Będzie lokalny lockdown? "Myślę, że jest to rozważane"
- Odkąd staliśmy się jako kraj czerwoną strefą, zaprzestano działań lokalnych. Myślę, że scenariusz związany z lokalnymi lockdownami jest rozważany - powiedział w Polsat News dr hab. Grzegorz Juszczyk, dyrektor Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Zakładu Higieny.
Cała Polska jest obecnie objęta obostrzeniami czerwonej strefy epidemicznej, co wiąże się z wprowadzeniem ograniczeń znacznie surowszych niż w strefie żółtej i zielonej. Premier Mateusz Morawiecki poinformował w czwartek, że obecnie nie ma potrzeby wprowadzania narodowej kwarantanny. - Po konsultacjach z Radą Medyczną, z którą dziś po raz kolejny się spotkałem, ustaliliśmy ostatni próg alarmowy na poziomie 70/75 zakażeń na 100 tys. mieszkańców. W ostatnich dniach udało nam się wyhamować dokładnie przed tym punktem krytycznym - powiedział.
Poziom zakażeń powinien się utrzymać
Przy resorcie zdrowia działa zespół ds. monitorowania i prognozowania przebiegu epidemii COVID-19. Przewodniczy mu dyrektor NIZP-PZH dr Grzegorz Juszczyk. Głównym celem zespołu jest wymiana doświadczeń, danych i przeprowadzanie analiz epidemiologicznych, które potem mogą być wykorzystywane do podejmowania decyzji w sztabie kryzysowym.
- Mamy kilka źródeł danych z których korzystamy. Minister zdrowia ma do dyspozycji komplet danych, które analizuje Departament Analiz i Strategii, a drugie zestawy to analizy, które są przygotowane przez zespołu naukowe, które od marca modelują zespoły ds. epidemii - powiedział dr Juszczyk w Polsat News.
ZOBACZ: Pochówek osób z COVID-19. Rekomendacje ministerstwa zdrowia
Jak wyjaśnił, mowa o naukowcach z Uniwersytetu Warszawskiego czy Politechniki Wrocławskiej.
- Prognozy wskazują na planowane i obserwowane wzrosty liczby nowych przypadków jesienią w ramach drugiej fali. Wskazują też, że kaskadowe wprowadzenie obostrzeń, które miały miejsce w ostatnich tygodniach, mogą w skuteczny sposób przyczynić się do zahamowania wzrostu liczby przypadków i w bieżącym tygodniu takie zjawisko obserwujemy - dodał.
Jak stwierdził, w ciągu najbliższych dni powinniśmy utrzymać się na poziomie 23-26 tys. nowych zakażeń dziennie.
"Nie wiem, czemu nie testujemy 80 tys. osób dziennie"
Dr Juszczyk został zapytany także o to, czemu tak wiele przeprowadzanych testów daje wynik pozytywny.
- Podobnie jak kraje z naszego regionu, mamy bardzo wysoki odsetek wyników dodatnich w testach molekularnych, ok. 40 proc., w Czechach 30 proc. To wynika ze strategii testowania. Testom poddawane są osoby z objawami i też tę grupę zdominowali pacjenci kierowani na testy przez lekarzy POZ - mówił.
ZOBACZ: Najbardziej zakażamy przed wystąpieniem objawów. "Nie jesteśmy w stanie tego kontrolować"
Czemu więc testujemy 60 tys. osób dziennie, a nie np. 80 tys.? - Trudno jest odpowiedzieć na to pytanie. Sami je sobie zadajemy i dyskutujemy o tym z zespołami - odpowiedział szef PZH. Jak wskazał, problemem mogą być relatywnie niewielkie możliwości laboratoriów, na co zwracają uwagę diagności.
WIDEO: dr Grzegorz Juszczyk w Polsat News
"Przyszły tydzień dostarczy nam wielu informacji"
W niektórych regionach Polski, m.in. na Śląsku, przekroczony został próg alarmowy 65-70 zakażeń na 100 tys. mieszkańców. Czy możliwy jest więc lokalny lockdown?
- Zadaniem naszego zespołu jest analizowanie danych, dostarczanie informacji i rekomendacji. Takie decyzje podejmuje już rządowy zespół zarządzania kryzysowego. Myślę, że taki scenariusz jest rozważany. Odkąd staliśmy się jako kraj czerwoną strefą, zaprzestaliśmy działań lokalnych - mówił Juszczyk.
ZOBACZ: Tarcza może przestać chronić przed zwolnieniem
Podkreślił jednak, że obecnie obserwowana jest stabilizacja liczby nowych przypadków. - Musimy poczekać do dwóch tygodni do zaobserwowania zmian, które zajdą po wprowadzeniu obostrzeń. Myślę, że kolejny tydzień dostarczy nam wielu informacji do podjęcia takich decyzji - dodał ekspert.
Czytaj więcej