"Ostre dissy wpisują się w konwencję rapową". Bosak wyjaśnia nagranie Korwin-Mikkego

Polska
"Ostre dissy wpisują się w konwencję rapową". Bosak wyjaśnia nagranie Korwin-Mikkego
Polsat News

- Zdecydowanie widać, że lepsze "flow" ma Korwin-Mikke. W przypadku prezydenta była to próba wpasowania się w rapową konwencję, ale moim zdaniem nieudana - stwierdził Krzysztof Bosak poproszony przez Bogdana Rymanowskiego o komentarz do występów obu polityków w internetowym wyzwaniu "Hot16challenge2". Poseł Konfederacji był we wtorek gościem programu "Wydarzenia i Opinie".

- Korwin-Mikke pokazał duży dystans do siebie i przede wszystkim umiejętność płynnej melorecytacji. Poszło mu dużo lepiej i miał ciekawszy tekst, bo prezydent powtarzał 13 razy tę samą frazę, nie wiadomo po co - zauważył Bosak. - Tekst Korwina był bardziej urozmaicony i ciekawy - stwierdził.

 

- "Po wsadzeniu już za kraty ostatniego demokraty, socjalistów poszatkuję, bo to są zwyczajne szmaty". Rozumiem, że panu taki tekst się podoba? - dopytywał Rymanowski, przytaczając fragment utworu Korwin-Mikkego.

 

ZOBACZ: Prezydent Duda nagrał #Hot16Challenge2. Nominował premiera i Marylę Rodowicz

 

- Rym jest nie do końca udany, moim zdaniem lepiej pasowałoby "szuje" - stwierdził poseł Konfederacji. - Ale to już jest estetyka pana Korwin-Mikkego, on ten tekst, jak sądzę, układał sam. Na tyle, na ile go znam, wątpię, żeby ktoś mu to pisał. To dość dobrze wpisuje się w konwencję rapową, to znaczy dość ostrych "dissów", tekstów agresywnych. Ale to jest forma artystyczna - wyjaśnił.

 

- W konwencji rapowej taka retoryczna agresja jest sposobem pokazania wyższości nad kimś, z kim się konkuruje, natomiast nie ma to nic wspólnego z taką agresją rzeczywistą. Wydaje mi się, że w ostatnich dniach wiele osób krytykowało Korwin-Mikkego za ten rap, nie rozumiejąc właśnie, na czym polegają takie rapowe bitwy - oświadczył Bosak.

 

"Filosemityzm prezydenta jest doskonale znany"

 

- Pan krytykował nie tylko wykonanie, ale też tekst: "Prezydent Duda nawet rapując nie traci okazji do podkreślenia swej fascynacji judaizmem. Ciężki przypadek". Co pan miał na myśli? - pytał Rymanowski o wpis, jaki pojawił się w mediach społecznościowych na profilu jego gościa.

 

Bosak wyjaśnił, że nawiązywał do wpisu publicysty Jana Hartmana, który twierdzi, że powtarzana przez prezydenta fraza pochodzi z Talmudu - jednej z najważniejszych ksiąg judaizmu.

 

 

- Nie udało mi się potwierdzić tej informacji, dlatego usunąłem te wpisy, bo nie chciałbym nawet przypadkiem nikogo wprowadzić w błąd - przyznał polityk Konfederacji. - Filosemityzm prezydenta jest doskonale znany, natomiast rozmawiałem z moimi znajomymi, miłośnikami judaizmu i mówią, że to się być może pojawia w komentarzach do Talmudu, ale w samym Talmudzie nie ma tego fragmentu. Więc być może to jest prowokacja pana Hartmana obliczona na to, żeby się niektórzy bulwersowali - stwierdził.

 

Intensywne prace Sejmu

 

Bosak był też pytany o przewidywany termin wyborów prezydenckich, jako że w wyborach zaplanowanych na 10 maja był kandydatem Konfederacji. Polityk nie umiał jednak udzielić konkretnej odpowiedzi.

 

ZOBACZ: Bosak: żądamy uczciwych wyborów, kiedy nasze życie wróci do normy


- Ja jestem przedstawicielem opozycji, a to władza zdecyduje, kiedy będą wybory - podkreślił. - Opozycja tak pracuje, że marszałek (Sejmu, Ryszard) Terlecki bez podstawy regulaminowej zabiera głos i bezczelnie mówi, że poznamy poprawki w momencie głosowania - wyjaśnił Bosak. Mowa o poprawkach do ustawy o głosowaniu korespondencyjnym, które miał dzisiaj zaproponować rząd.

 

Wideo: Krzysztof Bosak w programie "Wydarzenia i Opinie"

  

- Czyli tak naprawdę znów pracujemy w ciemno nad prawem, które PiS znów przepycha w dość arogancki sposób. O ile ta ustawa, którą zaproponowali, może nie jest nawet najgorsza, to w tej chwili mamy wątpliwości co do poprawek, które są zapowiedziane. Zobaczymy, co tam się pokaże - powiedział poseł Konfederacji.

 

Dopytywany, czy rząd zapowiada wprowadzenie jakichś kontrowersyjnych zapisów, odparł, że zasadniczy problem polega na tym, że nie wiadomo, jak mają brzmieć te poprawki. - Jesteśmy stawiani w takiej sytuacji, że za kwadrans mają być głosowania i PiS mówi nam, że poznamy poprawki w momencie glosowania, czyli że dostajemy zero minut na analizę przepisów, nad którymi mamy głosować - tłumaczył.

 

"W normalnej firmie moglibyśmy oskarżyć szefostwo o mobbing"

 

- Chciałbym, żeby widzowie to wyraźnie usłyszeli, ponieważ to jest po prostu chamstwo - podkreślił Bosak. - Uniemożliwia nam się wykonywanie naszej pracy. Gdybyśmy pracowali w normalnej firmie, to moglibyśmy szefostwo oskarżyć o mobbing. Pracujemy w Sejmie, więc jedyne, co możemy zrobić, to poinformować wyborców, że z legislacji robi się po raz kolejny cyrk i PiS traktuje niepoważnie nasze państwo, ale do tego już się chyba wszyscy przyzwyczailiśmy - stwierdził.

 

ZOBACZ: Nowy projekt ws. wyborów. PiS chce przystąpić do trzeciego czytania

 

- Prawo na tym polega, że każdy szczegół jest ważny, więc moja rola jako posła, który dba o to, jak prawo wygląda, jest czepianie się szczegółów, można to tak nazwać. Po prostu robota przy tworzeniu prawa polega na tym, żeby każdy przecinek zbadać. Więc jeżeli ktoś nam narzuca taki sposób pracy, że mamy w ciągu zero minut decydować o tym, jak glosować nad poprawkami, to jest skrajnie niepoważne - zaznaczył.

 

Rozmowa z Bosakiem odbywała się kilkanaście minut przed zaplanowaną godziną głosowań w Sejmie. Po wznowieniu obrad posłowie partii opozycyjnych usiłowali doprowadzić do oddalenia głosowania; rozpoczęło się ono jednak przed godziną 21.

 

Dotychczasowe odcinki programu można obejrzeć tutaj.

bia/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie