"Tańczmy, ale dwa metry od siebie". Doradca premiera o świętowaniu Nowego Roku

Polska
"Tańczmy, ale dwa metry od siebie". Doradca premiera o świętowaniu Nowego Roku
Wikimedia Commons/Vyacheslav Argenberg
Doradca premiera zaapelował o trzymanie dystansu podczas zabawy sylwestrowej

Tańczmy, ale dwa metry od siebie. Ja już wiem, że każdy młody kiedyś będzie stary, a do tego może być chory i może umrzeć. A tak naprawdę to rekomenduję, żeby przenieść tego sylwestra na sierpień - mówi w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" doradca premiera ds. COVID-19 prof. Andrzej Horban.

Prof. Horban w wywiadzie dla "DGP" mówił m.in. o początkach pandemii koronawirusa. Jak stwierdził, "na wiosnę udało nam się nadzwyczaj dobrze opanować koronawirusa – z przyczyn dokładnie niewyjaśnionych". "Trudno powiedzieć, dlaczego wtedy wiosną nie staliśmy się drugą Lombardią. Można to rozbierać na czynniki pierwsze. Bardzo szybko wprowadzony został prawie pełny lockdown. Decydowały dni, chodziło o to, żeby nie wprowadzić tego wirusa w społeczeństwo. Liczba źródeł zakażenia była wtedy minimalna" - wskazał.

 

ZOBACZ: 85-latek zmarł dzień po zaszczepieniu przeciw Covid-19. "Miał wiele chorób"

 

Zwrócił uwagę, że "początkowo wirus, który się pojawia w społeczeństwie, jest trudno transmitowalny, natomiast powoduje silny przebieg choroby". "Ważne, że udało się bardzo szybko stworzyć system diagnostyczny. Notabene na początku dzięki uprzejmości Niemców" - dodał doradca premiera ds. COVID-19.

 

"Wiosną powstał dokładny plan"

 

Pytany, czy wtedy wiosną lockdown był konieczny, odparł: "proszę sobie wyobrazić, że przychodzi do decydenta facet i mówi: panie, jest zaraza, zachoruje 60, 70 proc. dorosłego społeczeństwa w krótkim czasie, z czego może umrzeć trzy, a może więcej procent". "Decydent to minister zdrowia. Wtedy, wiosną, byłem konsultantem krajowym do spraw chorób zakaźnych, a nie doradcą premiera. Konsultant krajowy jest od tego, żeby przychodził i marudził ministrowi. Decydent pyta: co można zrobić? A ja odpowiadam, że nic, ponieważ nie ma leków, nie ma szczepionki. Można tylko stosować interwencje niefarmakologiczne" - mówił profesor.

 

Zwrócił uwagę, że w tamtym czasie premierzy innych państw "mieli za nic ostrzeżenia, rekomendacje, prośby". "U nas jednak po miesiącu wahań i dyskusji premier zdecydował o lockdownie" - podkreślił prof. Horban.

 

ZOBACZ: Więcej dawek szczepionki z jednej fiolki. Jest stanowisko resortu zdrowia

 

Dopytywany, czy sam na to naciskał, odpowiedział, że była to "perswazja, ale spokojna". "Kiedy jestem w emocjach mówię bardzo wolno i cicho. Moi współpracownicy wiedzą, że jak cedzę zdania, to znaczy, że jest poważnie. I nigdy nie używam wtedy słów nieparlamentarnych. Wtedy w Lombardii zaczęło umierać nawet 10 proc. chorych i nasi decydenci zrozumieli, że w Polsce mogą umrzeć w ciągu pół roku, roku nawet 2 mln ludzi. W tym momencie rząd nie miał innego wyjścia, jak zamknąć kraj" - powiedział.

 

Doradca premiera zaznaczył też, że lekarze zakaźnicy "ostrzegali przed jesienią" i przed drugą falą koronawirusa. "Wiosną powstał dokładny plan tego, co się będzie działo i co należy robić. W lipcu spotkałem się z marszałkami województw. Tłumaczyłem, że będzie druga fala, że muszą na to przygotować szpitale wojewódzkie. Przedstawiłem trzy scenariusze teoretycznie możliwe – przebieg średni, duży bądź katastrofalny" - wskazał prof. Horban.

 

Ocenił, że "jesteśmy w dużym, a byliśmy prawie w katastrofalnym" scenariuszu. "Wówczas uczelnie zamknięto, w szkołach zostały tylko dzieci z klas I–III" - przypomniał.

 

"Takich imprez nie powinno się robić"

 

Jak stwierdził, "premierowi Morawieckiemu udało się przejść suchą nogą przez wiosnę, lato". To jednak - dodał - "nie zasługa rządu, decydentów, polityków, tylko zasługa słońca". Jak przyznał, nie wierzy jednak, że witamina D ma jakieś działanie antywirusowe. "Jest to co prawda przedmiotem badań, myślę jednak, że to przypadkowa koincydencja. Aczkolwiek mogę nie mieć racji. W okresie jesienno-zimowym ludziom spada poziom witaminy D3 i być może to wpływa na czynność układu immunologicznego, a być może nie" - powiedział profesor.

 

Pytany o kwestie zbliżającego się sylwestra powiedział, że liczy na rozsądek obywateli. Na uwagę, że "Sylwester Marzeń" organizowany przez prezesa TVP Jacka Kurskiego w Ostródzie to "zbiegowisko piosenkarzy, muzyków", odparł, że "takich imprez nie powinno się robić, nawet na świeżym powietrzu". "Trzeba jeszcze ze trzy miesiące wytrzymać" - podkreślił.

 

ZOBACZ: Sylwestrowa Moc Przebojów. Z kim Małgorzata Walewska zaśpiewa na dachu Polsatu?

 

"Każdy ma swój rozum i rozsądek. Nie wiem, co wyczynia TVP, ale wiem, że wszystkie zbiorowiska powinny być po prostu zakazane. Nie po to się zamyka stoki, nie po to się zamyka hotele, nie po to dzieci nie mogą jechać na ferie, żeby potem to marnować. Jeśli znowu wejdziemy we wzrost poziomu zakażeń, to mamy powtórkę z rozrywki, powtórkę tego, co już niedawno przechodziliśmy w październiku, w listopadzie, czyli 20 tys. ludzi znowu w szpitalach. I znowu pełen lockdown, jak w marcu i kwietniu, uruchomianie szpitali rezerwowych ze wszystkimi tego konsekwencjami" - wskazał.

 

Doradca premiera zaapelował do młodych ludzi, "żeby trzymali dystans, żeby na siebie nie chuchali, nie tańczyli wolnych". "Uprzejmie proszę, żeby tańczyć twista" - powiedział.

 

Na uwagę, że to dobra rekomendacja konsultanta krajowego do spraw chorób zakaźnych, profesor odparł, że "przemyślana". "Tańczmy, ale dwa metry od siebie. Ja już wiem, że każdy młody kiedyś będzie stary, a do tego może być chory i może umrzeć. A tak naprawdę to rekomenduję, żeby przenieść tego sylwestra na sierpień. Albo nie, lepiej na lipiec. Wtedy będzie sporo witaminy D" - dodał prof. Horban.

dk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie