Policja i wojsko gotowe na zamieszki. Wybory prezydenckie w USA

Świat
Policja i wojsko gotowe na zamieszki. Wybory prezydenckie w USA
PAP/EPA/Etienne Laurent
- To byłoby wielkie błogosławieństwo dla Stanów Zjednoczonych - gubernator stanu Washington Jay Inslee, który ma nadzieję, że w wyborach jeden z kandydatów wygra z tak dużą przewagą, że nie będzie kontrowersji.

Wybory prezydenckie w USA odbędą się 3 listopada, ale już na tydzień przed ich rozstrzygnięciem głosy oddało ponad 60 mln Amerykanów. To rekord i może być zapowiedzią najwyższej frekwencji wyborczej od ponad 100 lat. Jednocześnie policja i wojsko przygotowują się do ewentualnych zamieszek, które mogą wybuchnąć tuż po ogłoszeniu wyników wyborów. Zaobserwowano gwałtowny wzrost sprzedaży broni.

Popularność przedterminowego głosowania na dowodzić wyjątkowego zainteresowania tegorocznymi wyborami prezydenckimi, ale też obaw wyborców związanych pandemią koronawirusa i woli uniknięcia zatłoczonych lokali wyborczych w dniu głosowania.

 

Profesor Uniwersytetu Florydy Michael McDonald prognozuje, że frekwencja wyborcza wyniesie w tym roku 150 mln, czyli 65 proc. osób uprawnionych do głosowania. Byłaby to najwyższa liczba głosujących od 1908 roku.

 

ZOBACZ: Trump wygra wybory? Jest kilka powodów

 

W tym roku, z uwagi na epidemię, w większości stanów znacznie ułatwiono oddanie głosu w formie korespondencyjnej. Zależnie od lokalnego prawa otrzymane drogą pocztową karty wyborcze można odsyłać, wrzucać do specjalnych skrzynek czy przynieść do lokalu wyborczego. W 10 stanach każdy uprawniony do głosowania powinien otrzymać do swojej pocztowej skrzynki kartę wyborczą.

 

Pilne szkolenia Gwardii Narodowej

Jednocześnie służby w wielu regionach przygotowują się na ewentualne zamieszki po zakończeniu głosowania, niezależnie od tego, kto zostanie prezydentem. 

 

- Obecnie nie mamy żadnych wiarygodnych informacji o zagrożeniach - uspokaja Joshua Murphy, zastępca agenta specjalnego odpowiedzialnego za biuro FBI w Seattle, który nadzoruje kontrwywiad (wcześniej kierował Joint Terrorism Task Force). 

 

ZOBACZ: "Bitwa o duszę Ameryki". Porównanie programów Trumpa i Bidena

 

Mimo to przedstawiciele władz federalnych, stanowych i lokalnych wzięli udział w ćwiczeniach, w których nakreślono możliwe scenariusze przemocy i chaosu po wyborach. Co najmniej 300 żołnierzy Gwardii Narodowej jest w trybie pilnym szkolonych w zakresie radzenia sobie z niepokojami społecznymi. Wojskowi zostaną postawieni w stan gotowości wraz z setkami innych członków tej formacji, którzy zostali już wcześniej przeszkoleni w zakresie radzenia sobie z zamieszkami.

 

Policjanci cofnięci z urlopów

 

Szefowie policji w Seattle, w którym odbywały się jedne z największych w kraju protestów przeciwko niesprawiedliwości rasowej, cofnęli przyznane już wcześniej dni wolne przysługujące funkcjonariuszom.

 

Agenci FBI spodziewają się wystąpienia zamieszek, takich jak te, które miały miejsce w następstwie masowych protestów, które wybuchły po 25 maja, kiedy upubliczniono nagranie z zatrzymania i śmierci George'a Floyda - został zakuty w kajdanki i przyduszany kolanem przez funkcjonariusza z Minneapolis.

 

ZOBACZ: Afroamerykanin zastrzelony przez policję. Zamieszki w Filadelfii

 

Służby przypominają jeden z najbardziej chaotycznych dni z protestów Black Lives Matter, kiedy 30 maja w centrum Seattle, część manifestantów splądrowała sklepy i zniszczyła budynki. Prokuratorzy federalni postawili zarzuty kilku osobom, które podpaliły radiowozy i ukradły policyjną broń z samochodów patrolowych.

 

Obawy przed prawicowymi i lewicowymi ekstremistami

 

Część ekspertów ostrzega przed radykalizacją prawicowych ekstremistów. Devin Burghart, przewodniczącego rady nadzorczej Institute for Research & Education on Human Rights, zauważa, że: - W stanie Waszyngton jest wiele grup, które mówią o prawdopodobieństwie wybuchu wojny domowej, jeśli wybory nie zakończą się po ich myśli.

 

Burghart dodał, że w USA obserwuje się wzrost ostrej retoryki ze strony członków paramilitarnej grupy People’s Rights, założonej przez działacza antyrządowego Ammona Bundy’ego, który stał na czele zbrojnej okupacji federalnego urzędu w Oregonie w 2016 roku.

 

ZOBACZ: Wybory w USA. Amerykanie wyłonią nie tylko prezydenta

 

Grupa ta ma liczyć 26 tysięcy członków i ma oddziały w 15 stanach. Jej największym bastionem jest właśnie stan Waszyngton.

 

Joshua Murphy z FBI odmówił komentarzy dotyczących konkretnych grup. - Istnieje ryzyko zarówno ze strony skrajnie lewicowych frakcji antyrządowych, jak i skrajnie prawicowych milicji - powiedział Murphy. 

 

Gwałtowny wzrost sprzedaży broni

 

Służby niepokoją dane zebrane przez FBI w ramach National Instant Criminal Background Check System (NICS), które wykazały gwałtowny wzrost sprzedaży broni palnej w stanie Waszyngton.  

Gubernator Jay Inslee powiedział w zeszłym tygodniu, że jego biuro zastanawia się, jak poradzić sobie z niepokojami społecznymi w Waszyngtonie, i co zrobić, "aby być przygotowanym, gdyby do nich doszło".

 

ZOBACZ: Prezydent USA zagłosował w wyborach. "Na gościa, który nazywa się Trump"

 

- Mam wielką nadzieję, że różnice pomiędzy kandydatami będą na tyle duże, że nie będzie powodów do kontrowersji - mówił Inslee konferencji prasowej. - To byłoby wielkie błogosławieństwo dla Stanów Zjednoczonych - dodał polityk.

grz/hlk/ "Seattle Times", polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie