Sylwester jak w czasach wojny. "Nasze miasto powstaje z popiołów"

Polska
Sylwester jak w czasach wojny. "Nasze miasto powstaje z popiołów"
PAP/EPA/ANTONIO BAT
We wtorkowym trzęsieniu ziemi o magnitudzie 6,3 zginęło siedem osób

W chorwackich miastach Petrinja, Sisak i Glina, gdzie trzy dni temu wystąpiło silne trzęsienie ziemi, noc sylwestrowa przypominała lata 90 ub. wieku - pisze w piątek miejscowa prasa. Wielu ludzi Nowy Rok witało przy rozpalonych na ulicach ogniskach, w samochodach, namiotach, zupełnie tak jak podczas wojny bałkańskiej.

- Jedzenie, pościel i inne rzeczy ciągle nam przynoszą ludzie z okolic. Pytają, czego jeszcze potrzebujemy - cytuje lokalna prasa ludzi, którzy podczas trzęsienia stracili dach nad głową i nocy sylwestrowej nie mogli spędzić w domowej atmosferze. Starają się jak mogą miejscowe władze, które podstawiły przyczepy kempingowe i zabierały potrzebujących do ośrodków recepcyjnych.

 

- Obiecali nam kontener, ale nie przyjechał. Pozostałe były zatłoczone, więc tu nas umieścili - opowiadał na łamach dziennika "Vecernji List" przebywający w ośrodku recepcyjnym w Glinie Predrag, którego żona jest córką jednej z siedmiu śmiertelnych ofiar trzęsienia. - Mile nas przyjęli i nie jest nam źle. Przynajmniej jest sucho - dodaje i podkreśla, że ze względu na zły stan zdrowia musi dostawać dodatkowy tlen. Obecnie podłączony jest do respiratora, który jednak z powodu braku prądu działa na baterii i co jakiś czas musi być wyłączany.

 

ZOBACZ: Silne trzęsienie ziemi w Chorwacji. Nie żyje 7 osób

 

Trzecią noc w samochodzie spędził Branimir, którego dom w Majske Poljane kompletnie się zawalił. Był w nim w chwili trzęsienia, ale w porę udało mu się uciec. Opowiada, że w aucie jest cieplej niż w namiotach i ma nadzieję, że jutro dostanie miejsce w kontenerze. - Wtedy będzie łatwiej, bo mamy kuchenkę gazową i generator. W przyszłym roku pewnie będzie lepiej - mówi z nadzieją.

 

"Nasze miasto powstaje z popiołów!"

 

Jadranka Todorović z Siska także straciła swój dom. - Pomoc przychodzi do nas z całego kraju, mamy dość koców i ubrań, więc prosimy obywateli, aby już tego do nas nie wysyłali, bo naprawdę to nie jest już nam potrzebne. Teraz potrzebujemy pomocy państwa. Setki budynków zostało uszkodzonych i potrzebujemy maszyn do odbudowy, których tu brakuje - mówi na łamach dziennika "Jutarnji List".

 

Chorwacka prasa pełna jest zdjęć dotkniętych przez trzęsienie rejonów. Na ulicach widać sterty gruzów, domy zniszczone częściowo lub w całości, zgniecione samochody. Część mieszkańców tych terenów, którzy dostali schronienie w lokalnych ośrodkach, noworoczne toasty wznosiło plastikowymi kubkami, a minutę po północy w szpitalu w Sisku na świat przyszło pierwsze w tym roku dziecko w Chorwacji. - Nasze miasto powstaje z popiołów! - powiedział z optymizmem jeden z lekarzy.

 

ZOBACZ: Trzęsienie ziemi w Chorwacji. 20 tys. osób koczuje na zewnątrz

 

Strach jednak nie minął, bowiem ziemia cały czas się trzęsie. W piątek rano w rejonie Petrinji chorwackie służby sejsmologiczne zanotowały wstrząsy o magnitudzie 2,3 oraz 3,2. W okolicach Banoviny, 19 km na zachód od Sisaka, zatrzęsło z siłą 3,3, a następnie nastąpiły jeszcze dwa słabsze wstrząsy wtórne.

 

We wtorkowym trzęsieniu ziemi o magnitudzie 6,3 zginęło siedem osób - jedna w Petrinji, pięć w miejscowości Majske Poljane w pobliżu Gliny oraz jedna w Żażinie. Epicentrum trzęsienia znajdowało się w odległości 3 km od liczącego ponad 15 tys. mieszkańców miasta Petrinja, 47 km na południe od Zagrzebia. Wstrząsy były odczuwalne w całej Chorwacji, a także daleko poza jej granicami - na Węgrzech, w Austrii, w południowych Niemczech, Bośni i Hercegowinie, Słowenii i Serbii, a także w dużej części Włoch, od Bolzano na północy po Neapol na południu.

laf/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie