Naloty wojsk USA w Syrii. Pierwsze za prezydentury Joe Bidena

Świat
Naloty wojsk USA w Syrii. Pierwsze za prezydentury Joe Bidena
PAP/EPA/Doug Mills / POOL
Do ataku wojsk USA na Bliskim Wschodzie, na który zgodził się prezydent Biden, doszło na kilka dni przed wizytą papieża Franciszka w regionie

Lotnictwo USA przeprowadziło w czwartek we wschodniej Syrii naloty wymierzone w obiekty milicji wspierających Iran. Był to odwet za atak rakietowy w tym drugim kraju, w którym zginął jeden cywil współpracujący z amerykańską armią. Naloty USA były pierwszą operacją wojskową podjętą za prezydentury Joe Bidena.

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka mające swą siedzibę w Londynie poinformowało, że w czwartkowym ataku sił powietrznych USA śmierć poniosło co najmniej 17 bojowników.

 

Jak wyjaśnił w oświadczeniu rzecznik Pentagonu John Kirby, operacja wojskowa Stanów Zjednoczonych miała charakter odwetowy i były odpowiedzią Waszyngtonu "na niedawne ataki na cele amerykańskie w Iraku oraz pogróżki wysuwane pod adresem USA".

 

Kirby podkreślił też, że "podjęta przez prezydenta Joe Bidena decyzja o atakach lotniczych w Syrii była konsultowana z sojusznikami Stanów Zjednoczonych". Dodał, że "działaniom militarnym towarzyszyły zabiegi dyplomatyczne".

 

ZOBACZ: Irak. Trzy rakiety spadły na bazę lotniczą. Jedna osoba ranna

 

- Operacja wysyła jednoznaczną wiadomość: prezydent Biden będzie działał w celu ochrony personelu amerykańskiego i koalicyjnego - przekazał rzecznik Pentagonu.

 

Wojsko USA: atak wycelowano w szyickie milicje

 

Amerykańskie dowództwo utrzymuje, że uczyniło wszystko, by podjęte działania były wyważone. "Naszym celem jest zmniejszenie eskalacji napięć na północy Syrii i w Iraku" - przekazał Pentagon.

 

Wyjaśniono w nim, że ataki były wymierzone w obiekty wykorzystywane przez powiązane z Iranem szyickie milicje: Kataib Hezbollah, która jest jedną z najpotężniejszych grup paramilitarnych w Iraku oraz milicję Kataib Sajed al-Szuhada, aktywną zwłaszcza w Syrii.

 

Jak zapewnił szef Pentagonu generał Lloyd Austin, jest pewien, iż zbombardowany obiekt były używany przez tych samych szyickich bojowników, którzy przeprowadzili 15 lutego ostrzał na bazę z wojskami USA w północnym Iraku. Jak dodał, rekomendował Bidenowi odwet w takiej właśnie formie.

 

15 lutego w Irbilu w irackim Kurdystanie ostrzelana została baza lotnicza, w której stacjonują wojska amerykańskie. Zginął wtedy jeden cywil współpracujący z armią USA, a pięć osób zostało rannych, w tym amerykański żołnierz.

 

Niebawem na Bliskim Wschodzie zjawi się papież

 

Jeszcze w tym tygodniu urzędnicy w Waszyngtonie mówili, że nie wiedzą, która milicja przeprowadziła atak. Podkreślali jednak, że w przeszłości to wspierane przez Iran szyickie grupy były odpowiedzialne za ataki rakietowe wymierzone w personel lub obiekty USA w Iraku.

 

Był to pierwszy od dwóch miesięcy atak na zachodnie obiekty wojskowe lub dyplomatyczne w Iraku, gdzie stacjonuje obecnie około 2,5 tysiąca amerykańskich żołnierzy. Niecały tydzień później doszło do kolejnego ostrzału rakietowego bazy. W poniedziałek miał miejsce kolejny atak - tym razem w obiekty USA zlokalizowane w tzw. Zielonej Strefie w Bagdadzie.

 

ZOBACZ: Afganistan. Spłonęło ponad 100 ciężarówek. "Miliony dolarów strat"

 

Do eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie dochodzi na kilka dni przed pielgrzymką papieża Franciszka do Iraku. Pierwszym etapem podróży będzie Bagdad, dokąd papież przybędzie 5 marca. Podczas swej wizyty Franciszek odwiedzi miejsca ciężkich walk z Państwem Islamskim, iracki Kurdystan i zniszczone ziemie chrześcijan. Spotka się z najwyższym szyickim duchownym w Iraku, ajatollahem Alim as-Sistanim.

 

Minął rok od śmierci Sulejmaniego

 

Nieco ponad rok temu po ostrzale baz w Iraku ówczesny prezydent USA Donald Trump autoryzował atak, w którym śmierć poniósł generał Kasem Sulejmani, szef elitarnych sił irańskich Al-Kuds. W rezultacie na początku roku Iran i Stany Zjednoczone stanęły na krawędzi poważnego bezpośredniego konfliktu zbrojnego.

 

W pierwszych tygodniach po inauguracji Bidena nowa administracja w Waszyngtonie podkreśla głównie konieczność zwrócenia większej uwagi na wyzwania stawiane przez Chiny, gdy chodzi o priorytety polityki zagranicznej. W kontekście polityki bliskowschodniej najwięcej mówi się zaś o ewentualnym powrocie Stanów Zjednoczonych do międzynarodowego porozumienia nuklearnego z Iranem.

wka/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie