Kubacki drugi w Innsbrucku. Objął prowadzenie w Turnieju Czterech Skoczni

Świat
Kubacki drugi w Innsbrucku. Objął prowadzenie w Turnieju Czterech Skoczni
PAP/EPA/CHRISTIAN BRUNA
Przed Kubackim otwiera się szansa na objęcie prowadzenia w całym turnieju

Dawid Kubacki zajął w Innsbrucku drugie miejsce w trzecim konkursie narciarskiego Turnieju Czterech Skoczni i objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej zawodów. Zwyciężył, po raz drugi w tej edycji imprezy, Norweg Marius Lindvik.

Zawodnik, który jest liderem po trzecim konkursie narciarskiego Turnieju Czterech Skoczni - jak wynika ze statystyk z ostatnich jedenastu cyklów imprezy - zazwyczaj zostaje triumfatorem klasyfikacji generalnej. Tylko w sezonie 2016/17 udało się Kamilowi Stochowi wyprzedzić Norwega Daniela Andre Tande, który prowadził po imprezie na Bergisel i wygrać cały turniej. W pozostałych przypadkach ten, kto był najlepszy po Innsbrucku - wygrywał klasyfikację generalną.

 

W sobotnim konkursie trzecie miejsce zajął kolejny Norweg Daniel-Andre Tande.

 

Piotr Żyła po dobrym drugim skoku awansował z 25. na 12. miejsce, a Kamil Stoch zakończył rywalizację na 15. pozycji. Maciej Kot i Stefan Hula nie zakwalifikowali się do finałowej serii.

 

 

- Będę robił swoje, to jest dla mnie najważniejsze. Udowadniać nikomu chyba nic nie muszę - tak na spokojnie Kubacki skomentował w piątek dość zabawną sytuację, kiedy młody kibic po kwalifikacjach życzył mu drugiego miejsca. Pierwsze zarezerwował bowiem dla Kamila Stocha.

 

Jest numerem jeden

 

Chcąc nie chcąc w sobotę 29-letni złoty medalista ubiegłorocznych mistrzostw globu w Seefeld pokazał jednak, że teraz to on jest numerem jeden w polskiej kadrze i należy do ścisłej światowej czołówki.

 

Przed konkursem Kubacki do prowadzącego w TCS Japończyka Ryoyu Kobayashiego tracił 8,5 pkt, a do drugiego Niemca Karla Geigera 2,2 pkt. Natomiast nad czwartym Norwegiem Mariusem Lindvikiem miał 10,4 pkt przewagi.

 

Kwalifikacje oraz seria próbna potwierdzały, że to właśnie ci zawodnicy są obecnie w najwyższej formie. W walce o punkty pierwszy z nich na belce usiadł Kubacki. Osiągnął aż 133 m i został liderem. Skaczący chwilę później Kobayashi uzyskał 122 m, a Geiger 117,5. Dopiero kończący pierwszą serię Lindvik zdołał dorównać Polakowi. Również skoczył 133 m, a wyprzedzał go tylko o 1,3 pkt dzięki mniejszej karze za sprzyjający wiatr.

 

"Fajny skok i trener mi to potwierdził"

 

- To był naprawdę fajny skok i trener mi to potwierdził. Właśnie takie próby chciałbym zawsze wykonywać. Jeszcze jakby sędziowie bardziej zaczęli doceniać mój telemark przy lądowaniu, to byłoby super - powiedział Kubacki.

 

Już w tym momencie objął prowadzenie w klasyfikacji TCS, a runda finałowa nic w tej kwestii nie zmieniła. Czołowa dwójka uzyskała po 120,5 m przy dokładnie takich samych warunkach wietrznych oraz identycznych notach za styl. O triumfie Norwega zadecydowała więc przewaga z pierwszego skoku.

 

- Ten drugi skok mógł być lepiej wykonany. Rezultat końcowy byłby lepszy. Jak widać wciąż czeka mnie praca. Mimo tego jestem zadowolony z tego dnia - podkreślił Kubacki.

 

Rywalizacja w Innsbrucku już nie pierwszy raz wywróciła klasyfikację TCS. Teraz lideruje Kubacki, który ma 9,1 punktów przewagi nad Lindvikiem. Trzeci ze stratą 13,3 pkt jest Geiger. Czwarty Kobayashi traci natomiast do Polaka 13,7 pkt.

