Zaatakował kobietę za plakat Trzaskowskiego. To oświadczenie wiele zmienia

Polska
Zaatakował kobietę za plakat Trzaskowskiego. To oświadczenie wiele zmienia
PAP/Grzegorz Michałowski
Z zaatakowaną kobietą rozmawiał też Rafał Trzaskowski

"Pojednaliśmy się, zanim nasz konflikt stał się publicznie znany" - oświadczyła Katarzyna Baumiller, która za powieszenie na swoim płocie plakatu Rafała Trzaskowskiego została zaatakowana słownie przez sąsiada. "Wierzę, że nasze upublicznione pojednanie może dać do myślenia stronom innych podobnych sporów" - przekazała w oświadczeniu opublikowanym w wp.pl.

"Weź wyp*** z tym Trzaskowskim. Do Warszawy!" - to fragment nagrania ze wsi Stare Budy (woj. mazowieckie). Widać na nim, jak przed jedną z posesji mężczyzna grozi, że spali dom kobiety, która ma na ogrodzeniu plakat wyborczy kandydata KO na prezydenta. Policja zatrzymała podejrzanego. O sprawie powiadomiono prokuraturę.

 

Nagranie opublikował na Twitterze przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi Marcin Gołaszewski.

 

W materiale widać porwane fragmenty plakatu z wizerunkiem Rafała Trzaskowskiego. Wzdłuż ogrodzenia posesji chodzi mężczyzna i wykrzykuje obraźliwe hasła.

 

ZOBACZ: "Twoje dzieci będą pedałami". Groził spaleniem za plakat z Trzaskowskim, zatrzymała go policja

 

Na uwagę, że to "wolny kraj" odpowiada: "Tak, ale nie ze złodziejem Trzaskowskim". "Dzieci będziesz pedaliła? Twoje dzieci będą pedały" - pyta właścicielkę posesji.

 

"To się spali" - krzyczy mężczyzna wskazując na dom.

 

Sprawą zajęła się policja i prokuratura. Mężczyzna został zatrzymany.

 

"Otrzymałam przeprosiny"

 

Do sytuacji w rozmowie z wp.pl odniosła się właścicielka posesji Katarzyna Baumiller.

 

"Film wypłynął na szerokie wody internetu bez mojej zgody, zaczął żyć własnym życiem i spowodował falę hejtu, która jest równie straszna jak to, co zobaczyliście Państwo na filmie" - oświadczyła kobieta.

 

Jak dodała, "podobnie jak kandydat na prezydenta, którego wspieram, uważam, że jedyna dobra przyszłość naszego kraju, polskiego społeczeństwa, ale i naszej lokalnej społeczności leży w dialogu i szukaniu tego co nas łączy, a nie co dzieli".

 

ZOBACZ: Atak różańcem i "przeganianie diabła". Starcie zwolenniczek Trzaskowskiego i Dudy

 

"Wszyscy się różnimy - także co do poglądów i co do sposobu ich wyrażania. Niezależnie od tych różnic i niezależnie od miejsca, w którym mieszkamy - czy na północy czy południu, czy w dużym mieście czy na spokojnej wsi - musimy wspólnie znaleźć sposób na zgodne życie obok siebie" - stwierdziła Baumiller.

 

"Przy dobrych chęciach można tego dokonać, można zobaczyć w sobie nawzajem po prostu ludzi. Bo wszyscy mamy jakieś słabości i wszyscy mamy jakieś marzenia. Ja i mój sąsiad już tego dokonaliśmy. Pojednaliśmy się, zanim nasz konflikt stał się publicznie znany" - oświadczyła kobieta.

 

"Otrzymałam przeprosiny i obietnicę dobrego sąsiedztwa, ja z kolei postanowiłam w czasie wakacyjnego pobytu nie przekonywać okolicznych mieszkańców do głosowania na mojego kandydata. Wierzę, że mój sąsiad też dostrzegł w nagranym przez moje dzieci filmie jakieś swoje zaskakujące oblicze i że opinia publiczna powstrzyma się od dalszych ataków skierowanych na niego, bo ponosi on wielkie koszty tej sytuacji" - podkreśliła.

 

Rozmowa z Trzaskowskim

 

Jak zaznaczyła, "zaufała szczerości jego skruchy". "Wierzę, że nasze upublicznione pojednanie może dać do myślenia stronom innych podobnych sporów, wierzę, że z każdej niezgody jest droga wyjścia. Bo Polskę mamy tylko jedną, wspólną" - dodała.

 

Wcześniej z Katarzyną Baumiller rozmawiał Rafał Trzaskowski.

 

- Bardzo mi imponuje jej postawa, dlatego że pani postanowiła porozmawiać z tą osobą, która zrywała te plakaty. Ta osoba była niesłychanie wzbudzona, wzbudzona kłamstwami telewizji publicznej i ten człowiek przeprosił tę panią, mówił rzeczywiście, że nerwy miał zszargane, prawdopodobnie oglądaniem tych wszystkich kłamstw i manipulacji – powiedział podczas konferencji w Łodzi.

 

ZOBACZ: Trzaskowski rozlicza Dudę z obietnic. Nowy spot kandydata na prezydenta

 

- Oczywiście takie przestępstwa są ścigane z urzędu, ale jeżeli udałoby się zakończyć to na pojednaniu, jeżeli ta osoba by przeprosiła i rzeczywiście przyznała, że te groźby nie były poważne, to myślę, że byłby to bardzo dobry przykład dla nas wszystkich, że można dalej ze sobą rozmawiać i że trzeba opanowywać nerwy, że trzeba przestać słuchać telewizji, która przez cały czas manipuluje - dodał.

prz/luq/ wp.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie