Nazistowskie złoto ukryte w Polsce? Podano lokalizację
28 ton nazistowskiego złota warte kilka miliardów złotych może znajdować się na terenie XVI-wiecznego pałacu pod Wrocławiem. Wskazuje na dziennik oficera SS, w którym odnotowano, że pod koniec II wojny światowej, skarb został ukryty w pałacowej studni.
Treść dziennika niemieckiego oficera SS Egona Ollenhauera, napisanego w ostatnich dniach II wojny światowej, została ujawniona kilka miesięcy temu przez Polsko-Niemiecką Fundację "Śląski Pomost".
Ollenhauer był pomocnikiem Guenthera Grundmanna, głównego konserwatora zabytków na Dolnym Śląsku w czasie II wojny światowej.
ZOBACZ: Czas na zwiedzanie Polski. Pomoc dla krajowej turystyki
W swoim dzienniku oficer, który był zaangażowany w ukrywanie nazistowskich skarbów, wskazuje 11 lokalizacji, w których pod koniec wojny Niemcy mieli ukryć zrabowane przez siebie skarby i dzieła sztuki. Mowa o nawet 260 ciężarówkach wypełnionych kosztownościami.
W kryjówkach oprócz złota i biżuterii mają znajdować się m.in. zaginione podczas wojny obrazy Botticellego, Rubensa, Cezanne'a, Carravagio, Moneta, Durera, Raffaela i Rembrandta.
ZOBACZ: Lista zwolenników nazizmu z Argentyny. Mogli ukrywać pieniądze zrabowane Żydom
Do tej pory lokalizacje podane w dzienniku pozostawały tajemnicą. Teraz ujawniono jedną z nich.
28 ton złota
Jednym z miejsc wskazanych w dzienniku ma być pałac w Roztoce niedaleko Wrocławia - poinformował Roman Furmaniak z Fundacji Śląski Pomost.
Pałac należący do arystokratycznego rodu Hochbergów, w czasie II wojny światowej pełnił funkcję składnicy dzieł sztuki dla zbiorów przywiezionych m.in. z Berlina, Wrocławia i Książa.
ZOBACZ: Twierdzą, że znaleźli "złoty pociąg". Zaczynają kopać
Roman Furmaniak wskazał, że na terenie pałacu może być ukryte 28 ton złota oraz biżuteria o wartości kilku miliardów złotych. Skarby mają być ukryte w głębokiej studni znajdującej się na terenie pałacu, która następnie została wysadzona w powietrze.
"Wysadzona, zasypana, wyrównana"
Według niego skarb obejmuje depozyty z banku Rzeszy we Wrocławiu oraz cenne przedmioty od bogatych Niemców zamieszkujących tamte tereny, którzy chcieli je ukryć w obawie przed nacierającą Armią Czerwoną.
"Dr. Grundmann i jego ludzie już odpowiednio przygotowali w parku tego pałacu tę głęboką studnię. Spuszczone/wysłane do jej dna zostały w skrzyniach: biżuteria, monety i sztaby, wiele z nich było uszkodzone, miały ślady postrzałowe. Po wszystkim studnia została wysadzona, zasypana i wyrównana" - czytamy w dzienniku.
"Po dostawie tych 28 ton żandarmi polowi zostali odesłani, miejsce ich pobytu "Boże czuwaj nad nimi" jest nieznane. Uszczelnienie, zasypanie i zabezpieczenie osiągnięto poprzez wysadzenie, jak zaplanowano w parku tej posiadłości - według planu i szkicu doktora Grundmanna" - napisano.
W rozmowie z kanałem "niezaleznatelewizja" na YouTube Furmaniak podkreślił, że autentyczność dziennika została potwierdzona przez kilku niezależnych ekspertów. Wytłumaczył również, że fundacja zdecydowała się upublicznić swoje ustalenia, bo chce nimi zainteresować polski rząd.
- Informowaliśmy polski rząd o całej sprawie. (...) Mieliśmy spotkania w ministerstwie, ale do tej pory nie doczekałem się właściwej odpowiedzi ze strony rządu jak zamierzają zająć się tą sprawą - powiedział.
Czytaj więcej