 

- To, że jestem liderem tylko i wyłącznie przemawia na moją korzyść. Prawda jest jednak taka, że nic to nie zmienia w kwestii mojego przygotowania się do konkursu, tego na czym mam się koncentrować, nad czym pracować. Trzymam się tego od początku turnieju i jak widać służy mi to. Nic nie będę zmieniał - podkreślił.

 

Duże powody do zadowolenia

 

Kubacki ma duże powody do zadowolenia, bo wcześniej jego najlepszym wynikiem na Bergisel było 12. miejsce, na którym uplasował się w ubiegłorocznych mistrzostwach świata. W dwóch poprzednich TCS zajmował w Innsbrucku 20. i 18. pozycję, co w klasyfikacji generalnej kosztowało go spadek na odpowiednio piątą i siódmą lokatę. Teraz przed wieńczącymi imprezę poniedziałkowymi zawodami w Bischofshofen jest w nieporównywalnie lepszej sytuacji.

 

- Nie wiem czy zachować spokój przed ostatnim konkursem będzie mi łatwo, ale jestem pewny, że sobie z tym poradzę. Nie zamierzam nakładać na siebie presji, ani przejmować się tą, którą inni próbują na mnie nałożyć. Nie powiem, że będzie to taki sam konkurs jak każdy inny, ale moje podejście będzie takie same - zapewnił.

 

W dodatku w przeciwieństwie do Bergisel skocznia imienia Paula Ausserleitnera nie wymaga "odczarowania". Kubacki jest bowiem jej aktualnym rekordzistą. Rok temu w kwalifikacjach uzyskał 145 m, a w konkursie musiał uznać wyższość jedynie będącego wówczas w rewelacyjnej formie Kobayashiego.

 

- Wspomnienia z tej skoczni mam bardzo dobre. Jadę tam z uśmiechem na ustach, ale też świadomością ile pracy czeka mnie w najbliższych dwóch dniach - zakończył.

 

Ostatni konkurs TCS już w poniedziałek 

 

Przed ostatnim konkursem Turnieju Czterech Skoczni, który odbędzie się w poniedziałek w austriackim Bischofshofen, Kubacki wyprzedza Lindvika o 9,1 pkt oraz o ponad 13 pkt Niemca Karla Geigera i Japończyka Ryoyu Kobayashiego.

 

Nowotarżanin ma szansę zostać trzecim - po Adamie Małyszu i Kamilu Stochu - reprezentantem Polski na liście zwycięzców tej prestiżowej imprezy, mimo że do tej pory nie wygrał żadnego konkursu. W dwóch pierwszych - w Oberstdorfie i w Garmisch-Partenkirchen - plasował się na trzecim miejscu.

 

PAP/Grzegorz Momot

Sobotnią rywalizację ustawiła pierwsza seria, w której Lindvik i Kubacki skoczyli zdecydowanie najdalej - po 133 m. Norweg miał odrobinę gorsze warunki wietrzne i dzięki rekompensacie wyprzedzał Polaka o 1,3 pkt.

 

W drugiej serii tylko Tande zdołał pokonać granicę 130 m, dzięki czemu przesunął się z dwunastej na trzecią pozycję. Lindvik i Kubacki w trudnych warunkach oddali identyczne skoki - po 120,5 m, przy dokładnie tej samej sile wiatru i otrzymując takie same noty za styl. Różnica punktowa między nimi ani drgnęła.

 

ZOBACZ: Stoch przed Kubackim w Zakopanem. Nowy rekord skoczni

 

Najgroźniejszy rywal Kubackiego

 

21-letni Lindvik odniósł drugie w karierze zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata. Pierwsze zanotował w Nowy Rok w Garmisch-Partenkirchen. W sobotę stał się najgroźniejszym rywalem Kubackiego do triumfu w TCS w sytuacji, gdy gorszy dzień mieli Geiger i Kobayashi. Niemiec ukończył zawody na ósmym miejscu, a Japończyk był dopiero czternasty.

 

W klasyfikacji generalnej PŚ Kobayashi wciąż prowadzi, wyprzedzając Geigera i Austriaka Stefana Krafta. Kubacki awansował z ósmego na piąte miejsce, a z kolei Stoch spadł z szóstej na ósmą pozycję.

emi/msl/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie