Uczniowie nie chcą nauczania zdalnego. Strajk we Włoszech

Świat
Uczniowie nie chcą nauczania zdalnego. Strajk we Włoszech
PAP/EPA/Alessandro Di Marco
Uczniowie części szkół spontanicznie, w tym za pośrednictwem mediów społecznościowych, ogłosili strajk domagając się jak najszybszego wznowienia normalnych lekcji.

Poniedziałek jest we Włoszech dniem strajku tysięcy uczniów szkół średnich przeciwko zdalnemu nauczaniu, przedłużonemu przez władze 17 z 20 regionów. Mimo ustaleń z rządem postanowiły one opóźnić otwarcie gimnazjów i liceów, planowane na ten właśnie dzień.

Gimnazjaliści i licealiści, przede wszystkich z dużych miast na czele z Rzymem, nie podłączą się w dniu protestu do platform internetowych, na których odbywają się lekcje.

 

Uczniowie chcą wrócić do szkoły

 

Od tygodnia normalnym nauczaniem objęci są po świątecznych feriach uczniowie szkół podstawowych w większości kraju.

 

ZOBACZ: Brakuje szczepionek i chętnych z "grupy zero". Chaos w Niemczech

 

W poniedziałek do klas wrócą tylko uczniowie szkół średnich w Dolinie Aosty, Toskanii i w Abruzji. 3,6 miliona nastolatków pozostanie w domu; w niektórych regionach do 18 stycznia, w innych do końca miesiąca. Lokalne władze tłumaczą to poważną sytuacją pandemiczną.

 

Uczniowie części szkół spontanicznie, w tym za pośrednictwem mediów społecznościowych, ogłosili strajk domagając się jak najszybszego wznowienia normalnych lekcji.

 

Apel o szczepienia nauczycieli i uczniów

 

Wśród inicjatorów akcji jest związek uczniów szkół średnich, a także ruch przeciwników zdalnego nauczania pod nazwą "Priorytet dla szkoły". Tworzy go młodzież, a także rodzice i część nauczycieli. Jego działacze apelują też o zaszczepienie nauczycieli i testy dla nich oraz dla uczniów.

 

"Pozbawiamy się dnia szkoły po to, by nie być już więcej niczego pozbawionym"- to jedno z haseł protestu.

 

Został on już zapowiedziany w niedzielę w Mediolanie, gdzie przed siedzibą kuratorium uczniowie zgromadzili się z transparentami z tytułami z gazet z ostatnich miesięcy.

 

ZOBACZ: Polska szkoła tonie pod drugą falą pandemii

 

- Pokazują one wszystkie niespełnione obietnice, jakie nam dano w sprawie otwarcia szkół - mówili uczestnicy pikiety. Podkreślali, że mają dosyć tej sytuacji i czują się porzuceni.

 

Popierają ich niektórzy politycy zarówno z koalicji, jak i opozycji. Ci drudzy zarzucają rządowi brak strategii powrotu do klas

lekcyjnych.

 

Irytację z powodu decyzji władz regionów, które przedłużyły zamknięcie szkół, wyraziła w niedzielę minister oświaty Lucia Azzolina, zwolenniczka ich jak najszybszego otwarcia.

pgo/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie