Staruszkowie zmarli, chociaż wzywano do nich pomoc. Kobieta mogła umrzeć z głodu

Polska
Staruszkowie zmarli, chociaż wzywano do nich pomoc. Kobieta mogła umrzeć z głodu
Polsat News
Zmarli staruszkowie mieszkali w tym bloku w Strzelcach Krajeńskich

Mimo że sąsiedzi alarmowali pomoc społeczną o trudnej sytuacji starszych sąsiadów, nikt nie zjawił się na czas. Ciało 84-latka znaleziono w fotelu, a nieopodal zwłoki jego dwa lata młodszej żony. Śledczy nie wykluczają, że kobietę mogła spotkać śmierć głodowa, chociaż wstępne wyniki sekcji zwłok wskazały inną przyczynę. Prokuratura wszczęła śledztwo.

Ciała starszych małżonków znaleziono 19 maja w ich mieszkaniu w Strzelcach Krajeńskich (woj. lubuskie). Wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały, że 84-latek zmarł w wyniku niewydolności krążeniowo-oddechowej.

 

Śledztwo w sprawie nieudzielenia pomocy

 

Tę samą diagnozę postawiono w przypadku 82-latki, ale prokuratura w Strzelcach Krajeńskich wszczęła śledztwo w sprawie narażenia na utratę życia oraz nieudzielenia pomocy.

 

ZOBACZ: Po śmierci Ukrainki nie znaleziono płodu i łożyska - były w studni. Ustalenia prokuratury

 

- Przeprowadziliśmy oględziny mieszkania. Z początkowych ustaleń wynika, że przyczyną zgonu nie była działalność osób trzecich - powiedział w Polsat News prokurator rejonowy Sebastian Tatul. Śledczy zakładają, że przyczyną śmierci staruszki mógł być głód.

 

WIDEO: Relacja reporterki Polsat News Doroty Wleklik

  

Starsza kobieta mogła wzywać pomoc. Mieszkańcy myśleli, że to remont

 

Zmarłego mężczyznę sąsiedzi widzieli ostatni raz 13 maja. Wtedy prosił ich o pomoc w zrobieniu zakupów. Mieszkańcy powiedzieli reporterce Polsat News, że starszy pan źle wyglądał, miał spuchnięte nogi, a także narzekał na samopoczucie.

 

Przez kilka następnych dni sąsiedzi mieli słyszeć odgłosy dobiegające zza ściany, lecz sądzili, że trwa tam remont.

 

Dopiero po ujawnieniu zwłok starszego małżeństwa uznali, że mogły to być próby wezwania pomocy. Lokatorzy mają teraz żal, że małżeństwu nie pomogła opieka społeczna, którą wcześniej zaalarmowali.

 

Opieka społeczna przyznaje się do błędu

 

Pracownicy socjalni przyznali w rozmowie z Polsat News, że "nie wszystkie procedury zostały doprowadzone do końca". W dniu, gdy dotarło do nich zgłoszenie o trudnej sytuacji 84-latka i 82-latki interweniowali w jeszcze innej sprawie i na tym skupili swoją uwagę.

 

ZOBACZ: Śmierć 5-miesięcznego dziecka. Sprawę bada prokuratura

 

Chociaż jeden z pracowników próbował dodzwonić się do lekarza rodzinnego seniorów, ostatecznie tego nie zrobił, ponieważ w słuchawce słyszał sygnał zajętości. Trwa postępowanie w tej sprawie.

wka/hlk/ polsatnews.pl, Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie