Łukaszenka: dopóki mnie nie zabijecie, nie będzie innych wyborów

Świat
Łukaszenka: dopóki mnie nie zabijecie, nie będzie innych wyborów
PAP/EPA/YAUHEN YERCHAK
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka powiedział w poniedziałek, że w kraju nie będzie nowych wyborów prezydenckich i że nie zrobi niczego pod presją. Łukaszenka mówił o tym na spotkaniu z robotnikami w Mińskiej Fabryce Ciągników Kołowych (MZKT).

Według Centralnej Komisji Wyborczej Białorusi urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka zdobył 80,1 proc. głosów, a jego główna oponentka Swiatłana Cichanouska – 10,1 proc. głosów.

 

"Nigdy nie doczekacie się ode mnie, abym zrobił coś pod presją"

 

Na spotkaniu z robotnikami w Mińskiej Fabryce Ciągników Kołowych (MZKT) Łukaszenka odrzucił możliwość przeprowadzenia nowych wyborów prezydenckich. - Nigdy nie doczekacie się ode mnie, abym zrobił coś pod presją. Nie będzie ich (wyborów) - powiedział Łukaszenka, cytowany przez agencję Interfax-Zapad.

 

ZOBACZ: Dlaczego tysiące Białorusinów jest gotowych narażać się na pobicie i areszt?

 

Zaznaczył przy tym, że obecnie w kraju trwa praca nad wariantami zmian w konstytucji, przewidującymi nowy podział pełnomocnictw. Zapewnił, że jest gotów podzielić się kompetencjami prezydenta i dodał: "Ale nie pod presją i nie poprzez ulicę".

 

- Nie można pozostawiać tej konstytucji nie wiadomo komu, bo inaczej będzie nieszczęście - mówił Łukaszenka.

 

W MZKT trwa strajk. Białoruski prezydent przyleciał do zakładów śmigłowcem, towarzyszył mu najmłodszy syn. Szef państwa rozmawiał z robotnikami w halach produkcyjnych, następnie wyszedł na zewnątrz. Robotnicy na placu powitali Łukaszenkę krzykami: "Odejdź!".

 

- Mówicie o niesprawiedliwych wyborach i chcecie przeprowadzić sprawiedliwe? - pytał Łukaszenka, a na okrzyki: "Tak!" odpowiedział: - "Przeprowadziliśmy wybory. Dopóki mnie nie zabijecie, nie będzie innych wyborów".

 

Przekonywał, że jeśli w kraju odbędą się nowe wybory, to mińska fabryka, a także inne duże białoruskie zakłady przemysłowe przestaną istnieć. Liczbę uczestników strajków oszacował na 150-200 osób i argumentował, że nie jest to liczba decydująca. Przypominał, że to on - "zły prezydent" - kazał utrzymywać zatrudnienie, "aby ludzi nie wyrzucano na ulicę". Dodał następnie: "Kto chce pracować, niech pracuje, a kto nie chce - cóż, nie zmusimy ich".

 

Strajki w zakładach 

 

MZKT (zakłady produkujące ciągniki kołowe) przyłączają się do strajków - poinformowała w poniedziałek Maryja Kalesnikawa współpracowniczka Swiatłany Cichanouskiej podczas wiecu przed bramą zakładów w Mińsku.

 

Wcześniej setki białoruskich robotników z zakładu produkcji traktorów MTZ wyruszyło do MZKT. Trwa tam wiec, podczas którego wzywa się do strajku.

 

ZOBACZ: Żywy łańcuch światła w Warszawie. "Polska-Białoruś wspólna sprawa"

 

- Będziemy strajkować do skutku - powiedział Siarhiej Dyleuski wytypowany przez robotników MTZ na swojego przedstawiciela. Strajk poparł dyrektor MTZ.

 

Do protestujących robotników z MTZ mają wkrótce wyjść pracownicy MZKT. Wcześniej nieoficjalnie pojawiła się informacja, że kierownictwo nie chce ich wypuścić.

 

Wcześniej na rozmowy do zakładu MZKT przyleciał śmigłowcem prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, ale jego wizyta nie trwała długo. Robotnicy pożegnali odlatujący śmigłowiec głośnymi gwizdami oraz niecenzuralnymi słowami. 

 

Więcej informacji wkrótce.

pgo/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie