Przyrosty zakażeń koronawirusem echem weekendowych spotkań. "Ludzie przestali wierzyć w wirusa"

Polska
Przyrosty zakażeń koronawirusem echem weekendowych spotkań. "Ludzie przestali wierzyć w wirusa"
Zdjęcie ilustracyne, fot. Pxhere
Wirusolog ocenił, że rekordowe przyrosty są spowodowane zwłaszcza przez weekendowe spotkania towarzyskie, w czasie których spotykają się osoby, które nie widują się na co dzień, a pochodzą z różnych środowisk i miejsc

Do zwiększonego przyrostu zakażenia koronawirusem przyczyniają się weekendowe spotkania towarzyskie, w trakcie których zapomina się o obostrzeniach: zakładaniu maseczek, myciu rąk i zachowaniu dystansu - powiedział wirusolog prof. Włodzimierz Gut.

Komentując znaczne wzrosty odnotowywanych w ostatnich dniach nowych przypadków koronawirusa w Polsce (w tym rekordowy wynik z piątku - 1587) wirusolog prof. Włodzimierz Gut uznał, że powrót do normalności jest jedną z głównych przyczyn wzrostu zachorowań.

 

ZOBACZ: Wiemy, co osiada na jednorazowej maseczce w komunikacji publicznej. Eksperci ostrzegają

 

Zauważył też, że obecnie mamy do czynienia z rozprzestrzenianiem się koronawirusa w sposób rozproszony w "dobrze przemieszanej populacji". - Myśmy sobie powracali z różnych miejsc. Teraz mamy spotkania i dzielimy się w wrażeniami z wakacji - podsumował ekspert.

 

"Bawiliśmy się w soboty i niedziele, zapominając o regułach"

 

Ocenił, że rekordowe przyrosty są spowodowane zwłaszcza przez weekendowe spotkania towarzyskie, w czasie których spotykają się osoby, które nie widują się na co dzień, a pochodzą z różnych środowisk i miejsc. - To sprzyja wirusowi - zaznaczył.

 

Podkreślił, że do rozprzestrzeniania wirusa dochodzi, gdy nie przestrzega się podstawowych reguł, takich jak noszenie maseczek, zachowanie dystansu i mycie rąk. - Świetnie bawiliśmy się w soboty i niedziele, zapominając o regułach (sanitarnych - red.) - stwierdził.

 

ZOBACZ: Różne restrykcje po różnych stronach ulicy. Belgowie i Holendrzy podzieleni koronawirusem

 

Pytany o ogólny trend dotyczący zachorowań prof. Gut stwierdził, że wszystko jest w rękach społeczeństwa - i tego, czy będzie ono przestrzegać zalecanych reguł. - Oczywiście nie wyhamujemy od razu (trendu wzrostowego - red.), tu raczej mowy nie ma; ale przestanie przyrastać na początku, a potem zacznie spadać. A jeżeli zachowamy swoją niefrasobliwość... to cóż, możemy sobie popatrzeć na inne kraje, które biją rekordy znacznie lepiej niż my - dodał.

 

Na początku epidemii większość "zachowała się przyzwoicie"

 

- Nawet gdyby w tej chwili wszyscy zaczęli się zachowywać poprawnie - w co nie wierzę - to i tak przez najbliższe 6-7 dni choroba będzie się wylęgała u tych, którzy zostali zakażeni. To, że nam nagle z dnia na dzień spadnie (przyrost zachorowań - red.), wierzyć nie należy - podkreślił.

 

ZOBACZ: Koronawirus w Polsce. "Wiele regionów ma problemy z dostępem do łóżek"

 

Wirusolog zauważa, że początkowo w czasie epidemii większość osób "zachowała się przyzwoicie" i przestrzegała reguł. Zachorowania utrzymywały się wtedy na stabilnym poziomie. - I stąd nasza klęska: przestali wierzyć w wirusa - kwituje.

grz/ PAP Nauka w Polsce
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie