Nasilają się antyrządowe protesty w Tajlandii. "Scenariusz siłowych rozwiązań"

Świat
Nasilają się antyrządowe protesty w Tajlandii. "Scenariusz siłowych rozwiązań"
EPA/RUNGROJ YONGRIT
Grupy aktywistów zapowiedziały na wrzesień duże protesty uliczne

Od lipca trwają w Tajlandii masowe protesty. Uczestnicy domagają się ustąpienia rządu i zreformowania tajlandzkiej monarchii. Sprzeciw nasilił się po zablokowaniu przez władze w poniedziałek grupy na Facebooku skupiającej zwolenników zmian. Rząd przedłużył obowiązujące w kraju restrykcje w związku z epidemią, co ma - zdaniem części analityków - przeciwdziałać protestom.

Od lipca w Tajlandii trwają masowe protesty, których uczestnicy domagają się ustąpienia blisko związanego z armią rządu i wprowadzenia demokratycznych reform, zaś analitycy sugerują, że przedłużenie pandemicznych restrykcji może ułatwić zablokowanie kolejnych demonstracji.

 

W mijającym tygodniu azjatyckie magazyny "South China Morning Post" i "Nikkei Asian Review" oceniły, że rząd, którym kieruje generał Prayuth Chan-ocha, z jednej strony ryzykuje, że protesty urosną w siłę, jeśli na nie zdecydowanie nie zareaguje, z drugiej zaś - że próba ich stłumienia może mieć skutek przeciwny do zamierzonego.

 

Nielegalne protesty

 

W tekście dla amerykańskiego think tanku Rada Stosunków Zagranicznych (CFR) dr Pavin Chachavalpongpun z Uniwersytetu Kioto zauważył, że formalnie w czasie stanu wyjątkowego protesty są nielegalne.

 

ZOBACZ: Tajlandia: obiecujące wyniki leczenia koronawirusa lekami na HIV i grypę

 

Zwrócił też uwagę, że tradycja stosowania brutalnych represji wobec opozycjonistów skłania do niepokoju; rząd, którego członkowie wywodzą się z armii, może bowiem sięgnąć po drastyczne środki, jeśli demonstracje będą nadal rosły w siłę.

 

W ubiegłą niedzielę na ulice Bangkoku wyszło co najmniej kilkanaście tysięcy osób. Kilkusetosobowe demonstracje i happeningi regularnie odbywają się także na uniwersyteckich kampusach i w szkołach.

 

Posiedzenia rady bezpieczeństwa

 

Dwie grupy aktywistów zapowiedziały na wrzesień duże protesty uliczne. Pierwsza grupa, znana jako Wolny Naród, domaga się rozwiązania parlamentu, zmian konstytucyjnych i zakończenia szykan wobec przeciwników politycznych rządu. Druga skupia studentów Uniwersytetu Thammasat wzywających do zreformowania monarchii.

 

ZOBACZ: Chiny, Korea Południowa, Tajlandia, Japonia i USA już zmieniają pogodę

 

W środę premier Prayuth zwołał posiedzenie rady bezpieczeństwa narodowego, w której zasiadają generałowie, w tym szefowie służb i resortów siłowych. Jak donosi powołujący się na anonimowe źródło dziennik "Bangkok Post", na spotkaniu opracowywano scenariusz siłowej reakcji na manifestacje.

 

Celem posiedzenia miało być także zorientowanie się, czy rząd będzie mógł liczyć na poparcie nowych liderów formacji zbrojnych w razie decyzji o siłowym stłumieniu protestów.

 

Blokada Facebooka

 

Tajski minister Puttipong Punnakanta, odpowiedzialny za cyfryzację, powiedział w środę, że nie ustąpi w zwalczaniu treści uznanych za nielegalne w mediach społecznościowych. Dodał, że jest mało prawdopodobne, by Facebook zrealizował plany zakwestionowania nakazu zablokowania dostępu do  zablokowanej grupy.

 

Grupa "Royalist Marketplace", została zablokowana w Tajlandii w poniedziałek po tym, jak rząd groził podjęciem kroków prawnych przeciwko Facebookowi na mocy krajowych ustaw. Facebook przyznał, że zmuszony do przestrzegania przepisów krajowych. Zapowiedział zaskarżenie decyzji rządu.

 

ZOBACZ: Algorytm Facebooka "promował treści negujące Holokaust". Serwis reaguje na wyniki śledztwa

 

Zwolennik zmian Pavin Chachavalpongpun, stworzył nową grupę krytyków monarchii. Grupa zgromadziła ponad 700 000 członków w ciągu dwóch dni.

 

- Jeśli założą nową grupę lub ponownie zrobią coś nielegalnego, będziemy zmuszeni działać. Tyle razy ile będzie trzeba - powiedział minister.

laf/luq/grz/ PAP, "New York Times", Reuters
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie