Zdjęcia odmrożonych dłoni i stóp turystów. GOPR publikuje ku przestrodze

Polska
Zdjęcia odmrożonych dłoni i stóp turystów. GOPR publikuje ku przestrodze
Facebook/GOPR Bieszczady
Turysta z odmrożonymi dłoniami uratowany przez ratowników GOPR

Grupa Bieszczadzka GOPR opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcia osób z odmrożonymi stopami i dłoniami. Ratownicy podkreślają, że ma to być przestroga dla turystów. Apelują jednocześnie o odpowiednie przygotowanie do wyjścia w góry.

W weekend w Bieszczadach utrzymywał się kilkunastostopniowy mróz. Nie zniechęciło to turystów, którzy tłumnie ruszyli w góry. Nie wszyscy zakończyli jednak wyprawę w dobrych humorach. 

 

W niedzielę ratownicy poinformowali w mediach społecznościowych o akcji ratunkowej mężczyzny, który odłączył się od swojej grupy. 

 

Nie mógł ruszać palcami

 

"Początkowo razem szli z Ustrzyk Górnych w kierunku Tarnicy po czym jeden z nich zadecydował, że nie chce iść dalej i wraca z Szerokiego Wierchu do samochodu. Po jakimś czasie mężczyzna, który się odłączył, zadzwonił do swoich współtowarzyszy, że jednak zmienił zdanie i szedł dalej Szerokim Wierchem na Tarnicę, ale pogubił szlak i nie wie gdzie jest" - opisuje GOPR Bieszczady. 

 

Ratownikom udało się ustalić numer tyczki, przy której znajdował się ostatnio mężczyzna. Na miejsce wysłano pomoc. 

 

ZOBACZ: Rozebrała się na Śnieżce przy minus 26 stopniach. Ewakuowało ją karkonoskie GOPR

 

"Po dotarciu naszego ratownika okazało się, że mężczyzna jest już w stanie hipotermii, nie może ruszać palcami u rąk, nie czuje nóg i nie ma mowy o dalszym kontynuowaniu marszu" - czytamy. 

 

Po sprowadzeniu na dół, mężczyzna został przekazany załodze karetki ze szpitala w Sanoku. Na zdjęciach z akcji zamieszczonych przez ratowników widać, że miał odmrożenia stóp i dłoni. 

 
 
"Niestety w tym przypadku ta osoba, była kompletnie nieprzygotowana na taką wycieczkę w tych warunkach - buty budowlane, dres, brak zapasowego ubioru w plecaku, cienkie rękawice, a do tego był pity alkohol" - wyjaśnili goprowcy.
 
"Wypadki zdarzają się najlepszym"
 
Z kolei w sobotę ratownicy opublikowali ku przestrodze "drastyczne" zdjęcie odmrożonych dłoni kolejnej uratowanej osoby. 
 
"Nie zawsze wszystko jest tak oczywiste jak nam się wydaje. Wypadki zdarzają się najlepszym, czasami jest to po prostu splot pewnych wydarzeń i przeciągnięcie tej cienkiej granicy np. o odwrocie. Nie zawsze słabego przygotowania..." - poinformowali. 
 
 
Ratownicy przytoczyli również wypowiedź osoby, której dłonie widoczne były na zdjęciu. 
 
"Według mnie byliśmy dobrze przygotowani, miałem drugie ciepłe rękawice, miałem dodatkową odzież, herbatę w termosie. Wszyscy mieliśmy detektory - zapewnił mężczyzna.
 
"Do odmrożenia doszło z powodu zlekceważenia pierwszych objawów. I to mój błąd. Wydawało mi się, że skoro cały czas jestem w ruchu i jest mi ciepło to jest ok" - wytłumaczył. 
 
"Szacunek należy się każdej górze"
 
Jak stwierdził, "czuł lekkie odrętwienie, ale nie zimno". "I to był moment na wyjecie ciepłych rękawic. Potem było już za późno" - dodał. 
 
Jak wyjaśnił "wszystko szło dobrze do szczytu Halicza", jednak później "warunki na grani zaczęły wykańczać niektórych i spowolniły grupę".
 
 
Mężczyzna przyznał, że podczas wyprawy "były błędy". "Zabrakło decyzji o odwrocie na wcześniejszym etapie, ale będąc w grupie trudno ją podjąć, gdy wydaje się, że szybciej i łatwiej jest iść do przodu" - wytłumaczył.
 
Poszkodowany turysta podziękował ratownikom i podkreślił, że "nie wolno lekceważyć żadnych gór". 
 
"Byłem w wielu różnych górach. To czego doświadczyliśmy wczoraj to nauczka, że żadnych nie wolno lekceważyć. Szacunek należy się każdej górze. Kocham Bieszczady i dziękuję Bieszczadzkim Aniołom że nas wypuściły całych" - dodał. 
dk/ml/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie