Dyskusja o LGBT w Parlamencie Europejskim. Polska krytykowana "za strefy"

Świat
Dyskusja o LGBT w Parlamencie Europejskim. Polska krytykowana "za strefy"
PAP/EPA/OLIVIER HOSLET / POOL
Osoby spod znaku tęczy muszą bardzo często walczyć o to, kim są, w zależności od tego, za którą są granicą - mówiła Helena Dalli.

Rodziny tworzone przez osoby z mniejszości seksualnych powinny mieć takie same prawa w całej UE, a jeśli posiadają dzieci, ich rodzicielstwo powinno być uznawane we wszystkich państwach - przekonywała większość europosłów w debacie o LGBT. Polska była krytykowana za tzw. strefy wolne od LGBT.

Przeprowadzona w środę w Parlamencie Europejskim dyskusja, to pokłosie przedstawionej wcześniej w tym miesiącu przez KE strategii UE na rzecz równości osób LGBTIQ. To pierwszy taki dokument, który mówi m.in. o rozszerzeniu katalogu przestępstw w UE o "homofobiczną mowę nienawiści" oraz o uznawaniu rodzicielstwa "tęczowych" par.

 

- Osoby spod znaku tęczy muszą bardzo często walczyć o to, kim są, w zależności od tego, za którą są granicą. KE będzie naciskać, żeby były wzajemnie uznawane relacje i związki w całej UE. Jeśli ktoś jest rodzicem, to jest rodzicem w całej Europie, wszędzie - mówiła w czasie debaty w PE unijna komisarz ds. równości Helena Dalli.

 

ZOBACZ: Temat aborcji w PE. Zagraniczne europosłanki w koszulkach Strajku Kobiet

 

W podobnym tonie wypowiadała się irlandzka eurodeputowana Europejskiej Partii Ludowej (EPL) Maria Walsh, która przekonywała, że należy włączyć rodziny LGBT+ do "normalnego funkcjonowania".

 

- Jeżeli jest się rodzicem w jednym kraju, to jest się rodzicem we wszystkich krajach. Nie można wybierać, które rodziny będziemy chronić, a których nie. Mam nadzieję, że te prace zakończą się sukcesem - oświadczyła.

 

Również luksemburski socjalista Marc Angel przekonywał, że "trzeba chronić rodziny spod znaku tęczy". - To jest bardzo ważne działanie i w dobrym momencie, dlatego, że w kilku państwach, np. w Polsce, czy na Węgrzech rządy naprawdę zaczęły polowanie na czarownice przeciwko mniejszościom seksualnym. To jest jeszcze intensywniejsze ze względu na pandemię, bo chcą przenieść uwagę, przykryć swoją nieskuteczność w walce z koronawirusem - ocenił polityk.

 

"To, co robi polski rząd nie jest reprezentatywne"

 

Jego zdaniem, związki partnerskie powinny być respektowane wszędzie. Jak dodał, osoby LBGT nie są żadną ideologią, co - jego zdaniem - można powiedzieć o homofobii.

 

Polskę w tym kontekście działań wobec mniejszości seksualnych krytykowała również eurodeputowana Odnowić Europę Sophie in ’t Veld. Holenderka apelowała o to, by cała Europa była strefą, gdzie mniejszości seksualne są mile widziane.

 

- W ciągu ostatnich lat bardzo dużo mówiliśmy na temat stref wolnych od LGBT, czy to w Polsce, czy na Węgrzech. (...) Większość obywateli Europy nie jest homofobiczna. To, co robi rząd polski, wcale nie jest reprezentatywne dla większości - oceniła polityk.

 

ZOBACZ: Reportaż CNN o osobach LGBT w Polsce. Jest reakcja polskiej ambasady

 

Włoska europosłanka z frakcji Tożsamość i Demokracja Simona Baldassarre ubolewała, że smutne jest to, że w czasie pandemii KE zajmuje się ideologicznymi tematami. Jej zdaniem w UE "tworzy się odwrotna dyskryminacja". - My chcemy, żeby PE chronił wszystkich obywateli, bez względu na płeć - przekonywała.

 

Wypowiadający się w imieniu Europejskich Konserwatystów i Reformatów (EKR) Nicola Procaccini podkreślał, że bez względu na płeć i orientację seksualną wszyscy obywatele UE muszą cieszyć się tymi samymi prawami i tą samą ochroną prawną.

 

Krytykował przy tym "dzielenie ludzi na nieskończoną liczbę kategorii, w tym na podkategorie seksualne" tak, jak w strategii Komisji Europejskiej.

 

W dyskusji na ten temat nie wypowiadali się polscy eurodeputowani.

 

Akronim LGBTIQ odnosi się do gejów, lesbijek, osób biseksualnych, transpłciowych, interseksualnych i queer (nieheteroseksualnych).

prz/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie