"Wszedł z młotkiem i nożem w ręku, kręcił się jak w malignie". Chełmianie o 14-letnim nożowniku

Polska
"Wszedł z młotkiem i nożem w ręku, kręcił się jak w malignie". Chełmianie o 14-letnim nożowniku
Polsat News
Dramat rozegrał się w domu, w którym rodzina mieszka od niedawna. Po zabójstwie 14-latek pojawił się w domu kultury, gdzie trwał spektakl

Zakrwawiony chłopak z nożem w ręku - taki widok czekał na świadków zdarzeń, które miały miejsce w sobotę w Chełmie. Jak się okazało, 14-latek uciekł z domu, gdzie zabił swoją macochę i ranił nożem jej 18-letniego syna. Mieszkańcy Chełma wyjawili w rozmowie z Polsat News, jak wyglądało ujęcie nastolatka.

W Chełmskim Domu Kultury w sobotni wieczór wystawiano premierowy spektakl. Ani aktorzy, ani widzowie nie zdawali sobie sprawy z tego, co w tym czasie działo się w holu budynku.

 

- Wszedł jak graliśmy końcówkę spektaklu. Wszedł koleś z młotkiem i nożem w ręku, cały zakrwawiony, około 15 lat - powiedział reporterom Polsat News pan Przemysław, uczestnik spektaklu. - Kręcił się jakby był w jakiejś malignie - opisywał nasz rozmówca.

 

"Był bardzo spokojny, aż za spokojny"

 

Na korytarzu zauważył go jeden z artystów. Do końca przestawienia zostało 10 minut. Na widowni było 500 osób.

 

- Wchodzi człowiek, który ma przy sobie nóż i młotek i nie wiadomo, co zrobi - opisywała w rozmowie z Polsat News Magda Pick, aktorka i uczestniczka sobotniego spektaklu. - Po chwili wyszedł z budynku. Pracownicy zadzwonili na policję i na bieżąco informowali o tym, co się dzieje. Cały czas za nim szło dwóch lub trzech mężczyzn, żeby on nie uciekł i żeby nikomu nic się nie stało - dodała.

 

Wideo: Zobacz, jak mieszkańcy Chełma opowiadają o dramatycznym zajściu

  

14-latek został zatrzymany kilkaset metrów dalej. Według świadków nie stawiał oporu. Dopiero wtedy okazało się, że to 14-latek, do domu którego niespełna godzinę wcześniej wezwano policję.

 

- Z relacji naocznego świadka wiem, że był bardzo spokojny, aż za spokojny. Jakby nie docierało do niego to, co zrobił - mówiła Magda Pick.

 

Zabił macochę i ranił jej syna

 

Na chwilę wcześniej, około godziny 20, policja otrzymała zgłoszenie o awanturze w jednym z domów jednorodzinnych. Chłopak miał zaatakować swoją macochę i jej syna.

 

- W wyniku tego zdarzenia śmierć poniosła 39-letnia kobieta, a jej 18-letni syn został zraniony - powiedziała Polsat News podkomisarz Ewa Czyż z KMP w Chełmie. - Było tam dwoje małoletnich dzieci w wieku 2 i 16 lat, które nie odniosły obrażeń - dodała policjantka.

 

ZOBACZ: "Reanimowałam go, ale po prostu się nie udało". Matka 19-latki z Bobrownik o rodzinnej tragedii

 

Syn zmarłej kobiety został przewieziony do szpitala z ranami głowy, klatki piersiowej i rąk. Ma być operowany. Po ujęciu 14-letni napastnik też trafił do szpitala, ponieważ został ranny. Pilnują go policjanci.

 

Był pod opieką psychologa

 

Z informacji policji wynika, że w miejscu tragedii nie było wcześniej żadnych interwencji. Sąsiedzi mówią, że rodziny dobrze nie znają, ponieważ mieszka tam od niedawna.

 

Chłopak był pod opieką psychologa i psychiatry. Z jego aktywności w mediach społecznościowych wynika, że zabójstwo planował. Fascynowała go przemoc i zbrodnia.

 

- To wiek, w którym niebywałą rolę odgrywają emocje. Bardzo łatwo o powstanie silnych stanów wzburzenia i agresji - powiedziała Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięca.

 

ZOBACZ: 19-latka śmiertelnie dźgnęła nożem ojczyma. Usłyszała zarzut

 

Zarzut zabójstwa usłyszała w niedzielę 19-latka z Bobrownik, która w piątek miała ranić śmiertelnie swojego ojczyma. Przyznała się do winy, ale twierdzi, że nie pamięta, dlaczego zabiła. Grozi jej dożywotnie pozbawienie wolności.

bia/msl/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie