Już 281 śmiertelnych ofiar koronawirusa w Wielkiej Brytanii. Johnson przewiduje kolejne restrykcje

Świat
Już 281 śmiertelnych ofiar koronawirusa w Wielkiej Brytanii. Johnson przewiduje kolejne restrykcje
PAP/EPA/NEIL HALL
Johnson ostrzegł, że możliwość wychodzenia na zewnątrz może być utrzymana tylko wtedy, gdy ludzie będą postępować odpowiedzialnie i utrzymywać odległość co najmniej dwóch metrów od siebie

Kolejnych 48 osób zmarło w Wielkiej Brytanii z powodu koronawirusa - poinformowało w niedzielę popołudniu brytyjskie ministerstwo zdrowia. Tym samym liczba zgonów wzrosła do 281. Premier Boris Johnson ostrzegł w niedzielę po południu, że jeśli ludzie nie będą przestrzegać zaleceń dotyczących utrzymywania dystansu społecznego, konieczne będzie wprowadzenie dalszych, bardziej restrykcyjnych działań.

Nowe zgony z powodu koronawirusa miały miejsce w ciągu ostatniej doby w każdej części składowej Zjednoczonego Królestwa - 37 w Anglii, 7 w Walii, 3 w Szkocji i 1 w Irlandii Północnej.

 

Jeśli chodzi o łączny dotychczasowy bilans epidemii, to najwięcej - 257 - osób zmarło w Anglii, 12 w Walii, 10 w Szkocji, zaś w Irlandii Północnej - dwie.

 

Najmłodsza i najstarsza ofiara

 

Wśród 48 nowych ofiar śmiertelnych koronawirusa w Wielkiej Brytanii są osoby w wieku 18 i 102 lat - poinformowały w niedzielę wieczorem brytyjskie media. To najprawdopodobniej odpowiednio najmłodsza i najstarsza osoba zmarła po zakażeniu SARS-CoV-2 w tym kraju.

 

ZOBACZ: Rosyjscy oligarchowie wykupują respiratory. Urządzają w domach prowizoryczne kliniki

 

Brytyjskie ministerstwo zdrowia podało również, że liczba wykrytych zakażeń zwiększyła się z 5018 do 5683. Dotychczas testom na obecność koronawirusa poddano ponad 78,3 tys. osób.

 

W ubiegłą niedzielę informowano o 1372 przypadkach zakażenia i 35 zgonach z powodu koronawirusa, co oznacza, że w ciągu tygodnia liczba zakażeń potroiła się, a zgonów – wzrosła siedmiokrotnie.

 

Tłumy w parkach i nadmorskich kurortach

 

W niedzielę brytyjskie media pokazywały, że mimo rządowych zaleceń, by unikać przemieszczania się i kontaktów z innymi ludźmi, o ile nie jest to absolutnie niezbędne, tłumy wyszły do parków, a nawet pojechały do nadmorskich miejscowości wypoczynkowych, korzystając ze słonecznej pogody.

 

Podczas codziennej konferencji prasowej na temat walki z koronawirusem Johnson podkreślił, że ludzie muszą stosować się do zaleceń dotyczących dystansu społecznego, bo w przeciwnym razie rząd będzie musiał podjąć dalsze działania. Zasugerował, że decyzje w tej sprawie mogą zapaść w ciągu najbliższych 24 godzin.

 

- Nie chcę tego robić, starałem się wyjaśnić korzyści dla zdrowia publicznego ze świadomości, że można wyjść na zewnątrz - powiedział Johnson. - Dla dobrego samopoczucia psychicznego i fizycznego ludzi jest bardzo ważne, aby mogli wyjść na zewnątrz i ćwiczyć. Dlatego parki i otwarte przestrzenie są absolutnie niezbędne - wyjaśnił, przypominając, że nie każdy ma do dyspozycji prywatną, otwartą przestrzeń.

 

Restrykcje jak w innych krajach w Europie?

 

Ostrzegł zarazem, że możliwość wychodzenia na zewnątrz może być utrzymana tylko wtedy, gdy ludzie będą postępować odpowiedzialnie i utrzymywać odległość co najmniej dwóch metrów od siebie. - Jeśli nie możemy tego zrobić, obawiam się, że będziemy musieli podjąć bardziej zdecydowane działania - powiedział. Zapytany, co dokładnie ma na myśli, zasugerował, że konieczne mogą być takie restrykcje jak w innych krajach europejskich.

 

ZOBACZ: Kolejne potwierdzone przypadki zakażenia koronawirusem

 

Podczas konferencji Johnson oraz minister ds. społeczności i samorządów lokalnych Robert Jenrick potwierdzili wcześniejsze zapowiedzi, że od początku przyszłego tygodnia publiczna służba zdrowia zacznie wysyłać listy do 1,5 miliona najbardziej podatnych na zakażenie osób - starszych oraz cierpiących na inne schorzenia - aby przez najbliższe 12 tygodni nie wychodzili z domów bądź domów opieki.

Jenrick wyraził nadzieję, że pierwsze dostawy żywności i lekarstw do tych osób rozpoczną się pod koniec przyszłego tygodnia.

 

Od piątku zamknięte szkoły i restauracje

 

W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa wszystkie brytyjskie szkoły i przedszkola zostaną zamknięte od piątku aż do odwołania - ogłosił w środę po południu premier Boris Johnson. Wcześniej podobne decyzje podjęły władze Szkocji, Walii i Irlandii Północnej.

 

Natomiast w piątek po południu rząd nakazał zamknięcie tak szybko, jak to możliwe, wszystkich pubów, klubów, restauracji, kin, muzeów, siłowni i wszelkich miejsc rozrywki, by zatrzymać epidemię koronawirusa. Jednocześnie ogłosił kolejny pakiet pomocy dla gospodarki.

 

Pakiet pomocy gospodarczej ma być ukierunkowany przede wszystkim na ratowanie miejsc pracy. Zgodnie z planem ogłoszonym przez ministra finansów Rishiego Sunaka, rząd sfinansuje w 80 proc. - do kwoty 2500 funtów miesięcznie - pensje pracowników, którzy z powodu epidemii nie mogą pracować.

 

Koronawirus w W. Brytanii już od miesiąca

 

Premier Boris Johnson wyjaśnił, że potrzebne jest wzmożenie walki z epidemią. Zapowiedział, że to czy lokale pozostają zamknięte będzie rygorystycznie kontrolowane pod groźbą odebrania licencji. Mają być one nieczynne do odwołania, choć co miesiąc sytuacja będzie poddawana ocenie.

 

ZOBACZ: 80 proc. Brytyjczyków zarazi się koronawirusem. Hospitalizacji może wymagać 7,9 mln ludzi

 

Johnson i Sunak przyznali, że zamknięcie tysięcy miejsc rozrywki będzie miało potężny wpływ na brytyjską gospodarkę, która już teraz odczuwa skutki koronawirusa i z której od kilku dni codziennie napływają informacje o kolejnych zwolnieniach bądź redukcjach płac.

 

Koronawirus w Wielkiej Brytanii zaczął się rozprzestrzeniać jeszcze w lutym.

bia/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie