"Haniebne sceny". Europejscy przywódcy o zamieszkach w Waszyngtonie

Świat
"Haniebne sceny". Europejscy przywódcy o zamieszkach w Waszyngtonie
PAP/EPA/WILL OLIVER

Szef Rady Europejskiej Charles Michel, premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson i inni światowi politycy potępili w środę wieczorem sceny rozgrywające się w Waszyngtonie. W komentarzu na Twitterze odniósł się do nich także prezydent Andrzej Duda.

"Kongres Stanów Zjednoczonych to świątynia demokracji. Bycie świadkiem dzisiejszych scen w Waszyngtonie to szok. Ufamy, że Stany Zjednoczone zapewnią pokojowe przekazanie władzy Joe Bidenowi" - napisał na Twitterze szef Rady Europejskiej Charles Michel.

 

 

Natomiast sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg określił zamieszki jako "szokujące sceny". Podkreślił, że wynik wyborów prezydenckich w tym kraju musi zostać uszanowany.

 

 

"Wierzę w siłę amerykańskich instytucji i demokrację. Pokojowe przekazanie władzy leży u jej podstaw. Joe Biden wygrał wybory. Nie mogę się doczekać współpracy z nim jako kolejnym prezydentem USA" - napisała na Twitterze szefowa KE Ursula von der Leyen.

 

 

"Wydarzenia w Waszyngtonie to wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych, które są państwem demokratycznym i praworządnym. Władza zależy od woli wyborców, a nad bezpieczeństwem państwa i obywateli czuwają powołane do tego służby. Polska wierzy w siłę amerykańskiej demokracji" - skomentował za pośrednictwem mediów społecznościowych prezydent Polski Andrzej Duda. 

 

Sytuację w Waszyngtonie skomentował również szef polskiego MSZ Zbigniew Rau.

 

'Silna Europa potrzebuje silnej Ameryki. Demokracja amerykańska zawsze była umocniona wartościami i wspierana przez instytucje, co umożliwiło jej sprostanie nawet najtrudniejszym wyzwaniom. Ta prawda jest nadal aktualna - dla dobra narodu amerykańskiego i wolnego świata" - napisał na Twitterze.

 

 

Prezydent Francji Emmanuel Macron opublikował specjalne wideo ze swoim udziałem. Stwierdził w nim, że "nigdy nie ustąpimy przemocy ze strony kogokolwiek, kto chce zaszkodzić sprawie demokracji".

 

"Chcę wyrazić naszą przyjaźń i wiarę w Stany Zjednoczone. To co się dzisiaj wydarzyło w Waszyngtonie bez wątpienia nie jest amerykańskie. Wierzymy w siłę naszych demokracji. Wierzymy w siłę amerykańskiej demokracji" - powiedział po angielsku Macron.

 

Jak dodał, jest przekonany, iż "nasze demokracje wyjdą silniejsze z tej próby, którą dzisiaj przeżywamy".

 

 

Premier Włoch Giuseppe Conte oświadczył, że przemoc jest nie do pogodzenia z korzystaniem z praw politycznych i swobód demokratycznych.

 

 

"Kanadyjczycy są głęboko zaniepokojeni i zasmuceni atakiem na demokrację, do którego doszło w Stanach Zjednoczonych, które są naszym najbliższym sojusznikiem i sąsiadem. Przemoc nigdy nie wygra z wolą narodu. Demokracja w Stanach Zjednoczonych musi być uszanowana i tak się stanie” - napisał premier Kanady Justin Trudeau.

 

 

Do sytuacji odnieśli się także czołowi brytyjscy politycy. 

 

"Haniebne sceny w Kongresie Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone opowiadają się za demokracją na całym świecie i teraz ważne jest, aby nastąpiło pokojowe i uporządkowane przekazanie władzy" - napisał premier Boris Johnson na Twitterze.

 

 

"Stany Zjednoczone słusznie są bardzo dumne ze swojej demokracji i nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tych brutalnych prób udaremnienia legalnego i właściwego przekazania władzy" - oświadczył tamtejszy minister spraw zagranicznych Dominic Raab.

 

O "straszliwych scenach z USA" pisał lider opozycyjnej Partii Pracy Keir Starmer. "To nie są «protestujący» - to bezpośredni atak na demokrację i parlamentarzystów realizujących wolę narodu amerykańskiego" - ocenił.

 

"Sceny z Kapitolu są zupełnie przerażające. Solidarność z tymi w USA, którzy są po stronie demokracji oraz pokojowego i konstytucyjnego przekazania władzy. Hańba tym, którzy podżegali do tego ataku na demokrację" - oświadczyła szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon.

 

Przerwane posiedzenie Kongresu

 

Posiedzenie Kongresu Stanów Zjednoczonych zostało przerwane, do środka Kapitolu wtargnęli sympatycy prezydenta Donalda Trumpa, którzy wcześniej otoczyli budynek.

 

ZOBACZ: "To były oszukańcze wybory, ale nie możemy grać kartami, które rozdają nam ci ludzie"

 

Przed gmachem Kapitolu znajdują się tysiące sympatyków prezydenta USA, którzy uważają że wybory prezydenckie z 3 listopada 2020 roku zostały sfałszowana.

 

Kongres zebrał się w środę, aby zatwierdzić wyborczą wygraną Demokraty Joe Bidena.

emi/wka/bas/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie