Manifestacja w Mińsku: strzały i zatrzymania

Świat
Manifestacja w Mińsku: strzały i zatrzymania
PAP/EPA/STR
Media informują o problemach z łącznością przez mobilny internet

Policja oddała strzały ostrzegawcze i zatrzymuje ludzi podczas niedzielnej manifestacji w Mińsku - donoszą niezależny portal Nasza Niwa i rosyjska agencja TASS. Oficjalnie poinformowano o kilku zatrzymanych. Demonstrujący wzywają Alaksandra Łukaszenkę do odejścia.

Rzeczniczka mińskiej milicji Natalla Hanusiewicz przekazała agencji Interfax-Zapad, że zatrzymano kilka osób. Dodała, że nie posiada informacji o strzałach ostrzegawczych. W rozmowie z agencją RIA Nowosti milicja potwierdziła z kolei oddanie wystrzałów w celu "niedopuszczenia do złamania prawa".

 

Strzały i zatrzymania 

 

Agencja TASS pisze, że siły OMON oddały kilka strzałów ostrzegawczych, kiedy kolumna protestujących zbliżyła się do ich kordonu. Uczestnicy niedzielnego marszu w Mińsku "Dziady przeciw terrorowi" zmierzali na uroczysko Kuropaty, gdzie spoczywają tysiące ofiar represji stalinowskich.

 

Białoruskie służby bezpieczeństwa rozbijały w niedzielę kolumny demonstrantów idące na Kuropaty, doszło do wielu zatrzymań, oddano nawet strzały ostrzegawcze w powietrze, a także zagrodzono dostęp do uroczyska.

 

ZOBACZ: Białoruś: zatrzymania kobiet i niepełnosprawnych

 

Mimo to uczestnicy marszu dotarli na miejsce przez pole i setki osób składają teraz kwiaty i zapalają znicze przy krzyżach. Po obu stronach ścieżki prowadzącej do centralnego krzyża utworzono żywy korytarz, trzymając w rękach rozpostarte biało-czerwono-białe flagi, używane przez środowiska niezależne.

 

Demonstranci śpiewają pieśni, w tym białoruską wersję "Murów" Jacka Kaczmarskiego. Na miejsce zmierzają kolejne kolumny.

 

Świadkowie twierdzą, że w pobliżu stacji metra Moskowskaja w centrum Mińska zatrzymano ponad 10 osób. Według serwisu Tut.by kilka osób zatrzymano też w Grodnie. Według centrum obrony praw człowieka „Wiasna” zatrzymano już 77 osób. Wśród nich było co najmniej 5 dziennikarzy, przy czym jednym z nich był rosyjski korespondent, który został już wypuszczony.

 

Czterej pozostali – dziennikarz telewizji Biełsat Zmicier Sołtan i trzech dziennikarzy pisma "Nowy czas" - przebywają w aresztach. Według portalu Nasza Niwa, Sołtan i jeden z korespondentów "Naszego Czasu" zostali pobici. Sołtanowi zabrano kamerę i telefon.

 

Media informują o problemach z łącznością przez mobilny internet.

laf/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie