Kolejny dzień kwarantanny rodziny reportera Polsat News. Wizyta lekarza i policji
"Osoby, które przebywają na kwarantannie mogą w każdej chwili spodziewać się wizyty lekarza pogotowia oraz policji. Wychodzenie z domu nie jest wskazane" - pisze reporter Polsat News Juliusz Głuski, który od kilku dni przebywa z całą rodziną na kwarantannie.
W czwartym dniu kwarantanny mieliśmy wizytę lekarza pogotowia, który ubrany był w specjalny strój, niczym z filmu katastroficznego. Wypełniliśmy ankiety z naszymi danymi osobowymi oraz ankiety dla dzieci. Następnie pobrano nam wszystkim wymaz z gardła. Ten materiał trafić miał później do sanepidu, który zbada, czy jesteśmy nosicielami koronawirusa. Całe wizyta trwała około 10 minut. Lekarz poinformował nas, że nie wie, kiedy będą znane wyniki. Nie powiedział nam też, czy można się tego dowiedzieć pod jakimś konkretnym numerem telefonu. W sanepidzie od wczoraj nikt nie odbiera telefonu. Próbowaliśmy dzwonić na wszystkie podane nam kilka dni temu numery. Znów musimy uzbroić się w cierpliwość.
Nie mamy nadal żadnych objawów, ani temperatury, co może świadczyć, że nie jesteśmy zainfekowani. Takie też było zapewnienie ze strony lekarza pogotowia, ale póki nie poznamy wyniku, będzie nam towarzyszyć zrozumiały stres.
ZOBACZ: "Wakacje kredytowe". Banki chcą dać odpocząć klientom od rat
Mieliśmy też wczoraj jeszcze jedną wizytę. Tym razem goście już nie chcieli wchodzić do środka. Domofonem zadzwonił do nas policjant z miejscowej komendy. Zapytał jakie osoby są w domu i czy nie kontaktowaliśmy się z nikim.
ZOBACZ: Pasażerowie "uwięzieni" w pociągu. Podejrzenie zarażenia koronawirusem
Teraz możemy się spodziewać jeszcze wizyty osoby, która dostarczy nam zaświadczenie o kwarantannie. Nie wiemy nadal, czy będzie to policja, pogotowie, czy sanepid. Cierpliwie czekamy.