Marsz Niepodległości. Podpalono pracownię Stefana Okołowicza, znawcy sztuki Witkacego

Polska
Marsz Niepodległości. Podpalono pracownię Stefana Okołowicza, znawcy sztuki Witkacego
PAP/Wojciech Olkuśnik
Zapaliła się m.in. drewniana rama okna. Straż pożarna szybko ugasiła pożar. Nikt nie doznał obrażeń.

Mieszkanie, w którym wybuchł pożar od rzuconej racy podczas Marszu Niepodległości to pracownia Stefana Okołowicza, wybitnego znawcy twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza. Pożar udało się szybko ugasić, ale właściciel pracowni powiedział , że jest załamany tym co się stało oraz że oczekuję przeprosin.

Podczas środowego marszu grupa demonstrantów rzucała racami w blok przy ul. 3 Maja w Warszawie, gdzie na jednym z balkonów wsiała tęczowa flaga i baner Strajku Kobiet. Wiele rac trafiło jednak na balkony innych mieszkań, w tym na ten znajdujący się dwa piętra niżej, należący do Okołowicza.

 

ZOBACZ: Marsz Niepodległości. Starcia z policją, użyto gazu

 

Zapaliła się m.in. drewniana rama okna. Straż pożarna szybko ugasiła pożar. Nikt nie doznał obrażeń.

 

 

W pracowni znajdowały się cenne fotografie, a także banery na wystawy z reprodukcjami. Stefan Okołowicz w rozmowie z "Super Expressem" powiedział, że jest załamany tym co się stało oraz że oczekuję przeprosin od Roberta Bąkiewicza, organizatora marszu.

"Nie spłonęły dzieła sztuki Witkacego"

Do sprawy odniosła się również Katarzyna Kobro-Okołowicz, krewna właściciela pracowni, działaczka społeczna, biografka i członek zarządu Instytutu Witkacego, informując że nie spłonęły dzieła sztuki Witkacego, bo nie są przechowywane w pracowni.

 

"Są tam banery na wystawy z reprodukcjami. Uszkodzone są okna i podłoga, wyważono drzwi" – przekazała i opublikowała zdjęcie ze środka lokalu.

 

Drodzy, krótka informacja. To nie jest nasze mieszkanie, a pracownia. Nie spłonęły dzieła sztuki Witkacego, bo nie są...

Opublikowany przez Kasię Kobro-Okołowicz Środa, 11 listopada 2020

 

Prezes Marszu Niepodległości Robert Bąkiewicz, odnosząc się do spalonego na warszawskim Powiślu mieszkania powiedział w Polsat News, że "mógłby przeprosić, gdyby dokonał przestępstwa". - Na pewno odcinam się od aktów wandalizmu i chuligaństwa. Musimy poznać, kto tego aktu dokonał - stwierdził.

ZOBACZ: Robert Bąkiewicz: mógłbym przeprosić, gdybym dokonał przestępstwa

- Znalazłem się w tym miejscu za jakiś czas, wziąłem megafon i prosiłem, by ludzie się rozstąpili. Dzwoniłem na straż pożarną, robiłem, co w mojej mocy, żeby takich sytuacji nie było. Ja takie sytuacje potępiam, jestem ich przeciwnikiem - dodał. 

 

WIDEO: Robert Bąkiewicz w programie "Gość Wydarzeń"

  

W środę ulicami Warszawy przeszedł Marsz Niepodległości. Mimo że - zgodnie z zapowiedziami organizatorów - miał być zmotoryzowany - wielu uczestników brało w nim udział pieszo. Podczas Marszu doszło do zamieszek; policja informowała m.in., że na rondzie de Gaulle'a w stronę policjantów poleciały kamienie i race. Komenda Stołeczna Policji informowała, że zgromadzenie pieszych jest nielegalne.

Marczak podczas czwartkowej konferencji prasowej przekazał, że rannych zostało 35 policjantów. Mają urazy kręgosłupa, głowy, złamaną rękę Trzy osoby wciąż przebywają w szpitalu.

ml/hlk/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie