Sprawa 14-letniej Roksany. 37-latek usłyszał zarzuty
Zarzut działań, których celem miało być seksualne wykorzystanie nastolatki oraz narażenia jej zdrowia a nawet życia, postawiła w niedzielę prokuratura w Bielsku Podlaskim mężczyźnie, zatrzymanemu w związku z zaginięciem 14-latki z tego miasta. Do sądu trafił wniosek o areszt.
W nocy z piątku na sobotę nastolatka została odnaleziona w województwie dolnośląskim, ok. 600 km od domu. Poszukiwana była od poniedziałku, gdy rano ojciec odwiózł ją pod szkołę, ale na lekcje nie dotarła i od tego czasu rodzina nie miała z nią kontaktu.
ZOBACZ: Odnaleziono 14-letnią Roksanę z Bielska Podlaskiego. Zatrzymano około 30-letniego mężczyznę
Z ustaleń policji wynikało, że dziewczyna - zamiast do szkoły - poszła na dworzec kolejowy i pojechała pociągiem do Bolesławca (Dolnośląskie), gdzie na stacji spotkała się z jakimś mężczyzną. W piątek policja opublikowała jego wizerunek z zapisu monitoringu, gdyż podejrzewała, że mężczyzna może mieć związek z zaginięciem 14-letniej Roksany.
Dziewczynę odnaleziono w pustostanie, w lesie w powiecie lwóweckim. Cała i zdrowa została przekazana rodzinie. W związku ze zdarzeniem zatrzymano mężczyznę, który spotkał się z 14-latką na dworcu w Bolesławcu.
Przesłuchiwano ją kilka godzin
W niedzielę od rana, przez kilka godzin, dziewczyna przesłuchiwana była jako świadek w śledztwie, które wszczęła Prokuratura Rejonowa w Bielsku Podlaskim. Śledczy kierunkowo przyjmowali kwalifikację prawną tzw. handlu ludźmi z art. 189a par. 1 Kodeksu karnego - chodziło o sytuację potencjalnego zwerbowania nastolatki podstępem w celu jej wykorzystania.
Postawiono dwa zarzuty
Po przesłuchaniu 14-latki, zatrzymanemu 37-letniemu mężczyźnie, mieszkańcowi okolic Bolesławca śledczy postawili zarzut, ale inny.
Jak poinformował szef Prokuratury Rejonowej w Bielsku Podlaskim Adam Naumczuk, 37-latek jest podejrzany o to, że za pośrednictwem internetu nawiązał z dziewczyną (małoletnią w wieku poniżej 15 lat) kontakt podając się za jej rówieśniczkę i takim podstępem zmierzał do spotkania z nią w celu wykorzystania seksualnego, czyli przestępstwa z art. 200a par. 1 Kodeksu karnego.
Drugi zarzut, to narażenie zdrowia a nawet życia dziewczyny poprzez - jak to ujęto w opisie czynu - "ukrywanie jej w pustostanach, gdzie była narażona na negatywne oddziaływania warunków atmosferycznych, w szczególności niskiej temperatury".
ZOBACZ: Zaginięcie Madeleine McCann. Świadek jest przekonany o winie Christiana B.
Od przyjazdu do Bolesławca do jej odnalezienia, nastolatka nocowała bowiem w takich miejscach. - Przemoc wobec niej nie była stosowana - dodał prokurator.
Miała planować ucieczkę z domu
Jak wynika z dotychczasowych ustaleń śledztwa, 14-latka zamieściła w internecie wpis, że planuje ucieczkę z domu i szuka osoby, która mogłaby jej w tym towarzyszyć. - W odpowiedzi na to ogłoszenie zgłosił się podejrzany, który podjął korespondencję z fikcyjnego profilu, podając się za jej rówieśniczkę - wyjaśnił prokurator Naumczuk.
Wymiana informacji była tak prowadzona, by miejscem ucieczki były okolice Bolesławca (miejsce zamieszkania mężczyzny), do tego na dworcu miała pojawić się nie ta rzekoma współtowarzyszka ucieczki, ale jej znajomy.
ZOBACZ: Zaginięcie Iwony Wieczorek. Co jest w zabetonowanym kanale?
Jak powiedział prok. Naumczuk, podejrzany przyznaje się do nawiązania kontaktu z 14-latką i utrzymywania z nią korespondencji z fikcyjnego profilu internetowego, ale nie do tego, że ostatecznie chodziło o jej wykorzystanie seksualne. - Ale też nie potrafi w racjonalny sposób wyjaśnić, po co nawiązał ten kontakt i ściągnął ją do siebie - dodał.
Wniosek o areszt
Podejrzany twierdzi też, że nie było narażenia zdrowia czy życia dziewczyny, bo dał jej śpiwór do spania. Po złożeniu przez niego wyjaśnień prokuratura złożyła wniosek o 3-miesięczny areszt. Argumentuje to obawą matactwa; chce w tym czasie wyjaśniać, czy podobna sytuacja nie miała miejsca z innymi nastolatkami i czy nie doszło do ich wykorzystania. Wniosek śledczych sąd ma rozpoznać w poniedziałek.