Pięciolatek szedł sam o 5 rano. Matka nie zauważyła, że wyszedł
Pięcioletni chłopczyk samotnie szedł o godz. 5 rano ulicami Redy. Policjantom powiedział, że idzie do swoich dziadków. Matka dziecka nie wiedziała, że jej syn wyszedł z domu.
Jak poinformowała w czwartek rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Wejherowie asp. sztab. Anetta Potrykus, do zdarzenia doszło w środę. Wyjaśniła, że jeden ze świadków ok. godz. 5 zadzwonił pod numer alarmowy 112 i zawiadomił, że ulicą Derdowskiego w Redzie samotnie spaceruje małe dziecko.
ZOBACZ: Maszyna rolnicza stoczyła się na 3-latka. Dziecko nie żyje
- Policjanci po otrzymaniu zgłoszenia pojechali na miejsce i zastali tam chłopca, który przedstawił się jedynie z imienia. Powiedział też, że ma 5 lat. Miał przy sobie klucze, które jak się później okazało, były do jego domu - powiedziała asp. sztab. Portykus.
Szedł do dziadków
Kiedy policjanci zapytali chłopca, dokąd zmierza, odpowiedział, że idzie do swoich dziadków. Znał tylko nazwę ulicy. "Mundurowi pojechali z chłopcem na tę ulicę i tam ustalili, gdzie mieszkają jego dziadkowie. Okazało się, że nie ma ich w domu, ponieważ wyjechali" - mówiła rzeczniczka wejherowskiej policji.
ZOBACZ: Dwulatek umarł z pragnienia. Matka zostawiła go w przegrzanym pokoju
W akcję włączyli się funkcjonariusze z wydziału kryminalnego. Ustalili oni tożsamość dziecka i jego miejsce zamieszkania. Policjanci pojechali z chłopcem do domu. Drzwi otworzyła im matka dziecka. Kobieta była zaskoczona - nie wiedziała, że jej syn opuścił mieszkanie. Jak podkreśliła Portykus, kobieta była trzeźwa.
ZOBACZ: Ciężko chory Polak wrócił z Chin. Jego powrót sfinansował rząd
O interwencji powiadomiony zostanie Sąd Rejonowy w Wejherowie. "Skierujemy do sądu wniosek o ukaranie matki dziecka, ponieważ dopuściła do samodzielnego poruszania się małoletniego po chodniku, czyli drodze publicznej. Dziecko, które nie ukończyło 7 lat, nie może przebywać bez opieki na drodze publicznej. Rodzice lub opiekunowie, którzy dopuszczają do takiej sytuacji popełniają wykroczenie, za które grozi grzywna do 5 tys. zł" - wyjaśniła asp. sztab. Portykus.
Czytaj więcej