Masowy protest w Berlinie przeciwko restrykcjom. "Żądamy powrotu demokracji"

Świat
Masowy protest w Berlinie przeciwko restrykcjom. "Żądamy powrotu demokracji"
PAP/EPA/FELIPE TRUEBA
- Naszym żądaniem jest powrót do demokracji - powiedział jeden z protestujących, który nie chciał podawać nazwiska

Tysiące osób protestowało w sobotę w Berlinie przeciwko restrykcjom wprowadzonym w Niemczech w celu powstrzymania pandemii koronawirusa. Według manifestantów działania władz naruszają prawa i wolności ludzi.

Według policji w luźnym zgromadzeniu wzięło udział ok. 15 tys. ludzi, w tym libertarianie, konstytucyjni lojaliści oraz sceptycy nauki stojącej za polityką walki z pandemią - podaje agencja Reutera.

 

Protestujący tańczyli i śpiewali, że "są wolnymi ludźmi" w rytm melodii utworu "We Will Rock You" zespołu Queen.

 

Inni maszerowali z transparentami z napisem: "Robimy hałas, ponieważ kradniecie naszą wolność!". "Pomyśl! Nie noś maski!".

 

Do protestów wzywał Michael Ballweg, przedsiębiorca i polityczny outsider, który organizował już podobne wiece w Stuttgarcie i chce zostać burmistrzem tego miasta na południowym zachodzie Niemiec.

 

"Maski nas zniewalają"

 

- Naszym żądaniem jest powrót do demokracji - powiedział jeden z protestujących, który nie chciał podawać nazwiska. - Maska, która nas zniewala, musi zniknąć - dodał. Podobnie jak większość uczestników demonstracji nie miał on maski na twarzy.

 

Od wybuchu pandemii w RFN stwierdzono 210 697 zakażeń koronawirusem, 9154 osoby zmarły - wynika z najnowszego zestawienia Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w USA.

 

ZOBACZ: Druga fala epidemii? Kolejne kraje wznawiają restrykcje

 

Od początku epidemii większość ludzi przestrzega restrykcji, które obejmują noszenie maseczek w sklepach, podczas gdy rząd właśnie nałożył obowiązkowe testy dla urlopowiczów powracających z obszarów wysokiego ryzyka. Ale głośna mniejszość - jak wskazuje Reuters - odrzuca ograniczenia, mówiąc, że uderzają one w różnorodność myśli i wyrządzają nieopisane szkody społeczne i ekonomiczne.

 

- Na całym świecie słychać tylko kilku naukowców, którzy podążają za rządem - powiedział cytowany przez Reutera protestujący Peter Konz. Ci, którzy mają inne poglądy, "są uciszani, cenzurowani lub dyskredytowani jako obrońcy teorii spiskowych" - dodał.

bia/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie