Jeden z największych domów publicznych na świecie zamknięty przez koronawirusa

Świat
Jeden z największych domów publicznych na świecie zamknięty przez koronawirusa
zdj. ilustracyjne/ Flickr/brh_images
"Pascha" była otwarta 24 godziny na dobę. Szacuje się, że dom publiczny przyciągał do 1000 klientów dziennie

Dwunastopiętrowy dom publiczny "Pascha" w Kolonii został zmuszony do ogłoszenia upadłości po tym, jak przez wiele miesięcy nie mógł działać z powodu koronawirusa. Właściciel ma pretensje do niemieckich władz.

Zagraniczne media donoszą, że "Pascha" wyczerpała wszystkie swoje rezerwy gotówkowe, płacąc za utrzymanie ogromnego budynku w tym 60 pracowników obsługi.

 

Koronawirus zdławił cielesny interes

 

Wieżowiec został otwarty w styczniu 1972 roku, początkowo pod nazwą "Eros Center" w dzielnicy Neuehrenfeld. Miasto Kolonia chciało pozbyć się prostytutek z centrum miasta i wydało pozwolenie na budowę budynku na obrzeżach aglomeracji. W niebieskim wieżowcu mieści się 126 pokoi, które wynajmowały pracujące tam prostytutki.

 

ZOBACZ: 17 lat więzienia za gwałty na prostytutkach. Oskarżony uniewinniony od zabicia jednej z nich

 

W wieżowcu, oprócz możliwości płatnych spotkań, oferowano wiele innych usług. Są tam m. in. restauracje, kawiarnie, salon piękności, pralnia.

 

"Pascha" była otwarta 24 godziny na dobę. Szacuje się, że niemiecki dom publiczny przyciągał do 1000 klientów dziennie. Sytuacja jednak zmieniła się gwałtownie po wybuchu pandemii koronawirusa.

 

Restrykcje utrudniają działanie branży

 

Kilka miesięcy temu agencje towarzyskie w Niemczech zostały przejściowo zamknięte, a prostytucja została z powodu pandemii zakazana. Miało to ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa. Dziś właściciel "Paschy" zarzuca władzom opieszałość.

 

- Gdybyśmy dostali zgodę na ponowne uruchomienie biznesu na początku przyszłego roku, to z pomocą banków być może udałoby się nam uniknąć upadłości - powiedział Armin Lobscheid w rozmowie z dziennikiem "Express". 

 

ZOBACZ: 100 batów za seks pozamałżeński. Tłum gapiów nagrywał karę wymierzoną w publicznym miejscu

 

Jak przekonuje biznesmen, branża płatnego seksu będzie pracować po zniesieniu ograniczeń związanych z COVID-19. Jednak kolejne przedłużanie ich o 14 dni uniemożliwia jakiekolwiek zaplanowanie działalności.

 

Lobscheid podkreśla, że prostytucja, mimo odgórnych ograniczeń, nadal funkcjonuje. Jednak teraz usługi te świadczone są nielegalnie. Jego zdaniem kobiety pracujące w branży nie mają teraz możliwości skutecznej ochrony przed stręczycielami i klientami.

emi/hlk/ Dailymail.co.uk, "Express"
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie