Minister apeluje o oszczędzanie wody​. "Druga połowa marca to niemal zerowe opady"​

Polska
Minister apeluje o oszczędzanie wody​. "Druga połowa marca to niemal zerowe opady"​
Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej
Minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej zaapelował o oszczędzanie wody

- Wody pitnej nam nie zabraknie, jednak należy ją oszczędzać - podkreślił minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej Marek Gróbarczyk. Dodał, że "to sytuacja bezprecedensowa w historii Polski". - Takiej zimy nie było od 150 lat, czyli od kiedy rozpoczęły się pomiary - mówił.

- Styczeń to był najbardziej suchy miesiąc, nie było w ogóle wód roztopowych. Druga połowa marca to niemal zerowe opady, to pięć milimetrów słupa opadów w przeciągu 10 dni - zaznaczył Gróbarczyk w poniedziałek w RMF FM.


Minister zaapelował o oszczędzanie wody. - Nie może być marnotrawiona, ale nie może być też luksusem, na który nikt sobie nie pozwoli - podkreślił.

 

ZOBACZ: "Aby zażegnać suszę, przez trzy miesiące musiałby padać deszcz"


Powiedział, że obecna sytuacja hydrologiczna nie zaskoczyła resortu, gdyż już na początku tego roku informował on, że w roku 2020 w Polsce może dojść do suszy.


Gróbarczyk poinformował też, że resort prowadzi wszelkie możliwe działania, aby jej przeciwdziałać. - Już uruchomiono przetargi, trwają w poszczególnych dyrekcjach Wód Polskich, na budowę dodatkowych jazów - dodał.


"Czeka nas jedna z największych susz w historii Polski"

 

W niedzielę hydrolog, wiceprezes PAN prof. Paweł Rowiński również alarmował, że "jeśli nie pojawią się regularne opady deszczu, latem może nas czekać jedna z największych susz w historii Polski".

 

Do takiej sytuacji przyczyniły się niskie opady spowodowane zmianami klimatu i nieodpowiednie zarządzanie dostępnymi, ograniczonymi zasobami wody.

 

W ocenie Rowińskiego mamy już teraz symptomy najgorszego rodzaju suszy określanej mianem suszy hydrologicznej. Jej wyznacznikiem jest bardzo niski stan wód w rzekach oraz obniżanie lustra wód gruntowych.

 

- Stan wody na Wiśle jest nawet niższy niż w analogicznym okresie w ubiegłym roku - dodaje. Z reguły na wiosnę stan wód był wyższy - wraz z podniesieniem się temperatur topniały śniegi w górach. Tylko że tegoroczna zima była bardzo ciepła i spadło bardzo niewiele śniegu; głównie w najwyższych partiach gór, a na pozostałym obszarze Polski w ogóle. Nie ma co się więc topić i spływać rzekami - mówił prof. Rowiński.

 

"Sytuacja wygląda dziś dramatycznie"

 

Nie tylko stan rzek jest alarmujący. Prof. Rowiński wskazuje również na wilgotność gleby na terenie Polski. - Sytuacja wygląda już dziś dramatycznie - podkreślił.

 

W skali wilgotności gleb od 0 do 100 procent, gdzie 100 to największe nasycenie gleby wodą, obecnie w Polsce w wielu miejscach spadło ono do poniżej 30 proc. - Tymczasem 30-40 proc. wskazuje na deficyty wody w strefie korzennej roślin - zaznaczył.

 

ZOBACZ: Grozi nam największa susza od 100 lat. "Bardzo niekorzystne" prognozy IMGW

 

Niestety, zjawiska suszy nie da się w łatwy i szybki sposób zażegnać. - Można to zrobić tylko stosując długofalowe działania, które skutki suszy zminimalizują. Należy pamiętać, że susze są zjawiskiem co prawda naturalnym, ale ich regularność od 2018 r. w Polsce jest m.in. spowodowana globalnymi zmianami klimatu, do których przyczynia się człowiek - wskazał naukowiec.

 

Retencjonowanie kluczowe, by skutecznie walczyć z suszą

 

Sytuacji nie ułatwia nieodpowiedni model gospodarowania zasobami wodnymi. - Retencjonujemy, czyli zatrzymujemy w miejscu gdzie pada, za mało wody opadowej, bo zaledwie 6,5 proc. Tymczasem jest to kluczowe, aby skutecznie walczyć ze zjawiskiem suszy - podkreślił badacz.

 

Retencja może wyglądać różnie. To m.in. sprzyjanie terenom podmokłym, bagnom, tworzenie oczek wodnych, stawów. To również unikanie zbyt intensywnej melioracji pól. Prof. Rowiński jest zwolennikiem dużej liczby mniejszych zbiorników wodnych niż kilku większych.

 

ZOBACZ: Trzaskowski: latem warszawiacy będą musieli oszczędzać wodę, szykuje się historyczna susza

 

- Wodę można zatrzymywać również w miastach. Mowa tu o "miastach gąbkach", czyli takim modelu miast gdzie jest mało betonu a dużo zieleni i drzew, które na dłużej zatrzymują wodę zamiast odprowadzać ją na zewnątrz" - wskazał.

 

Na razie w wodociągach nie brakuje wody. - Ale jest to zagrożenie coraz bardziej realne. Ograniczenia w dostępie do wody bieżącej wprowadzono w ubiegłym roku na przykład w Skierniewicach. Taki scenariusz może powtórzyć się w kolejnych miastach, zwłaszcza tam, gdzie jest tylko jedno miejsce poboru wody. W lepszej sytuacji są większe miasta, gdzie woda czerpana jest ze źródeł gruntowych i powierzchniowych - podkreślił.

ac/zdr/luq/ PAP, polstanews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie