Finanse państwa. VAT przynosi mniej pieniędzy

Biznes
Finanse państwa. VAT przynosi mniej pieniędzy
pixabay.com
W czasie pandemii maleją wpływy z VAT

W tym roku państwo z tytułu podatku VAT miało zebrać 195 miliardów złotych. Prof. Witold Modzelewski, pytany przez MondayNews, oszacował, że należy spodziewać się co najwyżej 180 miliardów złotych, czyli kwoty o prawie 10 proc. mniejszej.

Jak informuje Ministerstwo Finansów, dochody z podatku VAT w pierwszych trzech kwartałach tego roku były o 1,6 miliarda złotych (1,2 proc.) skromniejsze niż w tym samym okresie w 2019 roku. Co ciekawe, pełne dochody budżetowe wzrosły w skali rok do roku o 8,5 miliarda złotych, co oznacza, że VAT stał się bodaj największą podatkową ofiarą pandemii.

Zbyt optymistyczne prognozy

- W zeszłym roku wpływy z VAT wyniosły 186 miliardów złotych, a na ten zapowiadano około 195 miliardów. To prognoza zupełnie nierealna ze względu na to, co się dzieje od marca. Po tych wszystkich, przedłużających się, pełzających i narodowych lockdownach może w tym roku osiągniemy około 180 miliardów złotych. To będzie regres o prawie 20 miliardów i to w optymistycznym wariancie - komentuje dla MondayNews prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.

 

ZOBACZ: Polacy odważniej planują wakacje. "Widzimy już koniec pandemii"

 

Liczni inni ekonomiści też uważają, że w czwartym kwartale pewny jest dalszy spadek dochodów z VAT. Polacy w czasie pandemii bardziej oszczędzają i ograniczają konsumpcję, a to musi się odbić na wpływach z podatku od towarów i usług.

 

Jak podkreśla prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC, na dochody z VAT powinniśmy patrzeć w relacji do PKB. W latach 2016-19 mieliśmy koniunkturę i dlatego wpływy z podatku rosły  szybciej niż cała gospodarka. Teraz sytuacja odwróciła się. W 2020 roku prognozowany jest spadek PKB o 3-4 proc., co oznacza, że VAT skurczy się prawdopodobnie jeszcze bardziej.

Konsumenci mają węża w kieszeni

- W czwartym kwartale spadek wpływów z VAT jest przesądzony. Jednak dziś trudno oszacować skalę tego zjawiska, ponieważ nie wiemy, jakie obostrzenia będą obowiązywać w najbliższych tygodniach. W Polsce około 50 proc. PKB to eksport, ale pozostałą część tworzymy naszą pracą i zakupami - mówi dla MondayNews Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych.

 

Dodaje, że Polacy obawiają się drugiego lockdownu. - Niektórzy mówią o trzeciej, czwartej i kolejnych falach zakażeń. Jeśli zwykły Kowalski ma możliwość odłożenia jakiejś kwoty z wynagrodzenia, to raczej stara się tak robić, a nie szuka kolejnych wydatków. Gospodarka mocno odczuje to, że spadnie chęć do wydawania pieniędzy i zaciągania kredytów. Jeżeli ograniczymy kupowanie, to oczywiście zmniejszy się również produkcja - prognozuje Piotr Kuczyński.

 

Prof. Witold Modzelewski podkreśla, że głównym czynnikiem decydującym o spadku dochodów z VAT jest sytuacja na rynku paliw. - Zawsze pierwszym podatnikiem tej daniny i akcyzy był PKN Orlen, a w ostatnich miesiącach mniej jeździmy. Widać, że gaśnie popyt i to nie tylko na paliwa. Wszystkie branże konsumpcyjne już notują spadki przychodów na poziomie 15-20 proc. Przy kolejnych ograniczeniach ekonomicznych będzie to jeszcze więcej. A przecież są też branże w stanie katastrofy, takie jak eventowa czy weselna - dodaje prof. Modzelewski.

Są pieniądze dla budżetu

Prof. Stanisław Gomułka jest zdania, że  sytuacja budżetu centralnego w tym roku nie jest zła. - Państwo ma możliwość finansowania wydatków. Ministerstwo Finansów bezpośrednio i pośrednio poprzez Bank Gospodarstwa Krajowego oraz Polski Fundusz Rozwoju sprzedało bardzo dużo skarbowych papierów wartościowych. Kupiły je banki komercyjne i NBP. W związku z tym rząd ma na swoich kontach całkiem duże kwoty rezerw do wykorzystania w najbliższych miesiącach - wyjaśnia w rozmowie z MondayNews główny ekonomista BCC.

 

ZOBACZ: Przemysł wygrywa z pandemią. Produkcja wyższa niż rok temu

 

Piotr Kuczyński też uważa, że Polska poradzi sobie z mniejszymi wpływami do budżetu. Jak twierdzi, rząd zawsze może się zadłużyć, a NBP dopisać zero przed przecinkiem i mieć 10 razy więcej pieniędzy. - Nasz dług publiczny przekroczył 60 proc. PKB., ale to niewiele w porównaniu z innymi krajami. Niemcy mają 85 proc., a Stany Zjednoczone nawet 106 proc.  Kolejne 2 proc. polskiego PKB, czyli 40 miliardów złotych, nie zmieni radykalnie sytuacji - zapewnia Piotr Kuczyński.

Jacek Brzeski
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie