"Ojciec potępiłby nawoływanie do bojkotu wyborów". Bartoszewski pisze do Tuska
"Mój ojciec, Władysław Bartoszewski zdecydowanie potępiłby nawoływanie do bojkotu zbliżających się wyborów prezydenckich, bo walcząc o wolną Polskę nie poddawał się w żadnej sytuacji" - napisał w liście otwartym do byłego premiera Donalda Tuska poseł PSL Władysław Teofil Bartoszewski.
List W. T. Bartoszewskiego to reakcja na oświadczenie Tuska, który we wtorek poinformował, że nie weźmie udziału w wyborach prezydenckich w Polsce, jeśli miałyby się odbyć 10 maja, i wezwał do ich bojkotu. Tusk powołał się m.in. na pamięć o Władysławie Bartoszewskim.
ZOBACZ: Tusk nie weźmie udziału "w procedurze głosowania". Tłumaczy dlaczego
"Często powtarzamy to słynne zdanie profesora Bartoszewskiego, że jak nie wiesz, jak się zachować, to zachowaj się przyzwoicie" - mówił, dodając, że w jego przekonaniu przyzwoitość nie pozwala na wzięcie udziału w tym "procederze".
"Ojciec potępiłby nawoływanie do bojkotu wyborów"
"Ojciec zdecydowanie potępiłby nawoływanie do bojkotu zbliżających się wyborów prezydenckich, bo walcząc o wolną Polskę nie poddawał się w żadnej sytuacji" - oświadczył poseł Bartoszewski w liście opublikowanym na Twitterze.
Napisał w nim o wysiłkach, które jego ojciec jako działacz PSL podejmował pomimo terroru komunistycznego, przekonując Polaków, aby wzięli udział w referendum ludowym w 1946 roku, a potem w wyborach.
"Działacze partii byli prześladowani, aresztowani, więzieni, a nawet zabijani, dotyczyło to nawet kandydatów na posłów do Sejmu. Po sfałszowanym w czerwcu 1946 roku referendum wszyscy byli świadomi, że komunistyczne władze nie dopuszczą do wolnych wyborów. Pomimo to mój ojciec prowadził, przez następne pół roku, nieustanną walkę wyborczą i był niestrudzonym mówcą na wiecach, które gromadziły tysiące Polaków" - podkreślił poseł PSL.
Mój list otwarty do @donaldtusk. pic.twitter.com/aE1tjl4GXP
— Władysław T. Bartoszewski (@WTBartoszewski) April 29, 2020
"Rozumiem przyzwoitość jako walkę w słusznej sprawie do samego końca"
Jak zaznaczył, jego ojciec działał do końca, mimo że wiedział, iż porażka jest nieuchronna, bo komuniści sfałszują wybory. "Bardzo chciał głosować w wyborach parlamentarnych w styczniu 1947 roku, jednak nie mógł tego zrobić nie dlatego, że je zbojkotował, tylko dlatego, że był przetrzymywany przez 18 miesięcy bez postawienia mu zarzutów w piwnicy Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (dziś znajduje się w tym budynku Ministerstwo Sprawiedliwości)" - napisał W. T. Bartoszewski.
"Rozumiem przyzwoitość jako walkę w słusznej sprawie do samego końca i w zbliżających się wyborach prezydenckich zagłosuję na Władysława Kosiniaka-Kamysza. Gdy zło się szerzy, jeszcze bardziej trzeba walczyć o dobro" - wskazał poseł ludowców.
ZOBACZ: Kosiniak-Kamysz o apelu Tuska: mam inną miarę przyzwoitości
Na wstępie zwrócił uwagę Tuskowi, że cytowane przezeń słowa wypowiedział poeta Antoni Słonimski, przyjaciel jego ojca.
Władysław Bartoszewski - pisarz, historyk, więzień KL Auschwitz, pracownik BIP KG AK, działacz Rady Pomocy Żydom "Żegota", uczestnik Powstania Warszawskiego; po wojnie więziony przez władze komunistyczne; w niepodległej Polsce minister spraw zagranicznych, orędownik dialogu polsko-niemieckiego i polsko-żydowskiego, zmarł w Warszawie przed pięcioma laty.