19 kandydatów na prezydenta. Nie wszyscy zebrali wymaganą liczbę podpisów

Polska
19 kandydatów na prezydenta. Nie wszyscy zebrali wymaganą liczbę podpisów
PAP/Darek Delmanowicz
Wybory prezydenckie zaplanowane są na 10 maja

O północy z czwartku na piątek minął termin zgłaszania kandydatów na prezydenta. Łącznie, w PKW swoje zgłoszenia złożyło 19 kandydatów. Jak informuje rzecznik PKW Tomasz Grzelewski, nie wszyscy kandydaci zebrali wymagane do rejestracji 100 tys. podpisów.

Łącznie w PKW złożono zgłoszenia 19 kandydatów - jako pierwszy, jeszcze w lutym, zrobił to prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz; złożył on 180 tys. podpisów. Kandydaturę Kosiniaka-Kamysza PKW zarejestrowała na początku marca.

 

Zgłoszenia i niezbędne do rejestracji podpisy złożyli w PKW także: niezależny kandydat na prezydenta Szymon Hołownia (150 tys. podpisów), kandydatka KO Małgorzata Kidawa-Błońska (500 tys. podpisów), kandydat Lewicy Robert Biedroń (285 tys. podpisów), kandydat Konfederacji Krzysztof Bosak (300 tys. podpisów) oraz ubiegający się o reelekcję prezydent Andrzej Duda (2 mln 200 tys. podpisów).

 

ZOBACZ: Komisja Europejska o wyborach prezydenckich w Polsce

 

Jak wynika z danych PKW, zgłoszenia złożyli także: Piotr Stanisław Bakun, Sławomir Grzywa, Leszek Samborski, Grzegorz Sowa, Jan Zbigniew Potocki, Kajetan Pyrzyński, Stanisław Żółtek, Marek Jakubiak, Romuald Starosielec, Mirosław Piotrowski, Waldemar Witkowski, Andrzej Voigt oraz Paweł Tanajno.

 

Odwołanie do Sądu Najwyższego

 

Rzecznik PKW Tomasz Grzelewski poinformował, że nie wszyscy z tych kandydatów zebrali wymagane do rejestracji 100 tys. podpisów. Według informacji PKW nie udało się to siedmiu kandydatom. 

 

Rzecznik PKW przekazał, że Komisja będzie teraz dokonywać weryfikacji podpisów. Jeżeli będzie ich mniej, niż 100 tysięcy - PKW wyda decyzję o odmowie rejestracji kandydata.

 

Leszek Samborski, jeden z kandydatów, który nie zebrał wymaganych 100 tys. podpisów, powiedział, że w przypadku odmowy rejestracji jego kandydatury przez PKW, odwoła się od tej decyzji do Sądu Najwyższego. Podkreślił, że zbieranie podpisów i prowadzenie kampanii wyborczej w warunkach epidemii jest "obrazą prawa i konstytucji".

 

ZOBACZ: Hołownia: wybory w terminie to efekt "odklejenia się rządzących od rzeczywistości"

 

- Prawo wyborcze mówi, że kandydaci prowadzą kampanię wyborczą na równych warunkach, a wybory są powszechne - w sytuacji, gdy ludzie nie mogą wychodzić z domu, trudno mówić o powszechności wyborów - mówił.

 

O zamiarze złożenia skargi na ewentualną odmowną decyzję PKW powiedział również Jan Zbigniew Potocki. - Niestety, z uwagi na epidemię nie udało się zebrać 100 tys. podpisów, odwołaliśmy bardzo dużo spotkań wyborczych. Nie można wykonać czegoś, co jest niewykonalne - mówił.

 

"Teraz nikt nie będzie biegał po ulicach i zbierał podpisów"

 

Wcześniej, jeden z kandydatów, Sławomir Grzywa, nie zebrał wymaganej liczby podpisów do rejestracji swego komitetu - miał poprawne 753 podpisy, przy wymaganych co najmniej 1000. Odwołał się jednak do sądu od uchwały PKW, która odmówiła w takiej sytuacji rejestracji komitetu wyborczego. W poniedziałek Sąd Najwyższy, rozpatrując skargę pełnomocnika wyborczego Sławomira Grzywy, uznał, że zebranie brakującej liczby podpisów pod wnioskiem o utworzenie komitetu wyborczego kandydata na prezydenta było nierealne ze względu na stan zagrożenia epidemicznego. Uwzględnienie skargi oznaczało, że komitet wyborczy Sławomira Grzywy został zarejestrowany.

 

ZOBACZ: Premier: nie widzę powodu, żeby wybory prezydenckie się nie odbyły

 

- SN wypowiadał się w tej konkretnej sprawie, ale skoro uznał, że nierealne było zebranie tysiąca podpisów i to ponad tydzień temu, to tym bardziej wydaje się, że obecnie jest to niemożliwe. To nie ma bezpośredniego przełożenia na decyzje władz co do terminu wyborów, ale SN wskazuje tu bardzo dobitnie na nierealność takiego wymogu i chyba to widzimy wszyscy, że teraz nikt nie będzie biegał po ulicach i zbierał 100 tys. podpisów - zaznaczył rzecznik prasowy SN sędzia Michał Laskowski.

 

Wybory prezydenckie zaplanowane są na 10 maja; jeśli żaden z kandydatów nie uzyska ponad połowy ważnie oddanych głosów, 24 maja odbędzie się druga tura wyborów. Opozycja apeluje o zmianę daty wyborów i kalendarza wyborczego. Na początku tygodnia premier Mateusz Morawiecki mówił, że nie ma powodu, by przesuwać wybory prezydenckie.

 

Jedyną możliwością przełożenia wyborów jest wprowadzenie w Polsce jednego z trzech stanów nadzwyczajnych: stanu wojennego, stanu wyjątkowego lub stanu klęski żywiołowej.

dk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie