- Jeżeli nie nastąpi jakakolwiek zmiana prawna terminu wyborów, to  w moim przekonaniu, w mojej ocenie prawnej, a mówię to jako adwokat Paweł Mucha, będziemy mieli w najbliższą sobotę i niedzielę ciszę wyborczą - powiedział w czwartek na antenie Radia Plus prezydencki minister. - To jest paradoksalna sytuacja - dodał. 

 

O sprawę został również zapytany na czwartkowej konferencji prasowej Jarosław Gowin. Polityk nie potrafił jednak odpowiedzieć, czy cisza wyborcza będzie obowiązywać.

 

"Nikt nie odwołuje tych wyborów, te wybory się nie odbędą"

 

- Nikt nie odwołuje tych wyborów, te wybory się nie odbędą - przypomniał. - Są zarządzone wybory, czekamy na ich termin, ale wiemy, że się nie odbędą wobec obstrukcji opozycji - podkreślił. - Nie dysponujemy też żadnymi przepisami, na podstawie których wybory mogłyby się odbyć - dodał.

 

O ciszę wyborczą został również zapytany kandydat Konfederacji na prezydenta Krzysztof Bosak. Polityk odpowiedział, że "będzie zadawać pytania PKW w tej sprawie". - Zobaczymy, jakie odpowiedzi uzyskamy - ocenił. - PKW jest organem nieszanowanym przez rządzących, ale jednak pracuje tam wielu urzędników, którzy przestrzegają prawa, a nie woli Kaczyńskiego i kolejnych dyrektyw z Nowogrodzkiej, gdzie mieści się faktyczne centrum zarządzania państwem - dodał. 

 

ZOBACZ: "Nacisk na przywrócenie roli PKW". Gowin o nowelizacji ustawy o głosowaniu korespondencyjnym

 

Portal Onet poinformował, że według nieoficjalnych informacji Państwowej Komisji Wyborczej, mimo przełożenia terminu wyborów, w najbliższą sobotę i niedzielę będzie formalnie obowiązywać cisza wyborcza.

 

Zgodnie z art. 107 Kodeksu wyborczego dotyczącym ciszy wyborczej w dniu głosowania i w jego przeddzień zabronione jest "prowadzenie agitacji wyborczej, w tym zwoływanie zgromadzeń, organizowanie pochodów i manifestacji, wygłaszanie przemówień oraz rozpowszechnianie materiałów wyborczych".

 

W trakcie ciszy wyborczej nie można też publikować sondaży wyborczych. Za naruszenie ciszy wyborczej grozi od 20 zł do 5 tys. zł kary, a w przypadku publikacji sondażu wyborczego grzywna może wynieść od 500 tys. zł do 1 mln zł.