Strajk kobiet. Kolejny dzień protestów po orzeczeniu TK ws. aborcji

Polska
Strajk kobiet. Kolejny dzień protestów po orzeczeniu TK ws. aborcji
fot. Polsat News
Protestujący przeciw orzeczeniu TK ws. aborcji

W czwartek w całym kraju odbyły się kolejne protesty przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Protesty zorganizowano m.in. w Warszawie, Łodzi czy Trójmieście.

W Warszawie protestujący zebrali się po południu na Nowym Świecie w okolicy siedziby partii Razem.

 

Wydarzenie odbyło się pod hasłem "Kobiety i LGBT-y. RAZEM za równością".

 

 

Protest odbył sią także pod siedzibą TVP. Zgromadzeni argumentowali, że telewizja tworzy propagandę skierowaną przeciw kobietom. Zgromadzeni przed TVP mieli ze sobą transparenty takie jak: "TVP łże", "Piss off", "Wybór, nie zakaz", "Moje ciało, mój wybór". Słychać było okrzyki: "J*** PiS", "J*** TVP". Pod budynkiem telewizji była policja. Odgrodzono go też barierkami. Później protest przeszedł pod Pałac Prezydencki, gdzie się zakończył.

 

 

W Łodzi duża grupa protestujących zebrała się na ul. Piotrkowskiej przed siedzibą PiS. Uczestnicy demonstracji pod oknami rządzącego ugrupowania zapalili znicze oraz położyli i okleili budynek transparentami z hasłami m.in.: "Wybór, nie zakaz", "Dość", "Pogrzeb praw kobiet", "Piekło". Pikieta była spokojniejsza niż wcześniejsze protesty. Zakończyła się na Placu Wolności, gdzie protestujących powitali klaksonami taksówkarze, którzy w czwartek na ulicach Łodzi wyrazili wsparcie dla Strajku Kobiet.

 

 

We Wrocławiu główny protest rozpoczął się o godzinie 18. Manifestanci na początku zablokowali ruch na placu Dominikańskim, a następnie przeszli ulicami ścisłego centrum Wrocławia w kierunku placu Jana Pawła II, gdzie zablokowali kolejne skrzyżowanie. Równolegle, sześcioma trasami przejechał protest samochodowy.

 

 

W Białymstoku ok. dwustu osób przyszło w czwartkowy wieczór na Rynek Kościuszki w centrum miasta, by zamanifestować swój sprzeciw wobec wyroku TK. Organizatorzy zdecydowali, że tego dnia nie będzie marszu, a spotkanie w jednym miejscu. Były hasła wykrzykiwane i zapisane na transparentach, muzyka i taniec. Policja nie odnotowała incydentów. W środę czarny spacer w Białymstoku liczył ok. 18 tys. uczestników, na jego zakończenie zostali oni zaatakowani petardami i racami, policja szuka sprawców i ustala okoliczności tych zdarzeń.

 

Kraków szykuje się na piątek

 

Krakowskie działaczki nie protestowały w czwartek, ponieważ - jak powiedziała jedna z organizatorek Ewelina Pytel – szykują się na piątek. Część krakowianek pojedzie na strajk do Warszawy, część zostanie w Krakowie i na miejscu zorganizuje protest. W czwartkowy wieczór przeciwnicy wyroku TK zgromadzili się w innych miastach Małopolski - w Nowym Sączu i Krzeszowicach, gdzie przeszły w symbolicznych marszach.

 

ZOBACZ: Pracownicy Instytutu Polskiego w Izraelu dołączyli do protestu ws. aborcji. Stracą pracę

 

Czwartek był także kolejnym dniem protestów w Trójmieście. W czwartkowych protestach ulicznych brało udział zdecydowanie mniej osób, niż we wtorek i środę. Zarówno w Gdyni, jak i w Gdańsku uczestnicy demonstracji po przejściu głównymi ulicami miast, ok. godz. 20.30 rozeszli się do domów.

 

 

Ok. godz. 21 policja nie odnotowała blokad dróg w Trójmieście, które miały miejsce dzień wcześniej po protestach w samochodach. W tym samym czasie kilkaset osób zebrało się przed Archikatedrą Oliwską. Część zebranych modliła się. W tłumie był m.in. poseł PiS Kacper Płażyński oraz lokalni radni PiS. Grupy mężczyzn stały też przed kościołami w centrum Gdyni i w Sopocie. Policja nie odnotowała żadnych incydentów przed kościołami.

 

 

Na Podkarpaciu w czwartek protesty odbyły się m.in. w Leżajsku, gdzie - jak podał Bartosz Wilk z zespołu prasowego podkarpackiej policji - po południu zebrało się kilkadziesiąt osób. Protesty odbyły się też np. w Przemyślu, gdzie - według policji - demonstrowało około 170 osób, w Tarnobrzegu, Stalowej Woli, Strzyżowie czy Krośnie około 200 osób. Wszędzie przebiegły spokojnie. Natomiast w Rzeszowie w czwartek protest nie był planowany.

 

ZOBACZ: Porozumienie chce przedstawić projekt ustawy ws. aborcji. Jest warunek

 

W Katowicach, gdzie dzień wcześniej odbyła się 20-tysięczna manifestacja, w czwartkowy wieczór na rynku, gdzie stało kilka policyjnych radiowozów i samochodów Straży Miejskiej, ok. 19 pojawiały się tylko niewielkie grupki przeciwników orzeczenia TK i rządu. - Na dziś niczego nie planowaliśmy, zbieramy siły na jutro - mówili. Na niektórych drogach woj. śląskiego wieczorem można było spotkać "samochodowe protesty" - kolumny aut z emblematami Strajku Kobiet i banerami przy szybach, wystawionymi przez okna parasolkami czy szalikami w barwach narodowych. Jedną z nich można było zauważyć, a dzięki dźwiękom klaksonów także usłyszeć, na drodze łączącej Tarnowskie Góry z Bytomiem.

 

Protesty przeciwko orzeczeniu TK

 

Protesty przeciwników zaostrzania prawa aborcyjnego w wielu miastach całego kraju - dużych i mniejszych - trwają od zeszłego czwartku, kiedy to Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.

 

W środę wieczorem, podczas wywiadu w Polsat News, prezydent Andrzej Duda zadeklarował, że jest gotowy zaangażować się w prace nad rozwiązaniem, które przywróci spokój społeczny. - Trzeba się wziąć do pracy i przygotować przepisy, wspólnie z ekspertami, żeby dzieci, na przykład z zespołem Downa, były chronione, ale żeby kobiety nie były narażane na cierpienie psychiczne i fizyczne - powiedział.

 

ZOBACZ: Krystyna Pawłowicz nie powinna orzekać ws. aborcji?

 

Z kolei w czwartek premier Mateusz Morawiecki zaapelował do protestujących, aby gniew skupili na politykach, a nie na tych, których może dotknąć zagrożenie zarażeniem. - Mam apel do wszystkich protestujących - niech ten gniew, niech ta niechęć skupi się na mnie, na politykach, niech dotyka mnie, ale niech nie dotyka tych, których za dwa tygodnie może dotknąć, bo państwo protestujący zetkniecie się z jakimiś osobami starszymi, w autobusie, w domu, na spotkaniu i to może owocować dramatycznymi skutkami - mówił premier.

ms/dk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie