych za samobójcze. Nauka ma doradzać polityce oraz udzielać wskazówek i niezależnych porad – powiedział "Die Welt". - Kiedy nauka rezygnuje z niezależności, cierpi na tym wiarygodność. A przecież zaufanie i wiarygodność mają kluczowe znaczenie w kryzysie, aby wzmacniać powszechną  akceptację dla przedsięwziętych działań - dodał.

 

Wtórował im Wolfgang Kubicki, wiceprzewodniczący FPD.  Uważa on, że takie działanie "przyjęłoby się bardziej w państwach autorytarnych".

 

- Każdy, kto chce wzbudzić strach w społeczeństwie, aby móc lepiej egzekwować środki polityczne, "kładzie siekierę" w nasz podstawowy porządek demokratyczny. Oczywiście nie jest to już kwestia wyjaśniania decyzji politycznych dojrzałym obywatelom w sposób oparty na faktach i badaniach, ale raczej podejmowanie tych decyzji w sposób represyjny – podsumował.

rsr/ml/ "Welt am Sonntag", "Die Welt"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie