Skoda na wyspie z asfaltu. Zablokowała budowę pasażu w Łodzi
Wielki plac budowy, a na samym środku zaparkowana skoda. Drogowcy zerwali całą nawierzchnię parkingu, z wyjątkiem wyspy, na której stoi samochód. Mieszkańcy Łodzi przecierają oczy ze zdumienia, a samo auto z dnia na dzień staje się coraz większą atrakcją turystyczną. Materiał Sylwii Cybulskiej dla "Wydarzeń".
Srebrna skoda do niedawna stała na terenie dzikiego parkingu w centrum Łodzi. Ale krajobraz wokół niej zdążył się szybko zmienić. Miasto wzięło się za uporządkowanie terenu i buduje w tym miejscu pasaż dla mieszkańców.
Kolega nie przyjechał po auto
- Wyprowadzili jakiegoś dżipa, a ten stał jak stoi - mówi jeden z mieszkańców. - Kopareczką tak wokół niego jeżdżą... Może by tak na złom? - mówi inny mieszkaniec Łodzi.
W piątek na plac budowy przyjechali miejscy strażnicy, którzy ustalili, że zaparkowany pojazd był zamknięty i nie spełniał kryteriów do usunięcia z terenu inwestycji. Zgodnie z przepisami samochód mógłby być odholowany, ale tylko wtedy, gdyby nie miał tablic rejestracyjnych albo jego stan wskazywałby na to, że nie jest używany.
- Samochód nie spełniał kryteriów, żeby można go było usunąć - powiedziała "Wydarzeniom" Joanna Prasnowska ze Straży Miejskiej w Łodzi.
- Udało nam się ustalić właściciela, przebywa on za granicą. Poinformował, że jego znajomy przywiezie kluczyki i zabierze samochód - poinformowała Aleksandra Hac z Urzędu Miasta Łodzi.
Kolega jednak nie przyjechał. Przez jeden samochód przebudowa mogła sporo się opóźnić. We wtorek auto wciąż stało na swoim miejscu. Zniknęły z niego tylko tablice rejestracyjne. Dlatego urzędnicy zdecydowali, że odholują pojazd sami. Łódzka skoda ma zniknąć z placu budowy we wtorek.
- Ma go zabrać wykonawca - powiedziała Aleksandra Hac.
WIDEO - Porzucona skoda na bezludnej wyspie. Materiał "Wydarzeń"
Donica z poloneza w Poznaniu
Auto z centrum Łodzi stało się miejscową atrakcją, swoje pięć minut miał w zeszłym roku też polonez z Poznania. Przez kilka lat stał na parkingu w centrum miasta. Lokalni artyści szpecący wrak postanowili zmienić w wielką donicę.
- To jest wielki problem nie tylko estetyczny, ale też parkingowy i problem dostępności do przestrzeni publicznej - mówi Tomasz Dworek Rady Osiedla Stare Miasto w Poznaniu.
Tylko w samym Poznaniu miejski strażnicy co roku usuwają około 1000 aut.
Ale od zgłoszenia wraku do jego usunięcia droga potrafi być długa i wyboista. Najpierw trzeba próbować skontaktować się z właścicielem, jeśli się nie uda sprawa trafia do zarządcy drogi
- Najtrudniejsze przypadki, to są takie samochody poza drogami, gdzie nie możemy zastosować zasad ruchu drogowego - twierdzi Przemysław Piwecki ze Straży Miejskiej w Poznaniu. Usunięcie takich pojazdów może potrwać wiele miesięcy.
Czytaj więcej