"0,7 litra dziennie przez 22 lata". Michał Wiśniewski w "Raporcie" o uzależnieniach

Polska
"0,7 litra dziennie przez 22 lata". Michał Wiśniewski w "Raporcie" o uzależnieniach
Polsat News
Wiśniewski: - Zaczęły mi się trząść ręce, nie byłem w stanie osłodzić herbaty, żona mi to robiła

Pandemia prędzej czy później się skończy, ale odciśnie trwałe piętno. Także to nieoczywiste. Mowa o uzależnieniach, którym izolacja sprzyja. Ludzie, którzy od lat zmagają się z nałogiem, ostrzegają, że to moment, w którym łatwo przekroczyć cienką granicę. W "Raporcie" opowiedzieli, jak udało im się wygrać z nałogiem. Wśród nich wokalista Michał Wiśniewski: - Przez 22 lata piłem 0,7 dziennie.

W "Raporcie" opowieść o ludziach, którzy wpadli w alkoholowy nałóg. Nałóg, który całkowicie zdominował ich życie. I choć z uzależnienia wyszli lub wciąż z nim walczą, wiedzą, że ta walka to najważniejsza batalia w ich życiu. Alkoholikiem zostaje się na zawsze. Z tym problemem mierzył się także wokalista i muzyk Michał Wiśniewski.

 

Ich historie są przestrogą. Bo pandemia, izolacja i samotność sprzyjają zaglądaniu do kieliszka. Ale dla wielu ten kieliszek może okazać się drogą bez powrotu. 

 

"Nie byłem w stanie osłodzić herbaty"

 

Michał Wiśniewski przez lata prowadził życie rockandrollowca. Tysiące koncertów, tysiące spotkań z fanami, i, jak mówi, tysiące...litrów wypitej wódki. - Przez 22 lata piłem 0,7 dziennie, nie piłem tylko przed lotami, no i w trakcie, naprawdę ja piłem bardzo, bardzo dużo - zdradzał reporterce Polsat News. 

 

- Zaczęły mi się trząść ręce, nie byłem w stanie osłodzić herbaty, żona mi to robiła. Nie byłem w stanie zjeść zupy, zamawiałem barszczyk, bo można było wziąć go w obie ręce, bo nie mogłem sam jedną ręką utrzymać łyżki. Oszukiwałem siebie, to było trudne, bo w momencie, kiedy zaczynasz oszukiwać samego siebie, to musisz sobie odpowiedzieć na pytanie, czy twoje wartości pokrywają się z tym, co robisz, a kłamstwa nie zniosę - opowiadał. 

 

ZOBACZ: "Raport": co było w "szczepionce" sprzedanej dziennikarzom? Zaskakujące wyniki

 

Sześć lat temu znalazł własny sposób na uzależnienie. - Ja się zaszywam, wszywam sobie disufarin. To tabletki pod mięsień pośladkowy mój tyłek wygląda jak u wikinga, jak po bitwie, ja co pół roku robię to, mogę potem odreagować i nie oszukuję siebie - wyjaśniał muzyk. 

 

Choć przez specjalistów krytykowana, dla Wiśniewskiego ta metoda okazała się jednak swego rodzaju wybawieniem. - Myślałem, że nie mogę zagrać koncertu na trzeźwo, a potem okazało się, że one lepiej wychodzą mi niż po setce, nauczyłem się na nowo żyć - opowiadał. 

 

WIDEO: Historie walki z nałogiem w "Raporcie" Polsat News 

  

 

"Przepiłem syna i żonę"

 

Pierwszy raz do kieliszka zegarmistrz Bogdan Urban zajrzał już w szkole podstawowej. Ucząc się zawodu, też popijał. Potem wódka na zegarmistrzowskim stole pojawiała się już regularnie. 

 

- Miałem takie sytuacje, że byłem bydle - zdradził. Mówił, że żałuje swoich zachowań. - Ja przepiłem tak naprawdę syna i żonę... - wyjaśniał. 

 

Wspominając początki, mówił: - Prace podjąłem w miejscu, w którym alkohol był na porządku dziennym, były to czasy, kiedy przyzwolenie na picie było normą, obojętnie, czy ktoś był trzeźwy czy pijany w pracy, to obojętne było. 

laf/grz/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie