Żałoba po ataku w Ostrawie. Policja rozpatruje trzy wersje zdarzenia

Świat
Uzbrojony napastnik wszedł do szpitala na oddział traumatologii i zabił 6 osób, a trzy poważnie ranił

Mieszkańcy czeskiej Ostrawy są w szoku po wtorkowej strzelaninie. W mieście ogłoszono żałobę. Uzbrojony napastnik wszedł do szpitala na oddział traumatologii i zabił 6 osób, a trzy poważnie ranił. Potem popełnił samobójstwo. Trwa ustalanie motywu 42-letniego zamachowca. Wiadomo, że kilka tygodni wcześniej zgłosił się do szpitala twierdząc, że jest chory.

- W szpitalu są trzy osoby ranne podczas wczorajszej strzelaniny. Kobieta postrzelona w głowę jest wciąż w stanie krytycznym, przebywa na intensywnej terapii. W przypadku dwóch pacjentów nie ma zagrożenia życia, są pod opieką naszych lekarzy - powiedział Jiří Havrlant, dyrektor Szpitala Uniwersyteckiego w Ostrawie. 

 

We wtorek po godz. 7 doszło do strzelaniny, w wyniku której śmierć poniosło sześć osób - pięciu mężczyzn i jedna kobieta. Po godz. 10 namierzono sprawcę, popełnił samobójstwo. Lecznica, która początkowo została zamknięta, przed godz. 12 zaczęła wznawiać działalność.

 

Wideo: napastnik zanim zaczął strzelać, miał wygonić z poczekalni dzieci

 

  

 

- Wszystkie oddziały, poradnie są czynne, oprócz kliniki chirurgii urazowej, gdzie doszło do ataku. 42-latek wyciągnął broń i zaczął strzelać do czekających na pomoc lekarską pacjentów - powiedział reporter Polsat News Krzysztof Bąk.

 

ZOBACZ: Strzelanina w szpitalu w Czechach. Sześć osób nie żyje. Sprawca popełnił samobójstwo

 

Nieznane motywy działania sprawcy

 

- Nie znamy motywów działania sprawcy. Rozpatrujemy trzy wersje zdarzenia i na nich się skupiamy - mówił Tomáš Kužel z policji w Ostrawie. 

 

- Według relacji tych, którzy zamachowca znali, miał on mieć pretensje, że czeska służba zdrowia niewłaściwie go leczy. Mężczyzna mógł mieć zdiagnozowaną poważną chorobę i uznawać, że w szpitalach czeskich powinni się nim lepiej zająć - wyjaśnił reporter Polsat News. 

 

Według portalu iDnes.cz, napastnik zanim zaczął strzelać, wygonił z poczekalni dzieci. Później z bliskiej odległości oddawał strzały w głowy dorosłych pacjentów. 

 

Jednostki specjalne policji pojawiły się w szpitalu po czterech minutach od zgłoszenia. Mężczyzna zdążył zbiec. 

 

ZOBACZ: Strzelanina w Jersey City. Nie żyje 6 osób, w tym policjant

 

Strzelił sobie w głowę

 

Wytropiono go kilka minut po komunikacie we wsi Děhylov na Opawie. Kiedy nad poszukiwanym samochodem zawisł policyjny śmigłowiec, zanim służby specjalne wkroczyły do akcji, podejrzany popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę.

 

Śledczy ustalili już jego tożsamości. To pochodzący z okolic Opawy 42-letni Ctirad V. Broń - pistolet CZ 75, używany przez sił zbrojne na całym świecie, również w USA - posiadał nielegalnie. Z uwagi na niewysoką cenę, pistolet ten jest jednym z popularniejszych wśród przestępców.

 

Szef morawsko-śląskiej policji Tomáš Kužel poinformował, że sprawca miał przeszłość kryminalną. - Miał na swoim koncie trzy akty przemocy i drobne przestępstwa przeciwko mieniu - wyjaśnił Kužel. 

 

Strzelanina w ostrawskim szpitalu była drugą z najbardziej tragicznych w historii Czech. W lutym 2015 r. w restauracji "Družba" w Uherskim Brodzie 63-letni bezrobotny elektryk zastrzelił siedmiu mężczyzn i jedną kobietę, on również po zbrodni popełnił samobójstwo. Sąsiedzi twierdzili później, że miał problemy ze zdrowiem psychicznym.

msl/grz/ Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie