Myśliwy zastrzelił 16-latka w sadzie. Nowe ustalenia "Interwencji"
W Kluczkowicach koło Kazimierza Dolnego myśliwy zastrzelił w szkolnym sadzie 16-latka. Chłopak miał prawo tam przebywać, za to Dariusz Ch. już nie. Były policjant i towarzyszący mu strażak uciekli. "Interwencja" ustaliła, że mimo, iż Ch. nadużywał alkoholu, był agresywny i miał założoną niebieską kartę, nie odebrano mu pozwolenia na broń, a nawet policja wystawiła mu pozytywną opinię.
16-letni Imanali N. z Kazachstanu został zastrzelony przez myśliwego 1 listopada. Chłopiec przebywał w internacie, w ramach wymiany międzynarodowej. Przyjechał kilkanaście dni wcześniej, chciał zostać sadownikiem.
- Około 21:00 trzech uczniów wyszło z internatu do pobliskiego sadu urwać sobie jabłek. W pewnym momencie ktoś oddał strzał. Kiedy zaczęli krzyczeć, samochód odjechał - opowiada Lech Borkowski, dyrektor technikum ogrodniczego.
ZOBACZ: Śmiertelnie postrzelił 16-latka. Zarzuty dla myśliwych
- Chłopiec został postrzelony, uszkodzeniu uległa jego nerka, płuca i wątroba. Były rany na udzie i kolanie. Zmarł bezpośrednio po zdarzeniu - informuje Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Jeden świecił latarką, drugi strzelał
Dwóch mężczyzn nikogo nie informując ani oficjalnie nie zgłaszając polowania wybrało się na łowy. Jeden świecił latarką, a drugi z broni myśliwskiej oddał strzał. Żaden z nich nawet nie zainteresował się stanem konającej ofiary. Kiedy usłyszeli krzyki i wołanie o pomoc – uciekli. Śledczy zatrzymali dwie osoby. Mężczyzna, który strzelał, usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym.
- Sąd zastosował wobec Dariusza Ch. tymczasowy areszt na okres 3 miesięcy. Dopatrzył się dwóch przesłanek: zagrożenia wysoką karą - ten czyn zagrożony jest karą 25 lat więzienia lub dożywocia. Drugą przesłanką była próba matactwa – informuje Barbara Markowska z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Wideo: Myśliwy zastrzelił 16-latka w sadzie. Nowe ustalenia "Interwencji"
- Nie był to żaden nieszczęśliwy wypadek na polowaniu. Był to zwykły akt bandycki. Z wiedzy, którą posiadamy, nie było mowy o strzelaniu do niezidentyfikowanego celu, cel był oświetlony przez inne osoby. Musiał wiedzieć, że to człowiek, a nie zwierzyna – uważa Rafał Malec, prezes Rady Naczelnej Rady Łowieckiej.
Okazało się, że nastolatka zastrzelił 51-letni myśliwy - Dariusz Ch. To emerytowany policjant i były rzecznik prasowy policji w pobliskim Opolu Lubelskim. Mężczyzna mieszkał w blokach oddalonych zaledwie 200 metrów od szkoły z internatem.
ZOBACZ: Wykładowca przerwał zajęcia online. "Mam alarm w OSP"
Jak ustaliła "Interwencja" Dariusz Ch. posiadał cztery sztuki broni myśliwskiej, mimo to nigdy nie przeszedł badań psychologicznych. Pozwolenie na broń myśliwską otrzymał jeszcze jako policjant. Mimo że nadużywał alkoholu, był agresywny i miał założoną niebieską kartę, nie odebrano mu pozwolenia na broń. A nawet Komenda Powiatowa w Opolu Lubelskim wystawiła swojemu byłemu koledze pozytywną opinię.
Sąsiad Dariusza Ch.: Policjantem był i pił. Pił codziennie, tak było.
Reporter: Było widać? Zataczał się?
- Oczywiście.
- I broni mu nie odebrali?
- Nie wiem, co to za policja, że nie odebrali.
Drugim z uczestników pseudopolowania był 41-letni Marcin B.: strażak, kościelny i zarazem grabarz z Wrzelowca. Towarzyszył Dariuszowi Ch. Miał świecić i naganiać zwierzynę. Mężczyzna usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy rannemu nastolatkowi w sytuacji zagrożenia życia oraz utrudniania policyjnego postępowania.
Grabarz uciekł z pogrzebu
Oskarżony grabarz na wyrok czeka na wolności. Kiedy zauważył reportera Polsatu na cmentarzu podczas pogrzebu, pozostawił rozkopany grób oraz swoją kurtkę i…. uciekł. Zamknął się w domu, a otwarty grób musiały zasypać osoby z konduktu.