Zagadkowe doniesienia o stanie zdrowia Kim Dzong Una. "Nikt nie wie, gdzie jest prawda"

Świat
Zagadkowe doniesienia o stanie zdrowia Kim Dzong Una. "Nikt nie wie, gdzie jest prawda"
PAP/EPA/KCNA
Ekspert zapewnia, że w Korei Północnej "nic poważnego się nie dzieje"

"Kim Dzong Un jest w stanie wegetatywnym" - podał tokijski magazyn "Shūkan Gendai". Z kolei hongkońska stacja telewizyjna HKSTV poinformowała o śmierci przywódcy Korei Północnej. Tym rewelacjom zaprzeczają południowokoreańskie źródła cytowane przez agencję Reutera - według nich Kim dochodzi do siebie po operacji serca. Wątpliwości w rozmowie z polsatnews.pl rozwiewa politolog dr Nicolas Levi.

"Shūkan Gendai" powołuje się na relację domniemanego członka chińskiej grupy lekarzy, wysłanej do Korei Północnej. Eksperci mieli pomóc w leczeniu koreańskiego przywódcy. Informację o wysłaniu zespołu ekspertów do Korei Północnej 23 kwietnia, agencja Reutera potwierdziła w kilku niezależnych źródłach.

 

ZOBACZ: Stan zdrowia Kim Dzong Una. Chiny miały wysłać wsparcie

 

Według źródła magazynu, przywódca Korei Północnej musiał przejść pilną operację serca, po tym, jak poczuł się źle podczas jednej z wycieczek po kraju. "Koreańskie władze natychmiast wysłały prośbę o wsparcie do Chin, ale operację musieli przeprowadzać lokalni lekarze" - podaje magazyn. Zabieg miał zakończyć się niepowodzeniem, a Kim Dzong Un, według relacji rozmówcy, znalazł się w stanie wegetatywnym.

 

"HKSTV (Hong Kong Satellite Television) informuje o śmierci przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una. Na razie nie ma potwierdzenia ze strony Stanów Zjednoczonych. Zaufane źródło w Korei Południowej mówi, że jeżeli rzeczywiście nie żyje/jest podłączony do aparatury podtrzymującej życie, to postarają się zachować ciszę radiową tak długo, jak to tylko możliwe" - napisał na Twitterze dziennikarz Adam Housley, dodając, że władze KRLD obawiają się zamachu stanu.

 

 

Reuters przedstawia inną wersję

 

Zupełnie inną relację przedstawia Reuters, który powołując się na własne źródła w Korei Południowej poinformował, że Kim żyje i prawdopodobnie niedługo ponownie pojawi się w na oficjalnych uroczystościach. Z informacji przekazanych agencji wynika, że przywódca dochodzi do siebie po operacji serca.

 

Spekulacje o złym stanie zdrowia koreańskiego przywódcy pojawiły się 20 kwietnia. Telewizja CNN informowała, opierając się na źródłach w amerykańskiej administracji, że Kim Dzong Un jest w poważnym stanie  po przejściu poważnej operacji chirurgicznej.

 

W czwartek prezydent Donald Trump powiedział podczas konferencji prasowej w Białym Domu, że według posiadanych przez niego informacji spekulacje w mediach na temat pogarszającego się zdrowia Kim Dzong Una nie mają faktycznych podstaw.

 

"Nikt nie wie, gdzie jest prawda"

 

- Fakt, że wszystkie źródła są tak niespójne oznacza, że nikt nie wie gdzie jest prawda. Zdecydowanie najbardziej zaufałbym źródłom japońskim, nawet bardziej niż południowokoreańskim. Trzeba wiedzieć, że w Korei Północnej mieszkają Koreańczycy, którzy wyemigrowali z Japonii po wojnie w latach 60-tych. To oni mają najwięcej informacji na temat spraw wewnętrznych - mówi polsatnews.pl doktor Nicolas Levi adiunkt w Instytucie Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych Polskiej Akademii Nauk, autor 7 książek związanych z Półwyspem Koreańskim. Zapewnia jednak, że ostrożnie podchodziłby do doniesień "Shūkan Gendai", dodając, że taka sytuacja "byłaby bardzo mało prawdopodobna".

 

- Drugie najpewniejsze źródło to źródła chińskie. W przypadku HKSTV mówimy o źródłach powiązanych z Hong Kongiem, ale nie z Chinami kontynentalnymi. Najlepiej byłoby sprawdzić źródła chińskie, ale one o niczym nie informują. Oznacza to, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje w Korei Północnej - dodaje.

 

 

Ekspert zapewnia, że "w żadnym wypadku nie zaufałby źródłom amerykańskim". - Już w przeszłości wiele razy słyszeliśmy, że dany polityk Korei Północnej nie był widziany, zmarł, a po paru tygodniach pojawiał się się ponownie - przypomina.

 

- Nawet jeśli byłaby sytuacja, że Kim Dzong Un znalazłby się w stanie wegetatywnym, to elity północnokoreańskie, tak jak w przypadku śmierci Kim Dzong Ila i Kim Ir Sena mają już przygotowany plan "w razie co". Kiedy Kim Ir Sen zmarł nagle w lipcu 1994 r. to wtedy kraj zamknął się na trzy lata - dodaje ekspert.

 

Władza zostanie w rodzinie

 

W opinii Nicolasa Leviego władza pozostanie w "rodzinie Kimów". Ma to związek z rosnącą pozycją siostry Kim Dzong Una - Kim Jo Dzong.

 

- To osoba, która mimo swojego młodego wieku jest już zaznajomiona z północnokoreańskimi meandrami politycznymi. Regularnie była widziana na spotkaniach z dyplomatami, spotykała się z osobami reprezentującymi chińskie firmy, jako przedstawiciel strony koreańskiej. Wiemy, że piastuje też szefową Departamentu Propagandy i Agitacji. Zna ten system od wewnątrz, zna języki obce, ma kontakty. Ma całą potrzebną wiedzę teoretyczną. Jedyne pytanie, na które nie znam odpowiedzi, to jak zostanie przyjęta kobieta-dyktator - mówi doktor.

 

Levi wskazuje, że choć historia zna mało przypadków, gdy to kobieta oficjalnie stoi na czele państwa, to wiele żon dyktatorów posiadało większą wiedzę na temat rządzenia niż sami przywódcy. - Była żona Kim Ir Sena, Kim Sung Ae, miała w latach 70-tych większą władzę od samego Kim Ir Sena. Tę informację potwierdzili w rozmowie ze mną północnokoreańscy uchodźcy. Podobna sytuacja miała miejsce w Albanii. Wielu historyków uważa, że zamiast Envera Hodży prawdziwą władzę sprawowała jego żona Nexhmije Hodża - podsumowuje Levi.

bas/ polsatnews.pl, "Shūkan Gendai", HKSTV
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie