Z jeziora wyłowiono szczątki. To prawdopodobnie zamordowana 24 lata temu kobieta

Polska
Z jeziora wyłowiono szczątki. To prawdopodobnie zamordowana 24 lata temu kobieta
Facebook/Fundacja Na Tropie
Miejsce, w którym może znajdować się ciało ludzkie w jeziorze Dywickim, Korkuś namierzył w poniedziałek

Szczątki ludzkie, należące prawdopodobnie do zaginionej w 1996 roku Joanny Gibner, wyłowiono w środę z jeziora Dywickiego. Zwłoki odnalazł nurek Marcel Korkuś. To on na początku maja odnalazł w rzece ciało zaginionego Kacperka z Nowogrodźca.

Jak poinformował dziennikarzy Janusz Szostak, prezes Fundacji "Na Tropie", która była zaangażowana w poszukiwania, wszystko wskazuje na to, że odnaleziono szczątki zaginionej przed 24 laty dziewczyny. Według niego w wydobytej z dna jeziora torbie zachowały się m.in. fragmenty odzieży - swetra, spodni i charakterystyczny pasek. Jak przekazał, w ocenie obecnej na miejscu matki Joanny Gibner ta garderoba mogła należeć do jej córki.

 

Torba na głębokości trzech metrów

 

Torba ze szczątkami znajdowała się około 40 m od brzegu na głębokości trzech metrów. Na miejscu jest prokurator i policjanci, w tym technik kryminalistyki i grupa dochodzeniowo-śledcza, która ma zabezpieczyć materiał procesowy.

 

ZOBACZ: Dziennikarze "Interwencji" na miejscu wypadku Woźniaka-Staraka. Odtworzyli przebieg zdarzeń

 

Jak poinformował podkom. Rafał Prokopczyk z olsztyńskiej policji, szczątki zostaną przekazane do dalszych badań laboratoryjnych po to, żeby "ustalić DNA i przypisać je do danej osoby".

 

Szczątki odnalazł nurek Marcel Korkuś. To on na początku maja odnalazł w rzece ciało zaginionego Kacperka z Nowogrodźca.   

 

Mężczyzna jest nurkiem od 18 lat i biegłym sądowym z zakresu poszukiwań podwodnych przy Sądzie Okręgowym w Zielonej Górze.

 

"Musiała zostać celowo zatopiona"

 

Miejsce, w którym może znajdować się ciało ludzkie w jeziorze Dywickim, Korkuś namierzył w poniedziałek. - Po zejściu pod wodę udało mi się zlokalizować obiekt, który w mojej ocenie mógł być właśnie tym, czego szukamy - przyznał w Korkuś.

 

ZOBACZ: Z jeziora wyłowiono dwa ciała. Mężczyzn szukano ponad tydzień

 

Dodał, że działał na podstawie posiadanych informacji. - Rzadko kiedy w takiej odległości od brzegu znajduje się taki obiekt. Oznacza to, że nie można było takiej torby wrzucić z brzegu, ona musiała zostać celowo zatopiona, np. z pontonu - powiedział Korkuś.

 

 

Zamordowana przez męża

 

- Torba była 24 lata pod wodą, pewne elementy uległy w pewnym sensie zniszczeniu - powiedział Korkuś, który nie zgodził się na podanie szczegółów tego, jak wyglądała torba odnaleziona w Jeziorze Dywickim. Dodał, że z całą pewnością odnalezione fragmenty kostne należą do człowieka.

 

WIDEO: relacja reporterki Polsat News z miejsca odnalezienia szczątków

 

 

Joanna Gibner zaginęła w 1996 roku. Dziewczyna trzy tygodnie wcześniej wzięła ślub z mieszkańcem podolsztyńskich Dywit Markiem W. Znała go zaledwie kilka tygodni. Już w czasie przyjęcia weselnego mąż i teściowa szarpali dziewczynę i popychali. Joanna skarżyła się też matce, że mąż ją poddusza.

 

O zaginięciu Joanny poinformował jej mamę mąż. Twierdził, że Joanna nie wróciła na noc do domu. Angażował się w poszukiwania, m.in. wystąpił w programie telewizyjnym o zaginionych. Nagrał emisję tego programu na wideo, a kasetę z nagraniem podpisał "Telewizyjny debiut Marka". Jak się po latach okazało, jego znajomi wysyłali też z zagranicy kartki podpisane "Joanna", w których zaginiona dziewczyna miała informować, że poukładała sobie życie na nowo.

 

Odsiedział wyrok za zamordowanie żony

 

Po kilku latach od zaginięcia żony Marek W. związał się z Emilią F. - miał z nią dwoje dzieci. Pewnego dnia przerażona dziewczyna przyszła na policję i powiedziała, że obawia się o swoje życie, bo partner ją bije, a przed laty zabił żonę - Joannę Gibner. Emilia F. powiedziała też, że brat męża, który pomagał zatopić zwłoki Gibner, szantażuje Marka W. tą wiedzą.

 

W śledztwie okazało się, że oprócz braci W. o zbrodni wie jeszcze kolega Marka - Tomasz H., który pomagał przewozić zwłoki w torbie. Zatrzymani bracia W. zeznali, że torbę z ciałem obciążyli złomem i zatopili w Jeziorze Dywickim. Brat Marka narysował nawet prowizoryczną mapę tego miejsca. Ale nie udało się zweryfikować ich zeznań.

 

Marek W. odsiedział wyrok za zamordowanie żony, wyszedł z więzienia i zmarł w Anglii. Nie wiadomo, co zrobił z ciałem Joanny. Jego brat i Tomasz H., którzy prawdopodobnie wiedzą, co się stało ze zwłokami dziewczyny, nie chcieli tego ujawnić ani matce, ani poszukiwaczom.

pgo/dk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie