Kolejna noc protestów na Białorusi. Zginął jeden z demonstrantów

Świat
Kolejna noc protestów na Białorusi. Zginął jeden z demonstrantów
PAP/EPA/STRINGER/ zdjęcie z 9 sierpnia
Od niedzieli na Białorusi trwają protesty związane z wynikiem wyborów prezydenckich

Drugi dzień protestów na Białorusi. Dochodzi do starć z policją i kolejnych zatrzymań. MSW oficjalnie potwierdziło śmierć jednego protestującego w Mińsku. Ranni lub zatrzymani zostali m.in. dziennikarze Naszej Niwy oraz Biełsatu. Sztab Swiatłany Cichanouskiej informował z kolei, że nie wie, gdzie znajduje się jej kandydatka. "Skontaktowała się z nami" - przekazali dziennikarze Biełsatu.

W poniedziałek wieczorem Mińsku widać było wiele oddziałów sił specjalnych milicji - OMON-u i pojazdów milicyjnych. W centrum miasta uformowały się gigantyczne korki, a w kierunku zamkniętego przez milicję centrum ponownie zaczęły ściągać grupy ludzi. Milicjanci wyciągali ludzi z tłumu i bili ich - relacjonuje agencja Reutera.

 

Bloger NEXTA twierdzi, że Mińsku działa 1400 funkcjonariuszy OMON-u. Są też żołnierze wojsk wewnętrznych MSW, specnazu MSW, jednostek specjalnych Ałmaz i Alfa. Źródła niezależnych dziennikarzy twierdzą, że do Mińska ściągane są wojska desantowe, w tym za pomocą śmigłowców.

 

Operatorzy Alfy, jednostki specjalnej KGB, zajęli skrzyżowanie prospektu Puszkina i Prytyckiego w Mińsku. Mają w rękach broń pneumatyczną - informuje korespondent "Naszej Niwy" cytowany przez Biełsat.

 

Budynki rządowe odgrodzone są drutem kolczastym.

 

ZOBACZ: "Putin nie pozostanie obojętny". Szefowa Biełsatu o wyborach na Białorusi

 

Białoruskie MSW poinformowało oficjalnie o pierwszej ofierze śmiertelnej - mężczyzna miał usiłować odpalić ładunek wybuchowy, który "eksplodował w jego rękach".

 

Do zdarzenia doszło ok. godz. 23:00 w centrum, na ulicy Prytyckaha, gdzie tłum usiłował zablokować ruch uliczny, tworząc prowizoryczne barykady - podano w komunikacie MSW. Na miejscu był oddział specnazu, który przybył, by odblokować plac i rozproszyć tłum.

 

"Mężczyzna odniósł rany, które nieuchronnie spowodowały śmierć" - wskazano w komunikacie. "Na miejscu pracuje grupa śledczych, którzy ustalają wszystkie okoliczności wydarzenia" - napisała też w Telegramie rzeczniczka białoruskiego MSW.  Według portalu "Nasza Niwa", w tym miejscu to oddziały specjalne atakowały protestujących.

ZOBACZ: Szef KGB: służby zapobiegły zamachowi na Cichanouską

 

Sztab Swiatłany Cichanouskiej potwierdził w poniedziałek wieczorem, że nie wie, gdzie znajduje się kandydatka w niedzielnych wyborach prezydenckich. - Swiatłana Cichanouska była w CKW z prawnikiem Maksimem Znakiem, a następnie powiedziała, że "podjęła decyzję" i udała się w niewiadomym kierunku – powiedziała Radiu Swaboda Hanna Krasulina, rzeczniczka sztabu. Przyznała, że współpracownicy kandydatki nie wiedzą, gdzie przebywa.

 

Sztab Cichanouskiej przekazał później, że ustanowiono z nią kontakt. Taką samą informację podali dziennikarze Biełsatu.

 

Gumowe kule i granaty

 

Milicja w Mińsku użyła gumowych kul i granatów hukowych. Do ostrzału doszło m.in. w rejonie ulicy Kalwaryjskiej. Strzelającymi byli ludzie w strojach koloru khaki - podała gazeta "Nasza Niwa", której dziennikarka została ranna w nogę. W rejonie tej samej ulicy milicja użyła granatów hukowych przeciwko protestującym - relacjonuje portal Tut.by.

Przy stacji metra Puszkinskaja zebrały się tysiące osób. Prywatne samochody zablokowały ulice. Więźniarki i armatki wodne nie mogą podjechać. W pobliżu stacji ranna została współpracująca z Biełsatem fotografka Tacciana Kapitonawa.

ZOBACZ: Wicepremierzy i szef MSZ na odprawie z premierem. Tematem sytuacja na Białorusi

 

Na prospekcie Maszerawa milicja drogowa zatrzymuje auta, których kierowcy trąbią klaksonami. Poprzedniego wieczora w ten sposób kierowcy wyrażali poparcie dla demonstrujących.

 

Według Radia Swaboda rozpędzaniem protestujących w rejonie hotelu Biełaruś dowodzi były szef oddziałów specjalnych MSW Dźmitry Pauliczenka, objęty sankcjami zachodnimi. Pauliczenka jest podejrzewany o związek z zaginięciami opozycyjnych polityków na Białorusi w latach 1999-2000.

 

Protesty w pozostałych miastach 

 

Protesty odbywają się także w innych białoruskich miastach. "W Brześciu jednemu z demonstrantów gumowa kula strzaskała łokieć" - informują dziennikarze Biełsatu. Centrum Obrony Praw Człowieka Wiasna poinformowało z kolei, że odłamek granatu hukowego trafił w dziennikarza Tut.by.

 

W Nowopołocku z kolei zebrał się pokojowy tłum na głównym placu miasta. "Milicja używa granatów hukowych, strzela gumowymi kulami, zatrzymuje demonstrantów" - informuje Euroradio.

 

"W Bobrujsku pacyfikacja pokojowego protestu. OMON bije także kobiety. Milicja zajęła centralny Plac Lenina" - relacjonują dziennikarze Biełsatu. "Milicja zatrzymała i pobiła dziennikarza Alesia Czyhira. Jego żonę Danutę Czyhir zatrzymano w aptece, w której pracuje" - dodają.

 

Do zatrzymań demonstrantów dochodzi także w mieście Lida w obwodzie grodzieńskim.

Protesty i zatrzymania trwają drugi dzień, po niedzielnych wyborach prezydenckich, w których - według oficjalnych wyników - wygrał prezydent Alaksandr Łukaszenka.

 

- Oświadczamy, że nie dopuścimy do destabilizacji sytuacji w kraju. Sił i środków do tego jest wystarczająco. Ostrzegamy, że wszelkie naruszenia prawa będą tłumione, a winni będą pociągani do określonej przez prawo odpowiedzialności - ostrzegł w poniedziałek szef MSW Białorusi Juryj Karajeu.

 

Rosyjskie MSZ zabrało głos

 

W niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka znów otrzymał mandat zaufania od obywateli - oceniło w poniedziałek MSZ Rosji. Zdaniem resortu mimo prób protestów władze w Mińsku nie dopuściły do groźnej eskalacji.

 

"W Moskwie przebieg całej kampanii wyborczej na Białorusi był uważnie śledzony. Mimo prób ze strony poszczególnych sił, aby zorganizować po zakończeniu głosowania akcje protestu na dużą skalę władze zdołały nie dopuścić do niebezpiecznej eskalacji sytuacji" - oceniło MSZ w oficjalnym komunikacie.

 

Ministerstwo wyraziło nadzieję, że "wybór poczyniony przez obywateli Białorusi pozwoli na dalsze rozwiązywanie zadań stojących przed krajem i będzie sprzyjać wzmocnieniu przyjaźni pomiędzy naszymi bratnimi narodami".

 

Rosja zakłada, że "kompetentne organy obu państw", działając w ścisłej współpracy, "zbadają wszystkie okoliczności prowokacji zorganizowanej z udziałem krajów trzecich". W ten sposób ministerstwo określiło zatrzymanie 29 lipca na terytorium Białorusi 33 obywateli Rosji.

 

W komunikacie podkreślono, że gratulacje Łukaszence złożył prezydent Rosji Władimir Putin, a minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow rozmawiał telefonicznie ze swym białoruskim odpowiednikiem Uładzimirem Makiejem.

ac/zdr/hlk/ Biełsat, PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie