Chory na nowotwór poniżony w ZUS. "Nie wykluczamy nagany"

Polska
Chory na nowotwór poniżony w ZUS. "Nie wykluczamy nagany"
Zdjęcie ilustracyjne, fot. Polsat News

63-letni pacjent z nowotworem zgłosił do oddziału ZUS w Bielsku-Białej. Po godzinie oczekiwania przed gabinetem, postanowił zapukać i zapytać, czy może zostać przyjęty. Lekarka orzeczniczka wyprosiła go, a później kazała mu na głos odczytać informację z kartki na drzwiach, że to lekarz wzywa do gabinetu. - To nigdy nie powinno się wydarzyć - przyznała rzeczniczka prasowa śląskiego ZUS.

Chorujący na nowotwór płuc 63-letni mieszkaniec Cieszyna zgłosił w ubiegły czwartek do oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Bielsku-Białej, gdzie chciał załatwić sprawę związaną z orzeczeniem renty. Przez godzinę czekał pod gabinetem lekarki orzeczniczki, w którym nie było nikogo innego poza nią.

 

W końcu mężczyzna postanowił zapukać, by zapytać, czy może zostać przyjęty. Lekarka wyprosiła go z gabinetu pytając, "czy potrafi czytać, bo na drzwiach znajduje się informacja, że to lekarz woła do gabinetu". 

 

Musiał czytać na głos "że to lekarz woła do gabinetu"

 

Kobieta po chwili wyszła z gabinet i oddaliła się. Wracając podeszła do pacjenta i kazała mu przeczytać na głos - w obecności innych osób - informację umieszczoną na drzwiach. Stwierdziła, że jeśli tego nie zrobi, to będzie nadal czekać, aż wezwie do gabinetu kolejnego pacjenta.

 

ZOBACZ: Wyciek danych ponad 45 tys. płatników z ZUS. Prokuratura oskarża

 

Żona chorego mężczyzny, która opisała całą sytuacje na Facebooku, wyjaśniła, że choć początkowo mężczyzna odmówił, to w końcu zmienił zdanie, bo chciał w końcu zostać przyjęty. Żona chorego była zbulwersowana sytuacją: - To brak szacunku dla człowieka i poniżenie osoby chorej.

 

ZUS: to karygodne zachowanie

 

Po ukazaniu się informacji w mediach wyjaśnieniem sprawy zajął się śląski ZUS. Potwierdzono, że opisane zdarzenie rzeczywiście miało miejsce. - To karygodne zachowanie - powiedziała w rozmowie z polsatnews.pl Beata Kopczyńska, rzecznik prasowy regionu śląskiego ZUS.

 

Pacjent został przeproszony przez lekarkę i dyrektora oddziału ZUS w Bielsku-Białej. To jednak nie kończy sprawy.

 

ZOBACZ: Odprowadzali składki, ale emerytury z ZUS im się nie należą - są za starzy

 

Dyrektor ZUS przeprowadził już rozmowę dyscyplinującą z orzeczniczką i zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji zgodnych z przepisami kodeksu pracy. Na podjęcie decyzji o karze Zakład ma 14 dni. 

 

Lekarce grozi nagana

 

- Nie wykluczamy nagany - przyznała Beata Kopczyńska. Dodała, że to dość surowa kara zwłaszcza, że to była pierwsza skarga na lekarkę. Lekarka tłumaczyła, że była zdenerwowana, bo pomimo informacji na drzwiach gabinetu, że należy poczekać na wezwanie, pacjenci wchodzą bez pytania, co może być niekomfortowe dla tych, którzy akurat są badani. 

 

Przełożeni jednoznacznie uznali, że to lekarki nie tłumaczy. - To nigdy nie powinno się wydarzyć - podkreśliła rzecznika prasowa śląskiego ZUS.

grz/ml/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie