Medycy wrócili do Polski. W Dover trwa operacja "Zumbach"

Świat
Medycy wrócili do Polski. W Dover trwa operacja "Zumbach"
Twitter/@michaldworczyk
Polscy medycy wrócili z Dover do Polski

Medycy, którzy brali udział w akcji testowania na COVID-19 kierowców ciężarówek w Dover, są już w Warszawie - poinformował w piątek Centralny Szpital Kliniczny MSWiA w Warszawie. W Wielkiej Brytanii zastąpili ich medycy wojskowi. Do piątkowego wieczora, przez kanał La Manche przeprawiło się ponad 4500 ciężarówek.

Pierwsza grupa medyków wróciła do Polski przed godz. 18 czasu polskiego w piątek.

"Wylądowali. Lekarze, ratownicy medyczni, pielęgniarki, ludzie którzy kolejny raz pokazali jak bezinteresownie pomagać innym. Ale udowodnili również sprawczość Państwa Polskiego, dali dowód że Polska nie zostawia swoich obywateli w potrzebie" - napisał na Twitterze szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk.

 

 

 

Operacja "Zumbach"

 

Wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk przekazał, że terytorialsi rozpoczęli już działania w Wielkiej Brytanii ramach operacji "Zumbach". "Hasło operacji nawiązuje do nazwiska jednego z najbardziej znanych polskich pilotów-bohaterów Bitwy o Anglię, Jana Zumbacha" - wyjaśnił.

 

"Dziękuję wszystkim przewoźnikom w Kent za cierpliwość i wszystkim na miejscu, którzy niestrudzenie pracują, aby pomóc po tym, jak francuska granica została nagle zamknięta. Przeprowadzono ponad 10 000 testów i ponad 4500 samochodów ciężarowych jest z powrotem za kanałem La Manche" - napisał minister transportu Grant Shapps na Twitterze.

 

Od czwartku w testowaniu kierowców pomagali polscy medycy. - My płacimy za te testy. Do Wlk. Brytanii poleciało ok. 15 tys. testów - mówił w Polsat News Michał Dworczyk.

 

Nie jest jasne, ile ciężarówek w dalszym ciągu czeka na możliwość przeprawy przez kanał La Manche. W piątek w ciągu dnia stacje BBC i Sky News informowały o 5000, ale ponieważ są one w kilku miejscach na terenie hrabstwa Kent, a cały czas przyjeżdżają kolejne, sytuacja nieustannie się zmienia. Największą grupę wśród oczekujących stanowią Polacy.

 

W przeprowadzaniu testów i rozładowaniu kolejek pomagają żołnierze. W piątek brytyjskie ministerstwo obrony podało, że do 320 wojskowych już obecnych w Kent dołączy kolejnych 800. W piątek wczesnym popołudniem do Wielkiej Brytanii przyleciało 30 wojskowych medyków z Polski, w tym 20 z członków Wojsk Obrony Terytorialnej, którzy również będą pomagać w przeprowadzaniu testów.

 

ZOBACZ: W Japonii wykryto nowy typ wirusa u powracających z Wielkiej Brytanii

 

Zmienili oni 37 lekarzy, diagnostów, pielęgniarek i ratowników medycznych z CSK MSWiA, Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, WOPR oraz innych służb, którzy przez całą noc z czwartku na piątek wykonywali testy. Jak informował konsul RP w Londynie Mateusz Stąsiek, wykonali oni 1260 testów.

 

Zaskoczeni kierowcy z Bułgarii, Łotwy, Czech, Włoch, Litwy

 

- My płacimy za te testy, to są testy pochodzące z Agencji Rezerw Materiałowych, łącznie poleciało do Wielkiej Brytanii około 15 tys. testów, część została przywieziona spod Ełku, część była w Warszawie w magazynach MSWiA szpitala na Wołoskiej - mówił w rozmowie z Polsat News Dworczyk. Podkreślił, że olbrzymie podziękowania należą się wszystkim lekarzom, pielęgniarkom, ratownikom medycznym, "którzy wczoraj w tak krótkim czasie w Wigilię zdecydowali się na tę służbę". - Byli oni transportowani z całego kraju, pomagała również policja - dodał Dworczyk.

 

WIDEO: Szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk w rozmowie z Polsat News

  

 

- Miło było oglądać twarze zaskoczonych kierowców, Bułgarów, Łotyszy, Czechów, Włochów, Litwinów, którzy ze zdziwieniem dowiadywali się, że to polscy lekarze przyjechali, by pomóc im w tej trudnej sytuacji - zauważył szef Kancelarii Premiera. 

 

ZOBACZ: Brytyjczycy rezygnują z programu Erasmus. "Ciężka decyzja"

 

Testy na obecność koronawirusa wykonywane są w Dover, na nieużywanym lotnisku Manston oraz na prowadzącej do Dover drodze M20. Negatywny wynik testu jest warunkiem wjazdu do Francji.

 

Ponad 10 tys. wykonanych testów 

 

"Aktualizacja informacji na temat sytuacji ciężarówek w Kent: Przeprowadzono ponad 10 000 testów na koronawirusa. Tylko 24 pozytywnych (0,24%). Ogromne podziękowania za niestrudzone wysiłki naszych żołnierzy, policji, cywilnych diagnostów, planistów władz lokalnych oraz pracowników portowych i promowych za rezygnację ze świąt Bożego Narodzenia, aby zabrać ludzi do domu" - napisał Grant Shapps na Twitterze.

 

Stacja BBC podała w piątek w południe, że na wyjazd z Wielkiej Brytanii nadal czekało ok. 5000 ciężarówek. Powstały zator to efekt niedzielnej decyzji Francji, która z powodu rozprzestrzeniającej się w Anglii nowej odmiany koronawirusa zamknęła na 48 godzin granicę dla przyjazdów z Wielkiej Brytanii, przy czym nie dotyczyło to tylko ruchu pasażerskiego, ale też transportu towarów. W środę granica została otwarta, ale tylko dla osób z negatywnym wynikiem testu na obecność koronawirusa.

 

W piątek na Twitterze polskiego resortu spraw zagranicznych napisano, że kierowcy wyjeżdżający z Calais we Francji mogą liczyć na pomoc polskich konsulów.

 

 

"Nasi konsulowie we Francji, Belgii, Holandii i Niemczech asystują naszym kierowcom w bezpiecznym powrocie do domu i wskazują czynne trasy przejazdowe" - czytamy na profilu polskiego MSZ. Przypomniano, że polscy konsulowie w Wielkiej Brytanii działają wspólnie z medykami oraz teytorialsami.

grz/bas/ml/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie