"Będziemy mieć armagedon zdrowotny". Lekarz ostrzega

Polska
"Będziemy mieć armagedon zdrowotny". Lekarz ostrzega
PAP/Leszek Szymański
- Musimy zrewidować nasze zachowania społeczne. Jeśli tego nie zrobimy, to będziemy mieli armagedon zdrowotny, do którego się niestety powoli zbliżamy - podsumował lekarz

- Największym problemem jest beztroska ludzi, którzy z chorobą infekcyjną idą w przestrzeń publiczną - powiedział prezes Warszawskich Lekarzy Rodzinnych dr Michał Sutkowski. Przypomniał, że należy pamiętać o dystansie, dezynfekcji i maseczkach. Jeśli nie zrewidujemy naszych zachowań, będziemy mieć armagedon zdrowotny - ocenił.

W środę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o potwierdzeniu 18 tys. 820 zakażeń koronawirusem, najwięcej od początku epidemii. Z powodu COVID-19 lub współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarło 236 osób - to również największa liczba zgonów zanotowanych w ciągu doby.

 

ZOBACZ: Nowe przypadki koronawirusa w Polsce. Dane ministerstwa, 28 października

 

- Sytuacja jest coraz bardziej poważna i należy do niej poważnie podchodzić - skomentował środowe statystyki dr Sutkowski.

 

Jego zdaniem, największym problemem jest beztroska ludzi, którzy z chorobą infekcyjną idą do pracy, w przestrzeń publiczną. - Nie tylko zostań w domu seniorze, ale zostań w domu człowieku zainfekowany, zostań w domu człowieku, który podejrzewasz u siebie objawy koronawirusa. Zostań w domu, skontaktuj się z lekarzem. Ogranicz do minimum wszelkie kontakty społeczne - zaapelował.

 

"Dwie trzecie zakażeń zależy od nas"

 

Przypomniał, że na co dzień nie można zapominać o noszeniu maseczek w przestrzeni publicznej, zachowywaniu zalecanego dystansu od innych osób oraz częstym myciu i dezynfekowaniu dłoni. - Trzeba się bardzo pilnować, jesteśmy w newralgicznej sytuacji, w przededniu potężnego kryzysu. Dwie trzecie zakażeń zależy od nas - podkreślił.

 

ZOBACZ: Pielęgniarka zakażona koronawirusem zmarła w domu. Szpital poruszony tragedią

 

Kluczowe, jego zdaniem, jest też egzekwowanie przepisów i zaleceń wprowadzonych w związku z epidemią. - Myślę, że Żandarmeria Wojskowa na ulicach jest potrzebna. Potrzebne są też izolatoria, żeby odciążyć szpitale zakaźne, potrzebna jest koordynacja tej opieki. Niewątpliwie wąskim gardłem jest liczba personelu medycznego. Nas jest po prostu bardzo mało, było nas za mało i jest nas za mało - stwierdził ekspert.

 

"Musimy zrewidować nasze zachowania społeczne"

 

Dodał, że problemem jest też liczba łóżek i respiratorów dla pacjentów z COVID-19, która - choć jest zwiększana przez resort zdrowia - może w którymś momencie okazać się niewystarczająca.

 

- Musimy zrewidować nasze zachowania społeczne. Jeśli tego nie zrobimy, to będziemy mieli armagedon zdrowotny, do którego się niestety powoli zbliżamy - podsumował.

 

Od środy Żandarmeria Wojskowa wspiera policję w interweniowaniu wobec osób, które nie przestrzegają zasad postępowania w czasie epidemii, a także w sprawdzaniu przestrzegania kwarantanny.

ac/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie