"Ofiary na pierwszym miejscu albo utrata wiarygodności". Gowin komentuje sprawę ks. Dymera

Polska
"Ofiary na pierwszym miejscu albo utrata wiarygodności". Gowin komentuje sprawę ks. Dymera
PAP/Roman Zawistowski
Gowin: jeszcze jako senator interweniowałem w sprawie ks. Dymera

Jeszcze jako senator interweniowałem w sprawie ks. Dymera u jego przełożonych. To było lata temu. I niewiele przez te lata się stało. Skandal to mało powiedziane - napisał w środę na Twitterze wicepremier Jarosław Gowin.

"Jeszcze jako senator interweniowałem w sprawie ks. Dymera u jego przełożonych. To było LATA temu. I niewiele przez te LATA się stało. Skandal to mało powiedziane. Albo Kościół wreszcie na pierwszym miejscu postawi Ofiary seksualnych przestępców, albo straci wiarygodność" - napisał w środę na Twitterze wicepremier Jarosław Gowin.

 

 

W ubiegłym tygodniu ks. Dymer został odwołany z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie. Według katolickiego kwartalnika "Więź", który jako pierwszy poinformował o sprawie, metropolita szczecińsko-kamieński bp Andrzej Dzięga podjął tę decyzję podczas spotkania z mężczyzną przed laty wykorzystanym seksualnie przez ks. Dymera.

 

ZOBACZ: Nie żyje ks. Andrzej Dymer

 

W ten wtorek Kuria Metropolitalna Szczecińsko-Kamieńska poinformowała o śmierci duchownego.

 

Wiedzieli od 1995 roku?

 

Odnosząc się do pytań w tej sprawie, Państwowa Komisja do spraw wyjaśniania przypadków pedofilii poinformowała za pośrednictwem komunikatu, że wpłynęły do niej akta przedawnionej sprawy dotyczącej tej osoby i przystąpiła ona do "badania zgromadzonych w sprawie dokumentów".

 

ZOBACZ: Ks. Andrzej Dymer odwołany ze stanowiska. W tle oskarżenia o molestowanie

 

"W związku z informacjami medialnymi dotyczącymi śmierci duchownego, Komisja informuje, że zgodnie z ustawą o Państwowej Komisji w przypadku śmierci osoby wskazanej jako sprawca w aktach sprawy przekazanych przez prokuratora albo sąd, Komisja kończy postępowanie wyjaśniające" - dodała.

 

Sprawie ks. Dymera poświęcony jest reportaż TVN24 "Najdłuższy proces Kościoła". Przedstawiono w nim, że ks. Dymer wykorzystywał seksualnie osoby nieletnie, a szczecińscy biskupi wiedzieli o tym od 1995 r. Śledztwo wszczęto jednak dopiero po publikacji dziennikarzy "Gazety Wyborczej" w 2008 r.

 

Abp Polak: nie ma na to żadnego usprawiedliwienia

 

W tym samym roku kościelny trybunał skazał duchownego za molestowanie seksualne wychowanków. Dymer złożył apelację. W 2021 r. ostatecznego wyroku instytucji Kościoła wciąż nie ma. Nie zapadł także wyrok przed sądami świeckimi – przestępstwa się przedawniły. Przez tych wiele lat duchownego nie spotkała ani kara, ani ostracyzm w Kościele instytucjonalnym. Przez długi okres nie odsunięto go też od pracy z dziećmi.

 

ZOBACZ: "Niesłychana przewlekłość kościelnego postępowania w sprawie ks. Dymera nie ma usprawiedliwienia"

 

W oświadczeniu przekazanym w poniedziałek przez Biuro Delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży prymas Polski abp Wojciech Polak odniósł się do informacji, jakie usłyszał podczas spotkania z osobami pokrzywdzonymi, których świadectwa zostały upublicznione w tekstach red. Zbigniewa Nosowskiego i w reportażu TVN24.

 

- Uważam, że niesłychana przewlekłość kościelnych procedur w sprawie ks. Andrzeja Dymera oraz brak odpowiedniego traktowania osób skrzywdzonych na wielu etapach tego postępowania nie mają żadnego usprawiedliwienia – podkreślił prymas Polski.

 

- Chciałbym jeszcze potwierdzić, że jako delegat KEP zostałem poinformowany o dokonaniu zawiadomienia w tej sprawie do Stolicy Apostolskiej. Osądzenie sprawy jest wyłączną kompetencją Stolicy Apostolskiej – dodał.

msl/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie