Stracą wolność, lecz ocalą głowy. Szczęśliwy finał sprawy krów z Deszczna

Polska
Stracą wolność, lecz ocalą głowy. Szczęśliwy finał sprawy krów z Deszczna
Polsat News
Szczęśliwy finał sprawy krów z Deszczna

- Zwierzęta będą miały swój ostateczny, stały dom, swój azyl i miejsce, w którym dożyją spokojnej starości - powiedział Bartosz Krieger, inspektor Biura Ochrony Zwierząt. Większość z liczącego blisko 200 krów stada, po wielu miesiącach niepewności, trafiło do rolnika z Lipek Wielkich, odległych o kilkanaście kilometrów od Deszczna. - Ta corrida trochę mnie zmęczyła - przyznał nowy opiekun stada.

Sprawa krów z Deszczna ciągnęła się od kilku lat. Zwierzęta pasły się na polach rolników. Bez pomocy człowieka musiały sobie radzić ze zdobywaniem pokarmu i przetrwaniem zimy. Przystosowały się do tego znakomicie, ale z roku na rok stawały się coraz większym problemem dla mieszkańców gminy Deszczno. 

 

ZOBACZ: Wraca sprawa krów z Deszczna. Zwierzęta znów są bezdomne

 

W pewnym momencie pojawił się pomysł, aby trafiły pod nóż. Ostatecznie znalazły bezpieczne schronienie, choć sytuacja była niepewna do ostatniej chwili.

 

"Ta corrida trochę mnie zmęczyła"

 

- Zapewnimy im przede wszystkim stabilne karmienie. Jednak ta corrida trochę mnie zmęczyła - powiedział Mariusz Myszkowski, nowy opiekun stada. 

 

Dotychczasowy właściciel krów, nie chciał ich oddać. - Jestem zażenowany całą sytuacją. W asyście policji wymusili to na mnie, bo nie chciałem się zgodzić na te czynności - mówił były właściciel stada Grzegorz Piotrowski.

 

Ciężarówki do transportu zwierząt wykonały cztery kursy, na polach w okolicach Deszczna pozostały już tylko byki. Dołączą do reszty stada w przyszłym tygodniu.

 

- Krowy nie zostaną wykorzystane do pozyskiwania cieląt lub mleka - informował inspektor Krieger.

 

WIDEO: Szczęśliwy finał sprawy krów z Deszczna

  

 

Aktywiści pilnowali krów


Jesienią ubiegłego roku powiatowy lekarz weterynarii w Gorzowie wydał decyzję nakazującą właścicielowi stada zabicie i utylizację krów. Po tym, jak decyzja ta trafiła do opinii publicznej, uaktywnili się obrońcy zwierząt, którzy apelowali o odstąpienie od tak radykalnego rozwiązania. Wskazywali, że są ludzie gotowi wziąć krowy pod opiekę.

 

Do gminy Deszczno przyjechała nawet grupa aktywistów, by pilnować zwierząt.

Od 12 kwietnia stado znajdowało się na ogrodzonym terenie, mając do dyspozycji około 60 ha łąk. Za opiekę nad nimi płacił lokalny samorząd.

las/grz/ Polsat News, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie