Policja na stokach narciarskich. Ruszyły kontrole, są pierwsze wnioski

Polska
Policja na stokach narciarskich. Ruszyły kontrole, są pierwsze wnioski
pixabay.com
Policyjne kontrole na stokach

W kilku ośrodkach narciarskich na Podhalu, w Karkonoszach, czy Beskidach w sobotę w reżimie sanitarnym oficjalnie wystartował sezon narciarki. Na stokach przybywa narciarzy i snowboardzistów. Zdaniem policji ośrodki są odpowiednio przygotowane, a narciarze stosują się do obostrzeń. Kontrole ruszyły po informacjach z zeszłego tygodnia, gdy na stokach było tłoczno.

Na stokach pojawili się funkcjonariusze policji oraz inspekcji sanitarnej, którzy mają reagować na niebezpieczne i niezgodne z prawem zachowania, jak również na niestosowanie się do przepisów epidemiologicznych. Policja może ukarać właścicieli stoków mandatem do 10 tys. zł lub skierować sprawę do sądu. Kontrolujący stacje sanepid może nałożyć kary w wysokości od 5 do 30 tys. zł. Mandaty grożą też nie stosującym się do obostrzeń narciarzom.  

 

Rzecznik zakopiańskiej policji Roman Wieczorek powiedział, że narciarze przestrzegają reżimu stosują maseczki, a ośrodki dobrze przygotowały się do przyjęcia narciarzy stosując odpowiednie zabezpieczenia i wygłaszając co jakiś czas komunikaty o obowiązujących zasadach.

 

Reżim sanitarny

 

Zgodnie z wytycznymi GIS i MRPiT, stoki narciarskie i turystyczne mogą działać w sezonie zimowym 2020/21 przy ścisłym reżimie sanitarnym, aby zapewnić bezpieczeństwo użytkownikom. Warunkiem działania ośrodka narciarskiego lub stacji narciarskiej jest to, by na ich terenie przebywała maksymalnie jedna osoba na 100 m kw.

 

ZOBACZ: Sezon narciarski w czasie epidemii. Jakie utrudnienia czekają na stokach

 

Na stoku w Karpaczu była reporterka Polsat News Katarzyna Janke. - Nie ma tłumów, być może ze względu na wiatr. W pierwszych godzinach nie pojawiła się też policja, czy przedstawiciele sanepidu - poinformowała.

 

Przedstawiciele stacji Biały Jar nie obawiają się kontroli, zapewniają, że jest dostosowana do działania w reżimie sanitarnym. r 

 

Wideo: Narciarze w Karpaczu

  

 

W popularnym ośrodku Kotelnia w Białce Tatrzańskiej uruchomiono na razie dwie koleje krzesełkowe. Pierwsi narciarze pojawili się tu o 9 rano. Z godziny na godzinę przed stacjami ustawiały się coraz dłuższe kolejki. Obsługa wyciągu pilnuje, aby w kolejkach narciarze zachowywali odpowiedni dystans. W tym celu wygrodzono siatką korytarze prowadzące do wyciągu tzw. rękawy. Ma to zapobiec tłoczeniu się narciarzy w newralgicznym miejscu. Pracownicy wyciągu rozdają także maski, tzw. kominy zabezpieczające twarz.

 

Przy wyciągach otwarte są punkty gastronomiczne, gdzie posiłki serwowane są z okienka.

 

Kamera Polsat News pojawiła się też na stoku w Wiśle, gdzie kilka dni mrozu pozwoliło dobrze naśnieżyć trasy. - Jesteśmy przygotowani do sezonu w pandemii. Wielki apel do narciarzy i snowboardzistów, aby zakładali maseczki, wychodzili na zewnątrz z jedzeniem, wiemy, że może być zimno, ale trzeba się dostosować - powiedział Janusz Tyszkowski ze stacji narciarskiej Skolnity.

 

  

 

"Może być tu nawet 7 tys. osób"

 

Paweł Nowobilski z ośrodka narciarskiego w Białce Tatrzańskiej powiedział, że ten weekend będzie sprawdzianem, czy działania zabezpieczające są odpowiednie. "Na stoku 100 m kwadratowych jest przeznaczone dla jednego narciarza. To nie jest tak, że w kolejce musi być tyle przestrzeni. W kolejce musi być zachowany dystans. W naszym ośrodku jest 70 hektarów terenu narciarskiego, więc de facto może być tu nawet 7 tys. osób" - mówił.

 

ZOBACZ: Wyjazdy narciarskie na Boże Narodzenie. Które kraje otworzą wyciągi?

 

Jak dodał, zatrudnionych jest więcej osób do pilnowania porządku. - Również będziemy egzekwować od naszych pracowników, aby bardziej zwracali uwagę na rzeczy, które wcześniej nie były istotne, a w chwili obecnej wychodzą na pierwszy plan po tym weekendzie zobaczymy, w jaki sposób możemy jeszcze zwiększyć bezpieczeństwo - wyjaśniał Nowobilski.

 

Sprzedaż karnetów może być limitowana

 

Zwrócił uwagę, że w weekendy przedświąteczne ruch narciarski jest na poziomie 20 do 30 proc. spodziewanego podczas ferii. Dodał, że planowane przez rząd skrócenie ferii do dwóch tygodni może skomplikować utrzymanie porządku. Nie wykluczył, że sprzedaż karnetów będzie wówczas limitowana.

 

- Rozciągnięcie ferii na kolejne turnusy byłoby lepszym rozwiązaniem. Ferie będą ogromnym wyzwaniem logistycznym, aby utrzymać dystans i odpowiednią ilość ludzi na stoku. To że sezon startuję już dzisiaj przed okresem świąteczno-noworocznym i feriami jest dobre, ponieważ możemy się odpowiednio przygotować do większego najazdu turystów - powiedział Nowobilski.

ml/ PAP, Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie